Acid Drinkers w Poznaniu!

KATEGORIA: Muzyka

Na polskiej scenie metalowej są zespoły, które absolutnie nie muszą, a nawet nie mają potrzeby niczego udowadniać. Panowie z Acid Drinkers niestrudzenie od 30 lat pracują na swoją reputację i z każdą trasą promującą kolejne studyjne albumy potwierdzają znakomitą formę. Nie dziwi więc fakt, że - zwłaszcza w rodzimym Poznaniu - pojawienie się na scenie Tomasza "Titusa" Pukackiego i spółki cieszy się niebywałym zainteresowaniem fanów ciężkiego grania. Nie inaczej było w ostatnią niedzielę listopada w klubie "U Bazyla", kiedy lokalna społeczność metalowa uwolniła ogrom energii w szaleńczym rytmie muzyki Kwasożłopów. Rzesza ludzi w różnym wieku, ubrana w czarne koszulki z logiem jednego ze swoich ulubionych zespołów, a także ich rozradowane twarze z trudem ukrywające napięcie oczekiwania były zwiastunem gitarowej bomby, która lada chwila miała eksplodować. Koncert promujący najnowszy długogrający krążek Poznaniaków pod tytułem "Peep Show" cieszył się należytym zainteresowaniem.

Wieczór otwierała prawdziwa torpeda - zespół SIQ. Kapela umiejętnie łączy elementy klasycznego rock'n'rolla oraz metalu, ale przybranego w szaty szlachetnego punk rocka. Powodująca drżenie fasad klubu sekcja rytmiczna (głównie dzięki niezawodnej kondycji Macieja "Ślimaka" Starosty) momentalnie porwała część słuchaczy z miejsca, a wokalna maniera Ani Brachaczek zapewne szybko zyskała sympatię miłośników kapeli Blade Loki z czasów Agaty Polic. To czego może pozazdrościć każdy zespół wykonujący tak energetyczny koktajl muzyczny to przede wszystkim niesamowita brawura oraz sceniczna prezencja gitarzysty - Barta Kicińskiego - właściwego człowieka na właściwym miejscu. Na koniec swojego występu SIQ wykonało cover "Szarych miraży" Maanamu, co ostatecznie "kupiło" wcześniej nieprzekonanych słuchaczy.

Po pożegnaniu supportu oraz krótkiej przerwie technicznej - stało się! O godzinie 20:04, bez zbędnych zapowiedzi - na scenę wkroczyli ONI. Acid Drinkers w takiej kondycji, jaką mógłby wymarzyć sobie każdy fan formacji. Tłum rozjuszonych i zniecierpliwionych miłośników muzyki metalowej tętnił w dźwiękach utworu otwierającego ostatni album, czyli "Let'em Bleed". Zaraz potem, publiczność z podobnym entuzjazmem przyjęła kawałek "Monkey Mosh", po którym Titus przywitał się z zebranymi. "Jak dobrze być w domu" - możecie sobie tylko wyobrazić intensywność okrzyków radości miłośników Acidów po tych słowach. Każdy kto był więcej niż jeden raz na ich koncercie wiedział czego się spodziewać - energia wylewająca się ze sceny, niesamowita chemia między członkami zespołu, a także doskonały kontakt z publicznością... To za mało powiedziane by określić, bądź opisać charakter spektaklu, który odbywał się na deskach poznańskiego klubu. Wszystkie klasyczne odzywki oraz forma interakcji z pogującą młodzieżą są aż nazbyt dobrze znane bywalcom koncertów Kwasożłopów, ale nikomu to nie przeszkadza! Wręcz przeciwnie - wydawać by się mogło, że głównie po TO wybieramy się na ich występy, TO chcemy usłyszeć i na TE zawołania, które są świadomie wykrzykiwane przez Titusa, reagujemy najbardziej żywiołowo.

Zespół nieraz zapowiadał swą najnowszą płytę, jako esencję wyciśniętą z wydawnictw "Are You a Rebel?", "Infernal Connection" oraz "Verses of Steel". Choć na utwory z dwóch pierwszy krążków nie musieliśmy długo czekać to pokręcić nosem można byłoby nad ilością przebojów (a tych tam nie brak) z płyty skomponowanej  wspólnie z Aleksanderem "Olassem" Mendykiem. Jedyne czego się doczekaliśmy to "Blues Beatdown" zagrane bez charakterystycznego outra, które niegdyś wieńczyło koncerty kapeli. Ciekawą niespodzianką okazało się zwolnienie tempa w środku setlisty, kiedy to został wykonany akustycznie cover utworu "Hurt" Johnny'ego Casha. Jako, że była to część trasy promującej najnowsze wydawnictwo, miłośnicy "Peep Show" nie mogli narzekać na brak pozycji z tego albumu i wspólnie bawiliśmy się między innymi przy "Thy Will Be Done", "After The Vulture" oraz oczywiście "Become a Bitch".

Znakomicie było ich znowu zobaczyć - Titusa, Popcorna, Jankiela i Ślimaka - zwłaszcza w tak fenomenalnej, stałej formie. Czysta zabawa muzyką, której byliśmy świadkami jest trudna do opisania słowami, dlatego trzeba się o tym przekonać na własnej skórze. Ostatni utwór wieczoru - "25 Cents For a Riff" - pozostawił zmęczonych od pogowania fanów w pełni usatysfakcjonowanych z jednoczesnym pragnieniem jeszcze większej dawki grania. Nie ulega wątpliwości, że klub "U Bazyla", dzięki niesamowitej energii Acid Drinkers, stał się wtedy bijącym sercem heavy metalu w Poznaniu. Za każdym razem, gdy monsieur Titus pytał publiczność czy "PASUJEEE?", mogłem tylko zgodnie z resztą zebranych wykrzyczeć - PASUJE!

Marcin Pietrzakowski
Radio Afera

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK