Nowy początek i nowa szansa, czyli rozmowa z galerią Kolor i Kropka
KATEGORIA: Kultura
Na mapie Poznania już od kilku lat można znaleźć miejsce, które nosi nazwę Kolor i Kropka. Ta galeria sztuki ma już za sobą wiele wystaw, przechodząc od malarstwa po fotografię. Oprócz oglądania sztuki, możliwy był udział w wielu warsztatach artystycznych. W kwietniu 2025 rozpoczyna się nowy rozdział, ponieważ pod koniec zeszłego roku prowadząca przestrzeń Marcelina Rosiak ogłosiła zmianę, jaką jest nowa lokalizacja.
Marcelinę spotykam na Grunwaldzie. Z oddali widzę jak wychodzi z auta zaparkowanego pod parterowym lokalem. Podchodzę do niej i pomagam wnieść obramowane prace do środka. W środku oglądam czekające już na powieszenie prace i analizuję nowoczesną, czystą i gotową do działania przestrzeń. Potem siadamy, żeby poznać więcej szczegółów na temat kulis zmian w galerii, założeń i nadchodzącej pierwszej wystawy.
Bartosz Czyżyk: Zanim przejdziemy do rozmowy o samej galerii, myślę, że powinniśmy poznać nieco twoją historię. Co sprawiło, że interesujesz się sztuką i jak doszło do tego, że zaczęłaś prowadzić Kolor i kropka jeszcze w poprzedniej lokalizacji?
Marcelina Rosiak: Sztuka była w moim życiu od zawsze. Urodziłam się w domu malarki i marszanda - poety, dlatego sztuka od dnia narodzin była moim naturalnym środowiskiem. Wychowywałam się wśród wierszy, obrazów i artystów. Była to naturalna kolej rzeczy, że zaczęłam sama zajmować się sztuką – wpierw poprzez studiowanie scenografii i projektowania ubioru na Akademii Sztuk Pięknych, po drodze pojawiały się też inne rzeczy: dziennikarstwo, szkoła charakteryzacji. Wszystko sprowadzało się do działalności związanej z kreacją. Swoją pierwszą galerię – Galerię R, prowadziłam ponad 10 lat temu. Jej nazwa nawiązywała do kultowej na mapie Poznania galerii mojego taty Mariusza Rosiaka. Mimo symbolicznej nazwy nie była to kontynuacja działań pierwowzoru, raczej droga moich artystycznych, młodzieńczych poszukiwań. W tamtym czasie w prowadzeniu galerii pomagała mi moja mama - malarka Maria Rokosz - Rosiak (której dwa obrazy można zobaczyć na wystawie Figury i figuracje). W związku z jej późniejszymi problemami zdrowotnymi musiałam zawiesić działalność galerii. W tym czasie cały czas w mniejszym lub większym stopniu zajmowałam się sztuką, ale pomysł ponownego otwarcie galerii pojawił się dopiero 3 lata temu. Otworzyłam wówczas galerię Kolor i Kropka na ulicy Bukowskiej. Była to galeria połączona z pracownią ceramiczną, gdzie również prowadziłam warsztaty. Miejsce prężnie funkcjonowało przez 2 lata, jednak rok temu podjęłam decyzję o rozdzieleniu tych dwóch przestrzeni. Pracownię ceramiczną przeniosłam bliżej natury nad jezioro Powidzkie, a galeria Kolor i Kropka będzie znajdować się na ulicy Rembertowskiej na osiedlu Pogodny Skwer.
MR: 12 kwietnia nastąpi otwarcie pierwszej wystawy w nowej przestrzeni. Wystawa wybranych prac z kolekcji Fundacji MMM im. Mariusza Rosiaka i Marii Rokosz-Rosiak. Niektóre z prac prezentowanych na wystawie znajdują się w naszej rodzinnej kolekcji od lat 70, kolejne były nabywane z czasem, aż po te najbardziej współczesne - prace młodych artystów. Można więc powiedzieć, że kolekcja “buduje się” od przeszło 50 lat po dzień dzisiejszy. Ciekawy przekrój.
BC: Wracając do wystawy, chciałbym spytać: jakie to uczucie mieć dostęp do prac przekroju znanych artystów i móc ułożyć je wedle własnej kompozycji, w dodatku w galerii, którą otwierasz?
