Młodzi wyjeżdżają z rodzinnych miast. Ten problem jest widoczny nie tylko na wsi.
KATEGORIA: Poznań
Jak zachęcić ich do powrotu?
Z Konina przez ostatnie 20 lat wyjechało 14 tys. osób. Migracje bardzo uderzyły w miasto i są na tyle odczuwalne, że spora część mieszkańców nazywa prześmiewczo Konin “miastem starych ludzi”. O tym rozmawiałem z Piotrem Czerniejewskim, przewodniczącym grupy Młodzi Lokalsi, która stara się prowadzić na ten temat dyskusję z władzami miasta.
Prawie cały Konin powstał wokół przemysłu wydobywczo-energetycznego, który obecnie jest likwidowany, co przekłada się na zmniejszenie liczby miejsc pracy. Lokalne władze pomagają zwalnianym pracownikom, jednakże nie dostrzegają problemu braku tych miejsc pracy, które w przyszłości mogliby zająć młodzi ludzie. Osoby starsze, które mają pewien wyuczony zawód są zmuszone pozostać w tym regionie. Natomiast młodzi z perspektywami rozwoju szukają możliwości na większym rynku pracy jaki oferuje np. Poznań. – zauważa Piotr Czerniejewski i dodaje, że problemem nie jest jedynie sam brak miejsc pracy. Nawet jeżeli takowe są, to brakuje programów prowadzonych przez władze miast informujących o dostępnych ofertach. Dużo osób ma dużo możliwości pracy w Poznaniu “podanych na tacy”, natomiast w mniejszych miastach takich jak Konin te oferty są trudniejsze do odnalezienia.
Przewodniczący stowarzyszenia Młodzi Lokalsi tłumaczy, że prawdziwy kryzys nasilił się po zlikwidowaniu 49 województw. - Po 1999 roku ranga takich miast jak Konin spadła, a w konsekwencji samorządy straciły narzędzia do tworzenia lepszej, ciekawszej oferty. Mają też mniejsze szanse na ściągnięcie inwestorów i dużych firm. Może się to zmienić dzięki funduszom unijnym nastawionym nie tylko na obecne problemy, ale także na przyszłościowe problemy rynku pracy dla młodych ludzi.
Nowe stacjonarne miejsca pracy są tylko jedną z propozycji rozwiązań. Pandemia pokazała, że dużą część zawodów można wykonywać zdalnie. Dzięki temu lokalne władze mogą wykazać się na innej płaszczyźnie i stworzyć miasto przyjazne do zamieszkania i wykonywania swoich obowiązków online.
Pomysłów sugerowanych przez młodych nie brakuje. Kolejnym może być organizacja wydarzeń kulturalnych skierowanych do młodzieży. W podanym jako przykład Koninie z ich ust często słychać “w tym mieście nic się nie dzieje”. Tę lukę starają się wypełnić organizacje takie jak Młodzi Lokalsi. Jej przedstawiciele zwracają uwagę, że w Koninie nie brakuje, ambitnych artystów, którzy mają niewielkie możliwości pokazania swojego talentu.
Młodzi wyjeżdżają po wykształcenie
Żeby ich zatrzymać albo zachęcić ich do powrotu kluczowa jest kwestia edukacji na wysokim poziomie. Nie ma wątpliwości co do tego, że zbudowanie uniwersytetu o randze UAM lub Politechniki, to zadanie na lata ale jest prostsza droga. Z każdą z tych uczelni można nawiązać współpracę co udowadnia np. Kalisz.
W podawanym już wielokrotnie jako przykład Koninie także znajduje się szkoła wyższa pod stosunkowo niedawno zmienioną nazwą Akademia Nauk Stosowanych, która w przeszłości nie cieszyła się zbyt dobrymi opiniami ze względu na mały wybór kierunków i dość słaby poziom nauczania. Stąd potrzeba jej modernizacji, która trwa, ale na razie nie przynosi efektów. ANS nie przyciąga jeszcze młodzieży z innych miast, aczkolwiek zmiany zmierzają w dobrym kierunku - W wielu miastach takich jak Konin możemy zaobserwować powolne zmiany. Miejmy nadzieje, że będą one tylko szybsze, aby młodzi ludzie nie musieli wyjeżdżać a co ważniejsze, aby chętnie do nich wracali – puentuje Piotr Czerniejewski.
