Dorosłość bez znieczulenia, czy dorastanie na petardzie?

KATEGORIA: Kultura

Współczesne “My, dzieci z dworca ZOO”, czy polska “Euforia”? To nasza codzienność, o której zazwyczaj nie rozmyślamy. W dużym mieście idąc do pracy, szkoły, sklepu, mijamy wiele postaci - o żadnej z nich nic nie wiemy. Każda ma swój osobisty bagaż doświadczeń. Ich życiorysy mogą posłużyć jako świetny materiał na książkę, co uczynił Dawid Karpiuk.

  “Dzieciaki” to jego literacki debiut. Na co dzień dziennikarz “Newsweeka” oraz wokalista i gitarzysta zespołu Dziwna Wiosna. Czy to powieść? Niekoniecznie, ponieważ to nie jest fikcja ani podkoloryzowane historyjki z niebezpiecznych dzielnic. Zdecydowanie to reportaż o młodych ludziach żyjących w Warszawie, jednak miejscowość można zmienić na każdą inną. 

  Zaburzony obraz domowego ciepła (a może raczej chłodu) to marny wzór do naśladowania. Nie ma skąd czerpać autorytetów, postaw ukazujących normalne funkcjonowanie, choć w tym przypadku ten epitet ma względne znaczenie.  Zdarza się, że rodzice nie są przygotowani na wychowanie następnego pokolenia. Ta niedojrzałość jest jak kula śnieżna ponurych konsekwencji. A dzieciaki pragną miłości i opieki. Brak zainteresowania rodziców powoduje, że znajdują ukojenie w zamiennikach, jak na przykład w środkach psychoaktywnych. 

  Tańcząc na linie życia, chcą je przeżyć na własnych regułach. Nastolatkowie, których świat oszukał, ponieważ pragnęli czegoś innego niż zwyczajnej egzystencji. Zawiodła także szkoła i system państwa. Stali się niewidoczni, bo za bardzo się wyróżniali, przez co łatwiej jest udawać, że nie istnieją. Stereotypowo zakłada się, że jest to wina ich wychowania w dysfunkcyjnych rodzinach. Być może. 

  Jednak najgorsze w tym wszystkim jest marginalizowanie problemów, za jakie uważają się młodzi ludzie, którzy czują się niekochani. Otoczenie pełne używek, pieniędzy albo presji, która narasta z każdym rokiem, aby realizować niespełnione wizje matek i ojców. Zazwyczaj przychodzi nam do głowy środowisko patologiczne, lecz pamiętajmy, iż w dobrych domach również dzieje się źle. Owszem, przemoc rodzi przemoc, jednak dlaczego nie można temu zapobiec? 

  Opisane historie, choć bardzo brutalne, wydarzyły się naprawdę. Niektórzy narratorzy nie doczekali premiery niniejszej pozycji, przyczyna niestety jest tragiczna. Warto zaznaczyć, że mamy do czynienia z ciągła próbą walki o siebie. To nie jest rzucenie w eter “nie chce mi się żyć”. Bitwa o to czy przetrwam. 

  Ciężko to przyznać, że tak wygląda dziś dojrzewanie, ponieważ otacza nas pandemia, wojna i kolejne przewroty w naszym kraju. Każda z opisanych osób próbuje sobie z tym poradzić, ale ucieka się w narkotyki, alkohol, leki, przypadkowy seks czy autoagresję. Protagoniści własnego losu. Uciekają z domu, znajdują jakąkolwiek pracę. Podejmują się życia w społeczeństwie mimo blizn na ciele i tych w sercu.  Bez owijania w bawełnę autor pokazuje jak młodzież stara się po prostu przetrwać każdy następny dzień. To nie są pojedyncze przypadki, bo przecież “teraz coś Ci odbiło”, “wydoroślejesz to zmądrzejesz” lub “życie Cię jeszcze pokory nauczy”. A jednak powstała ‘’Patointeligencja” wykrzyczana przez Matę, nieprzypadkowo. 

  Takich osób jest wiele, lecz kryją to pod maską zakładaną na co dzień, aby ukryć, jak bardzo trudno jest im wstać każdego dnia i udawać kogoś, kim się nie jest - tylko po to, aby zadowolić innych. Dlatego może lepiej jest zaakceptować fakt, iż mamy prawo czuć się źle?
Jagna Jaśkowiak

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK