François Souchal, “Wandalizm rewolucji”
KATEGORIA: Kultura
W maju obchodzimy 231. rocznicę wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Rewolucja kojarzy nam się obecnie z wielkim duchem emancypacji, powstaniem niezależnego podmiotu państwowego, upadkiem feudalizmu i ucisku. Niewielu dziś wspomina o ofiarach wielkiego przewrotu, które najczęściej zostają zapomniane przez historię, a jeśli już ktoś o nich wspomina, to tylko w formie statystyki.
François Souchal twierdzi, że straty materialne i architektoniczne znacznie przeważają nad stratami ludzkimi. Spróbujmy zatem spojrzeć na Wielką Rewolucję Francuską okiem historyka sztuki. François Souchal zwraca uwagę głównie na to, co należy do jego dyscypliny: architekturę, malarstwo, rzeźbę, zdobnictwo, czyli wszystko, co było dziedzictwem artystycznym dawnej Francji. Tematem przewodnim książki Souchala jest masakra grobów w opactwie Saint-Denis. W tym miejscu, w którym pochowano truchła Kapetyngów, Karolingów,
Walezjuszów, doszło do niebywałej zbrodni, dokonanej na bezbronnych zwłokach dawnych władców francuskich. Odkopywano ich szczątki, po czym bezwstydnie profanowano i wystawiano na widok publiczny. Ciało ukochanego przez lud francuski Henryka IV zostało wywleczone na ulicę i każdy, kto tylko miał ochotę, mógł dotknąć szczątków króla. Dotychczas było jedynie symbolem władzy monarszej - teraz jest zwykłym ciałem w stanie rozkładu, niewiele różniącym się od plebejusza.
Kim byli zatem ci ludzie, którzy podnieśli rękę na architekturę, symbolikę i przede wszystkim na pamięć międzypokoleniową? Rewolucja zawsze namaszcza prosty lud, wymierzający sprawiedliwość według własnego uznania. Lud obrał sobie tym razem za cel ludzi-symbole, a więc monarchów i wysokich dostojników. Istotą wszystkich ruchów rewolucyjnych w nowożytnej Europie jest chęć poprawy warunków życia uciskanego ludu oraz przemodelowanie systemu społecznego w najbardziej równościowy sposób. Rewolucja jest “zjawiskiem totalnym”, który nie toleruje istnienia tego wszystkiego, co pozostało po poprzednim systemie. To co dawne musi zostać poddane eksterminacji.
Z tego właśnie względu François Souchal nie kryje swojego zdecydowanie negatywnego stosunku nie tylko do wandalizmu rewolucyjnego, co zupełnie naturalne, zwłaszcza w przypadku historyka sztuki, ale do rewolucji w ogóle. Być może idealizuje nieco ancien regime, który był przecież niesprawiedliwy, pod wieloma względami anachroniczny i z pewnością wymagał reform - czasem też, jak się wydaje, zbyt surowo ocenia postawy niektórych osób działających podczas rewolucji.
Według Souchala rewolucja miała przede wszystkim antychrześcijański i antykościelny charakter, dlatego wandalizm wymierzony przeciwko Kościołowi omawia w pierwszej kolejności. Dowiadujemy się ze zgrozą, że w następstwie rewolucji z trzech czwartych kościołów paryskich nie pozostał nawet kamień na kamieniu. W książce nie pojawia się natomiast expressis verbis konstatacja, że w wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej Paryż nie posiada dziś ani jednej świątyni z kompletnie zachowanym dawnym wystrojem i wyposażeniem. Historia wandalizmu we Francji nie kończy się wraz z rewolucją. Liczne budowle, które przetrwały ten okres, znajdowały się w stanie tak fatalnym, że nadawały się już tylko do rozbiórki - zazwyczaj następowała dopiero w czasach I Cesarstwa lub później.
François Souchal w zakończeniu swojej książki zastanawia się, czy jego rodacy rzeczywiście mają tę wyjątkową predylekcję do brutalnego niszczenia i oszpecania wszystkiego, co stworzyły poprzednie pokolenia. Warto zaznaczyć, że do dziś we Francji odbywają się defilady na cześć tego wydarzenia. Zmasakrowane ciało Henryka IV dawno temu obróciło się w proch. Nikt już nie pamięta o okrucieństwach rewolucji.
