Męskie Granie - alternatywnie w Poznaniu
KATEGORIA: Muzyka
W ostatnią sobotę (24 czerwca) miałem okazję uczestniczyć w Męskim Graniu '23 na poznańskiej Cytadeli. Był to drugi przystanek na trasie, która w tym roku obejmuje siedem miast, z finałem w Żywcu.
Na miejscu spotykamy trzy miejsca koncertów - Scena Ż, Scenę Główną i Scenę 357, skupione na odcinku 200 metrów.
Nie ma sytuacji, żeby wszystkie sceny grały jednocześnie, zawsze grają razem Scena Ż (umiejscowiona pod namiotem) i Scena 357 (skromniejsza, znajduje się obok Sceny Głównej).
W relacji skupię się na tych artystach, którzy występowali na Scenie 357 i Scenie Ż.
Warto zaznaczyć, że wszystkie koncerty odbywały się punktualnie.
Na Scenie 357 wystąpił pawlack, który zaprezentował utwory z debiutanckiej EPki 'Pech', a także niewydane kompozycje w indie rockowym klimacie.
Było to bardzo dobre, 20-minutowe rozpoczęcie drugiego dnia poznańskiego przystanka wydarzenia, a na scenie, razem z Wojtkiem, m. in. Bastian Najdek (ex-Syndrom Paryski) i Bartłomiej Czubala (Felix the Baker).
Następnie, znana z audycji Poruszenie, Kathia i mała zmiana klimatu, zrobiło się trochę bardziej nastrojowo.
Usłyszeliśmy single zapowiadające jej nadchodzący album długogrający, w tym najnowszy 'Lekka Jak Powietrze'.
Na scenie z Kathią jej brat Wojtek (gitara), a także znany z Terrific Sunday i składu koncertowego oysterboya, Artur Chołoniewski (perkusja), który bardzo mocno spajał muzycznie rodzeństwo.
Ostatnim występem na scenie 357 był kwartet Izzy and the Black Trees.
Była to solidna dawka energetycznego grania, w której zespół przywoływał kawałki z ich ostatniej płyty 'Revolution Comes in Waves'.
Pojawił się też nowy utwór, będący może zapowiedzią trzeciej płyty.
Wszystkie koncerty były zapowiadane przez dziennikarzy Radia 357, Mateusza Fusiarza i Marcina Cichońskiego.
Na Scenie Ż zobaczyłem dwa, bardzo różne od siebie, koncerty.
Najpierw jeden z towarów eksportowych z Polski, czyli Trupa Trupa, w nieco okrojonym, 3-osobowym składzie.
Pięknym pomysłem było rozpoczęcie grania od dwóch polskojęzycznych utworów, 'Koszula w Kwiaty' i 'Opór', a później była to mieszanka kompozycji z późniejszych płyt oraz najnowszej, 'B Flat A' z '22 roku.
Było pięknie, transowo, trójmiejsko.
Scenę Ż zamykała Zamilska, która przygotowała półgodzinny elektroniczny set.
Momentami było bardzo basowo, czasami szybko, a chwilami nieco spokojniej, niemniej było pięknie.
Publiczność po koncercie Mroza bardzo chętnie odwiedzała namiot, w którym artystka prezentowała swoją twórczość i bawiła się świetnie.
W nagrodę artystka dostała ogromne brawa i wiele żądań zagrania jeszcze raz, co niestety nie było możliwe.
Koncerty na Scenie Ż były zapowiadane przez Łukasza Stasiaka.
Po Scenie Ż na Scenie Głównej występowała Męskie Granie Orkiestra.
Nie miałem okazji być na całości, ponieważ w połowie koncertu opuściłem poznańską Cytadelę, lecz mogę się wypowiedzieć na temat doboru coverów.
Przede wszystkim, rzuca się w oczy eklektyczność.
Z jednej strony, 'Party' Oddziału Zamkniętego, zagranego zgodnie z oryginałem, a na drugim biegunie np. 'Wymyśliłem Ciebie' Dżambli/Andrzeja Zauchy.
'Szał' Edyty Bartosiewicz z pop-rockowego utworu stał się jungle'ową, pędzącą kompozycją, przywołującą na myśl Apollo 440, wczesne solowe dokonania Katarzyny Nosowskiej, czy nawet The Prodigy.
Kontrowersyjnym wyborem jest 'Nóż' Illusion, który jest grany zupełnie inaczej niż w oryginale i wielu znających tę kompozycję może być zaskoczonych.
Umieszczanie go na samym początku koncertu, uważam za nietrafiony pomysł, ponieważ gdy później są grane bardziej przystępne kompozycje, ma się wrażenie, że nie pasuje on do reszty piosenek.
Koniec końców, pociąg z napisem Męskie Granie wyjechał z Poznania, a na kolejną stację zawita już 7 i 8 lipca.
