„Mama kazała mi chorować”
KATEGORIA: Kultura
„Mama kazała mi chorować” to tytuł autobiografii Julie Gregory, jak i pierwsza spisana relacja ofiary maltretowanej przez własną matkę z zespołem Münchhausena. Definiuje się go jako wymyślanie lub wywoływanie dolegliwości fizycznych i emocjonalnych przez opiekuna u zależnej od niego osoby. Takie osoby mogą specjalnie wywoływać objawy somatyczne poprzez trucie nieodpowiednimi lekami, czy też łączenie ze sobą lekarstw, których kombinacja wywołuje w organizmie całkowite spustoszenie.
Trzeba zaznaczyć, że nie są to próby zabicia własnego dziecka, a bardziej umyślne pogarszanie jego stanu zdrowia w celu uzyskania współczucia i zainteresowania otoczenia, co stanowi dla osoby zaburzonej nagrodę i sprawia jej przyjemność. Wywołane objawy somatyczne są powodem do kolejnych badań i coraz bardziej inwazyjnych zabiegów, częstszych wizyt u lekarzy. Dokumentacja medyczna, która z miesiąca na miesiąc staje się grubsza to jak trofeum w rękach osoby zaburzonej.
Julie Gregory pisze o swojej krzywdzie z perspektywy dorosłej kobiety, która już wie, że to nie od niej się zaczęło. Jej matka chciała dla niej takiego samego dzieciństwa, jakie sama miała. Pełnego nadużyć i przemocy. Nie potrafiła i nie była w stanie kochać swojej córki. Kobieta stworzyła z dzieckiem patologiczną relację bazującą na wzbudzaniu poczucia winy, w której jedna ze stron potrzebuje ciągłego przeglądania się w oczach tej drugiej, by realizować swoje samolubne potrzeby. Córka służyła tylko jako środek, dzięki któremu dostawała uwagę i aprobatę otoczenia. Obracanie się w środowisku lekarzy tworzyło ułudę życia o wyższym standardzie. Wyjazdy do szpitali były traktowane jak wielkie wydarzenia, które umacniały poczucie misji „matki bohaterki”.
Wieczory spędza z mnóstwem medycznych poradników, gdzie na stole jak talia kart leżą wyniki badań Julie. Tak właśnie stara się nadać sens swojemu jałowemu życiu, by choć przez chwilę być kimś innym niż jest w rzeczywistości. Wsłuchuje się w bijące serce córki, przewiduje z góry, że dziś na pewno będzie się źle czuła. Pakuje ją do szpitala mimo, że nikt jej tam nie skierował.
Emocjonalna terrorystka posługuje się też ojcem Julie, który wyprowadzony z równowagi kieruje całą swoją złość na córkę, by tylko szybko znów uzyskać spokój i móc dalej oglądać swój serial. W książce przeczytać możemy poruszające wyznanie Julie: „Mój tata może mnie bić skórzanym pasem i pięściami. Jemu wolno bić mnie po twarzy, uderzać moją głową o kant stolika, ciągnąć mnie za włosy. Ale nie pozwoli, żeby jakiś obcy człowiek bił mnie gumowym wężem”. Ojciec Julie zrobi wszystko, by jak najszybciej wygasić konflikt. Nawet jeśli to oznacza użycie przemocy fizycznej wobec swojego dziecka. Wszystko byle by wrócić do swojej „jaskini”.
Julie dorasta, pojawiają się ambiwalentne myśli - czy kochająca ją matka pozwoliłaby na serię tak bolesnych zabiegów, gdyby nie miała racji? Julie chce wierzyć, że jest kochana, a jednak w głębi duszy zna prawdę. Jest świadoma kłamstw swojej matki, które już niedługo przestanie wypierać. Niestety czas konfrontacji i próba rozmowy Julie z rodzicami kończy się wielkim rozczarowaniem.
