Ognisko koronawirusa w szpitalu zakaźnym
KATEGORIA: Poznań
Prezydent Poznania przyznał we wtorek, że część personelu szpitalu im. J. Strusia została zakażona wirusem SARS-CoV-2. Obecność patogenu potwierdzono u 11 pracowników, wśród nich znajdują się dwie lekarki.
-To 1 lekarka z oddziału kardiologicznego, 6 pielęgniarek, 1 salowa, 1 opiekunka i 1 technik. Wczoraj potwierdzono przypadek zakażenia u lekarki z oddziału wewnętrznego. Testom poddano kilkadziesiąt osób i czekamy na wyniki – przyznał Jacek Jaśkowiak.
W związku z mniejszą liczbą personelu, z użytku wyłączono 30 łóżek.
- Jeden oddział interny jest dezynfekowany. Biorąc pod uwagę liczbę osób hospitalizowanych, dziś to 156 osób, mamy jeszcze sporą rezerwę – uspokajał prezydent.
Od początku epidemii w Szamotułach oraz Radomiu wykonano ponad 1500 testów na pracownikach służby medycznej. Zdaniem niektórych, takie posunięcie mogło zapobiec pojawieniu się zakażeń w szpitali przy ul. Szwajcarskiej. Jacek Jaśkowiak odpiera zarzuty i zapowiedział, że nie zamierza ingerować w decyzję dyrektora szpitala.
- Zdajmy się na wiedzę tych, którzy ją mają i nie ingerujmy w ich działania. Jestem przekonany, że pracownicy szpitala bardzo uważają, często dezynfekują ręce, a jednak do tych zakażeń doszło. Nie wiemy, jak doszło do zakażenie, tego nie da się ustalić.
Prezydent Poznania podkreślił, że nie można wykluczyć zarażenia się personelu szpitala poza placówką.
-To 1 lekarka z oddziału kardiologicznego, 6 pielęgniarek, 1 salowa, 1 opiekunka i 1 technik. Wczoraj potwierdzono przypadek zakażenia u lekarki z oddziału wewnętrznego. Testom poddano kilkadziesiąt osób i czekamy na wyniki – przyznał Jacek Jaśkowiak.
W związku z mniejszą liczbą personelu, z użytku wyłączono 30 łóżek.
- Jeden oddział interny jest dezynfekowany. Biorąc pod uwagę liczbę osób hospitalizowanych, dziś to 156 osób, mamy jeszcze sporą rezerwę – uspokajał prezydent.
Od początku epidemii w Szamotułach oraz Radomiu wykonano ponad 1500 testów na pracownikach służby medycznej. Zdaniem niektórych, takie posunięcie mogło zapobiec pojawieniu się zakażeń w szpitali przy ul. Szwajcarskiej. Jacek Jaśkowiak odpiera zarzuty i zapowiedział, że nie zamierza ingerować w decyzję dyrektora szpitala.
- Zdajmy się na wiedzę tych, którzy ją mają i nie ingerujmy w ich działania. Jestem przekonany, że pracownicy szpitala bardzo uważają, często dezynfekują ręce, a jednak do tych zakażeń doszło. Nie wiemy, jak doszło do zakażenie, tego nie da się ustalić.
Prezydent Poznania podkreślił, że nie można wykluczyć zarażenia się personelu szpitala poza placówką.