Będzie to warszawski Służewiec.
Życzę warszawskiej (i nie tylko) publiczności udanej zabawy!
Kuba Antkowiak
Na miejscu spotykamy trzy miejsca koncertów - Scena Ż, Scenę Główną i Scenę 357, skupione na odcinku 200 metrów.
Nie ma sytuacji, żeby wszystkie sceny grały jednocześnie, zawsze grają razem Scena Ż (umiejscowiona pod namiotem) i Scena 357 (skromniejsza, znajduje się obok Sceny Głównej).
W relacji skupię się na tych artystach, którzy występowali na Scenie 357 i Scenie Ż.
Warto zaznaczyć, że wszystkie koncerty odbywały się punktualnie.
Na Scenie 357 wystąpił pawlack, który zaprezentował utwory z debiutanckiej EPki 'Pech', a także niewydane kompozycje w indie rockowym klimacie.
Było to bardzo dobre, 20-minutowe rozpoczęcie drugiego dnia poznańskiego przystanka wydarzenia, a na scenie, razem z Wojtkiem, m. in. Bastian Najdek (ex-Syndrom Paryski) i Bartłomiej Czubala (Felix the Baker).
Następnie, znana z audycji Poruszenie, Kathia i mała zmiana klimatu, zrobiło się trochę bardziej nastrojowo.
Usłyszeliśmy single zapowiadające jej nadchodzący album długogrający, w tym najnowszy 'Lekka Jak Powietrze'.
Na scenie z Kathią jej brat Wojtek (gitara), a także znany z Terrific Sunday i składu koncertowego oysterboya, Artur Chołoniewski (perkusja), który bardzo mocno spajał muzycznie rodzeństwo.
Ostatnim występem na scenie 357 był kwartet Izzy and the Black Trees.
Była to solidna dawka energetycznego grania, w której zespół przywoływał kawałki z ich ostatniej płyty 'Revolution Comes in Waves'.
Pojawił się też nowy utwór, będący może zapowiedzią trzeciej płyty.
Wszystkie koncerty były zapowiadane przez dziennikarzy Radia 357, Mateusza Fusiarza i Marcina Cichońskiego.
Na Scenie Ż zobaczyłem dwa, bardzo różne od siebie, koncerty.
Najpierw jeden z towarów eksportowych z Polski, czyli Trupa Trupa, w nieco okrojonym, 3-osobowym składzie.
Pięknym pomysłem było rozpoczęcie grania od dwóch polskojęzycznych utworów, 'Koszula w Kwiaty' i 'Opór', a później była to mieszanka kompozycji z późniejszych płyt oraz najnowszej, 'B Flat A' z '22 roku.
Było pięknie, transowo, trójmiejsko.
Scenę Ż zamykała Zamilska, która przygotowała półgodzinny elektroniczny set.
Momentami było bardzo basowo, czasami szybko, a chwilami nieco spokojniej, niemniej było pięknie.
Publiczność po koncercie Mroza bardzo chętnie odwiedzała namiot, w którym artystka prezentowała swoją twórczość i bawiła się świetnie.
W nagrodę artystka dostała ogromne brawa i wiele żądań zagrania jeszcze raz, co niestety nie było możliwe.
Koncerty na Scenie Ż były zapowiadane przez Łukasza Stasiaka.
Po Scenie Ż na Scenie Głównej występowała Męskie Granie Orkiestra.
Nie miałem okazji być na całości, ponieważ w połowie koncertu opuściłem poznańską Cytadelę, lecz mogę się wypowiedzieć na temat doboru coverów.
Przede wszystkim, rzuca się w oczy eklektyczność.
Z jednej strony, 'Party' Oddziału Zamkniętego, zagranego zgodnie z oryginałem, a na drugim biegunie np. 'Wymyśliłem Ciebie' Dżambli/Andrzeja Zauchy.
'Szał' Edyty Bartosiewicz z pop-rockowego utworu stał się jungle'ową, pędzącą kompozycją, przywołującą na myśl Apollo 440, wczesne solowe dokonania Katarzyny Nosowskiej, czy nawet The Prodigy.
Kontrowersyjnym wyborem jest 'Nóż' Illusion, który jest grany zupełnie inaczej niż w oryginale i wielu znających tę kompozycję może być zaskoczonych.
Umieszczanie go na samym początku koncertu, uważam za nietrafiony pomysł, ponieważ gdy później są grane bardziej przystępne kompozycje, ma się wrażenie, że nie pasuje on do reszty piosenek.
Koniec końców, pociąg z napisem Męskie Granie wyjechał z Poznania, a na kolejną stację zawita już 7 i 8 lipca.
Będzie to warszawski Służewiec.
Życzę warszawskiej (i nie tylko) publiczności udanej zabawy!
Kuba Antkowiak