Julie Gregory to mała dziewczynka zaklęta w ciele dorosłej kobiety, która wciąż czeka na dobrą matkę, by nawiązać relację w której to ona może być dzieckiem i nie musi zbyt szybko dorastać. Wciąż marzy o odtworzeniu swojego dzieciństwa, które byłoby po prostu normalne. To pragnienie już na stałe będzie jej towarzyszyć w dalszej drodze przez życie.
Trzeba zaznaczyć, że nie są to próby zabicia własnego dziecka, a bardziej umyślne pogarszanie jego stanu zdrowia w celu uzyskania współczucia i zainteresowania otoczenia, co stanowi dla osoby zaburzonej nagrodę i sprawia jej przyjemność. Wywołane objawy somatyczne są powodem do kolejnych badań i coraz bardziej inwazyjnych zabiegów, częstszych wizyt u lekarzy. Dokumentacja medyczna, która z miesiąca na miesiąc staje się grubsza to jak trofeum w rękach osoby zaburzonej.
Julie Gregory pisze o swojej krzywdzie z perspektywy dorosłej kobiety, która już wie, że to nie od niej się zaczęło. Jej matka chciała dla niej takiego samego dzieciństwa, jakie sama miała. Pełnego nadużyć i przemocy. Nie potrafiła i nie była w stanie kochać swojej córki. Kobieta stworzyła z dzieckiem patologiczną relację bazującą na wzbudzaniu poczucia winy, w której jedna ze stron potrzebuje ciągłego przeglądania się w oczach tej drugiej, by realizować swoje samolubne potrzeby. Córka służyła tylko jako środek, dzięki któremu dostawała uwagę i aprobatę otoczenia. Obracanie się w środowisku lekarzy tworzyło ułudę życia o wyższym standardzie. Wyjazdy do szpitali były traktowane jak wielkie wydarzenia, które umacniały poczucie misji „matki bohaterki”.
Wieczory spędza z mnóstwem medycznych poradników, gdzie na stole jak talia kart leżą wyniki badań Julie. Tak właśnie stara się nadać sens swojemu jałowemu życiu, by choć przez chwilę być kimś innym niż jest w rzeczywistości. Wsłuchuje się w bijące serce córki, przewiduje z góry, że dziś na pewno będzie się źle czuła. Pakuje ją do szpitala mimo, że nikt jej tam nie skierował.
Emocjonalna terrorystka posługuje się też ojcem Julie, który wyprowadzony z równowagi kieruje całą swoją złość na córkę, by tylko szybko znów uzyskać spokój i móc dalej oglądać swój serial. W książce przeczytać możemy poruszające wyznanie Julie: „Mój tata może mnie bić skórzanym pasem i pięściami. Jemu wolno bić mnie po twarzy, uderzać moją głową o kant stolika, ciągnąć mnie za włosy. Ale nie pozwoli, żeby jakiś obcy człowiek bił mnie gumowym wężem”. Ojciec Julie zrobi wszystko, by jak najszybciej wygasić konflikt. Nawet jeśli to oznacza użycie przemocy fizycznej wobec swojego dziecka. Wszystko byle by wrócić do swojej „jaskini”.
Julie dorasta, pojawiają się ambiwalentne myśli - czy kochająca ją matka pozwoliłaby na serię tak bolesnych zabiegów, gdyby nie miała racji? Julie chce wierzyć, że jest kochana, a jednak w głębi duszy zna prawdę. Jest świadoma kłamstw swojej matki, które już niedługo przestanie wypierać. Niestety czas konfrontacji i próba rozmowy Julie z rodzicami kończy się wielkim rozczarowaniem.
Julie Gregory to mała dziewczynka zaklęta w ciele dorosłej kobiety, która wciąż czeka na dobrą matkę, by nawiązać relację w której to ona może być dzieckiem i nie musi zbyt szybko dorastać. Wciąż marzy o odtworzeniu swojego dzieciństwa, które byłoby po prostu normalne. To pragnienie już na stałe będzie jej towarzyszyć w dalszej drodze przez życie.
Patrycja Wawer