Książka François’a Souchala pt. “Wandalizm rewolucji” ukazała się w tłumaczeniu Pawła Migasiewicza nakładem Fundacji Hrabiego Augusta Cieszkowskiego w 2016 roku.
Krzysztof Prabucki
François Souchal twierdzi, że straty materialne i architektoniczne znacznie przeważają nad stratami ludzkimi. Spróbujmy zatem spojrzeć na Wielką Rewolucję Francuską okiem historyka sztuki. François Souchal zwraca uwagę głównie na to, co należy do jego dyscypliny: architekturę, malarstwo, rzeźbę, zdobnictwo, czyli wszystko, co było dziedzictwem artystycznym dawnej Francji. Tematem przewodnim książki Souchala jest masakra grobów w opactwie Saint-Denis. W tym miejscu, w którym pochowano truchła Kapetyngów, Karolingów,
Walezjuszów, doszło do niebywałej zbrodni, dokonanej na bezbronnych zwłokach dawnych władców francuskich. Odkopywano ich szczątki, po czym bezwstydnie profanowano i wystawiano na widok publiczny. Ciało ukochanego przez lud francuski Henryka IV zostało wywleczone na ulicę i każdy, kto tylko miał ochotę, mógł dotknąć szczątków króla. Dotychczas było jedynie symbolem władzy monarszej - teraz jest zwykłym ciałem w stanie rozkładu, niewiele różniącym się od plebejusza.
Kim byli zatem ci ludzie, którzy podnieśli rękę na architekturę, symbolikę i przede wszystkim na pamięć międzypokoleniową? Rewolucja zawsze namaszcza prosty lud, wymierzający sprawiedliwość według własnego uznania. Lud obrał sobie tym razem za cel ludzi-symbole, a więc monarchów i wysokich dostojników. Istotą wszystkich ruchów rewolucyjnych w nowożytnej Europie jest chęć poprawy warunków życia uciskanego ludu oraz przemodelowanie systemu społecznego w najbardziej równościowy sposób. Rewolucja jest “zjawiskiem totalnym”, który nie toleruje istnienia tego wszystkiego, co pozostało po poprzednim systemie. To co dawne musi zostać poddane eksterminacji.
Z tego właśnie względu François Souchal nie kryje swojego zdecydowanie negatywnego stosunku nie tylko do wandalizmu rewolucyjnego, co zupełnie naturalne, zwłaszcza w przypadku historyka sztuki, ale do rewolucji w ogóle. Być może idealizuje nieco ancien regime, który był przecież niesprawiedliwy, pod wieloma względami anachroniczny i z pewnością wymagał reform - czasem też, jak się wydaje, zbyt surowo ocenia postawy niektórych osób działających podczas rewolucji.
Według Souchala rewolucja miała przede wszystkim antychrześcijański i antykościelny charakter, dlatego wandalizm wymierzony przeciwko Kościołowi omawia w pierwszej kolejności. Dowiadujemy się ze zgrozą, że w następstwie rewolucji z trzech czwartych kościołów paryskich nie pozostał nawet kamień na kamieniu. W książce nie pojawia się natomiast expressis verbis konstatacja, że w wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej Paryż nie posiada dziś ani jednej świątyni z kompletnie zachowanym dawnym wystrojem i wyposażeniem. Historia wandalizmu we Francji nie kończy się wraz z rewolucją. Liczne budowle, które przetrwały ten okres, znajdowały się w stanie tak fatalnym, że nadawały się już tylko do rozbiórki - zazwyczaj następowała dopiero w czasach I Cesarstwa lub później.
François Souchal w zakończeniu swojej książki zastanawia się, czy jego rodacy rzeczywiście mają tę wyjątkową predylekcję do brutalnego niszczenia i oszpecania wszystkiego, co stworzyły poprzednie pokolenia. Warto zaznaczyć, że do dziś we Francji odbywają się defilady na cześć tego wydarzenia. Zmasakrowane ciało Henryka IV dawno temu obróciło się w proch. Nikt już nie pamięta o okrucieństwach rewolucji.
Książka François’a Souchala pt. “Wandalizm rewolucji” ukazała się w tłumaczeniu Pawła Migasiewicza nakładem Fundacji Hrabiego Augusta Cieszkowskiego w 2016 roku.
Krzysztof Prabucki