Jan Piguła
Z Konina przez ostatnie 20 lat wyjechało 14 tys. osób. Migracje bardzo uderzyły w miasto i są na tyle odczuwalne, że spora część mieszkańców nazywa prześmiewczo Konin “miastem starych ludzi”. O tym rozmawiałem z Piotrem Czerniejewskim, przewodniczącym grupy Młodzi Lokalsi, która stara się prowadzić na ten temat dyskusję z władzami miasta.
Prawie cały Konin powstał wokół przemysłu wydobywczo-energetycznego, który obecnie jest likwidowany, co przekłada się na zmniejszenie liczby miejsc pracy. Lokalne władze pomagają zwalnianym pracownikom, jednakże nie dostrzegają problemu braku tych miejsc pracy, które w przyszłości mogliby zająć młodzi ludzie. Osoby starsze, które mają pewien wyuczony zawód są zmuszone pozostać w tym regionie. Natomiast młodzi z perspektywami rozwoju szukają możliwości na większym rynku pracy jaki oferuje np. Poznań. – zauważa Piotr Czerniejewski i dodaje, że problemem nie jest jedynie sam brak miejsc pracy. Nawet jeżeli takowe są, to brakuje programów prowadzonych przez władze miast informujących o dostępnych ofertach. Dużo osób ma dużo możliwości pracy w Poznaniu “podanych na tacy”, natomiast w mniejszych miastach takich jak Konin te oferty są trudniejsze do odnalezienia.
Przewodniczący stowarzyszenia Młodzi Lokalsi tłumaczy, że prawdziwy kryzys nasilił się po zlikwidowaniu 49 województw. - Po 1999 roku ranga takich miast jak Konin spadła, a w konsekwencji samorządy straciły narzędzia do tworzenia lepszej, ciekawszej oferty. Mają też mniejsze szanse na ściągnięcie inwestorów i dużych firm. Może się to zmienić dzięki funduszom unijnym nastawionym nie tylko na obecne problemy, ale także na przyszłościowe problemy rynku pracy dla młodych ludzi.
Nowe stacjonarne miejsca pracy są tylko jedną z propozycji rozwiązań. Pandemia pokazała, że dużą część zawodów można wykonywać zdalnie. Dzięki temu lokalne władze mogą wykazać się na innej płaszczyźnie i stworzyć miasto przyjazne do zamieszkania i wykonywania swoich obowiązków online.
Pomysłów sugerowanych przez młodych nie brakuje. Kolejnym może być organizacja wydarzeń kulturalnych skierowanych do młodzieży. W podanym jako przykład Koninie z ich ust często słychać “w tym mieście nic się nie dzieje”. Tę lukę starają się wypełnić organizacje takie jak Młodzi Lokalsi. Jej przedstawiciele zwracają uwagę, że w Koninie nie brakuje, ambitnych artystów, którzy mają niewielkie możliwości pokazania swojego talentu.
Młodzi wyjeżdżają po wykształcenie
Żeby ich zatrzymać albo zachęcić ich do powrotu kluczowa jest kwestia edukacji na wysokim poziomie. Nie ma wątpliwości co do tego, że zbudowanie uniwersytetu o randze UAM lub Politechniki, to zadanie na lata ale jest prostsza droga. Z każdą z tych uczelni można nawiązać współpracę co udowadnia np. Kalisz.
W podawanym już wielokrotnie jako przykład Koninie także znajduje się szkoła wyższa pod stosunkowo niedawno zmienioną nazwą Akademia Nauk Stosowanych, która w przeszłości nie cieszyła się zbyt dobrymi opiniami ze względu na mały wybór kierunków i dość słaby poziom nauczania. Stąd potrzeba jej modernizacji, która trwa, ale na razie nie przynosi efektów. ANS nie przyciąga jeszcze młodzieży z innych miast, aczkolwiek zmiany zmierzają w dobrym kierunku - W wielu miastach takich jak Konin możemy zaobserwować powolne zmiany. Miejmy nadzieje, że będą one tylko szybsze, aby młodzi ludzie nie musieli wyjeżdżać a co ważniejsze, aby chętnie do nich wracali – puentuje Piotr Czerniejewski.
Jan Piguła