MR: Można rzecz, że jest to pewnego rodzaju “skarb”, który posiadam, pielęgnuje i rozwijam. Chcę, żeby był “ciągle żywy”. Oczywiście z biegiem czasu coraz bardziej to doceniam. Część prezentowanych artystów znałam osobiście jako przyjaciół domu, jako dziecko czy nastolatka nie czułam wyjątkowości tej sytuacji. Dzisiaj czuję wdzięczność za to, że mogłam dorastać wśród takich osobistości.
BC: Czym się kierowałaś wybierając prace na wystawę z kolekcji Fundacji MMM, którą założyłaś?
MR: Dobór prac na wystawę był bardzo subiektywny, bardzo mój. Bazował wspomnieniach, doświadczeniach oraz na tym, co i jak czuje teraz. Jest o moim poczuciu estetyki. Nie jest to “pompatyczna” wystawa, która skupia się na najbardziej rozpoznawalnych pracach i artystach. Jest nieoczywista. Pojawiają się czołowe nazwiska, jednak nie są to prace oczywiste, jakich moglibyśmy się spodziewać. Jest sporo prac artystów średniego pokolenia, którzy byli mi bliscy nie tylko jako artyści, ale też - a może przede wszystkim - jako ludzie. Są także prace osób młodych, które dopiero kształtują swoją pozycję w świecie sztuki.
BC: Łącząc ze sobą prace artystów na różnym poziomie doświadczenia i popularności – jaki jest wspólny element, który sprawia, że to działa jako całość?
MR: Nazwa wystawy to Figury i figuracje. Figury jako figury geometryczne, osobiście dla mnie najbliższym nurtem w sztuce od zawsze jest abstrakcja geometryczna. Jest to czysta forma: forma i kolor oraz to jak one grają i współistnieją ze sobą w przestrzeni oraz to, że oddziałują przez samą esencję, czysty sens. Nie ma tu przeintelektualizowania. Zestawiłam figury z figuracjami czyli postaciami antropomorficznymi. Mają one cały wachlarz przeżyć i doświadczeń, bardzo silnie oddziałują na odbiorcę. Wystawa jest dialogiem między czystą formą a bardzo ekspresyjną postacią ludzką. To zestawienie tworzy ciekawe zetknięcie tych dwóch światów, tworzy harmonijne napięcie, przeplata się i uzupełnia.
BC: Wystawa może przyciągnąć różnych ludzi również nieznających artystów prezentowanych czy kontekstów, mimo wszystko odczuwam, że można zrozumieć jej wątki czy konkretną wiadomość. Opowiedz o tym, jak ty postrzegasz tę perspektywę.
MR: Pomijając całe tło i intelektualny aspekt, prace są na wysokim poziomie estetycznym, wprowadzają widza w stan zmysłowej kontemplacji. Myślę, że sztuka jest dla każdego i nie chodzi tylko o historię, jaką niesie ze sobą dany artysta i dzieło (choć niewątpliwie jest to bardzo ważne), ale też o to, co czujemy patrząc na dany obiekt na poziomie estetycznym i zmysłowym. Sztuka nie zawsze mówi o pięknie, nie zawsze budzi pozytywne emocje i to też jest jej moc. Natomiast wystawa Figury i figuracje mówi w moim odczuciu w dużej mierze o pięknie właśnie. Nawet karykaturalne postacie Eugeniusza Markowskiego i ich pierwotność, z całym wachlarzem swoich emocji. Wracając do odpowiedzi na Twoje pytanie - tak, myślę, że to wystawa dla wszystkich, że każdy może wynieść z niej coś dla siebie. Także poprzez różnorodność prezentowanych prac.
BC: I wszyscy przyjdą. Zwróciłem uwagę na to, że mimo iż jest to kontynuacja twojej działalności w nowej lokalizacji, to może być dla ciebie niejako nowy początek. Jakie ma dla ciebie znaczenie pokazanie tej nowej przestrzeni i sama wystawa ją prezentująca?
MR: Myślę, że istotną kwestią jest założenie fundacji imienia moich rodziców. Jest to niejako powrót do korzeni, historia mojej tożsamości. Jest poniekąd o mnie i o tym, co mnie ugruntowało. Znajdują się również na niej prace mojej mamy, a także portret mojego taty namalowany przez Pawła Łubowskiego - przyjaciela rodziny. Można powiedzieć, że to pewnego rodzaju podróż sentymentalna.
BC: A co możesz powiedzieć o samej fundacji?
MR: Fundacja dopiero startuje, więc szczegółowy plan działalności jeszcze się kształtuje. Celem nadrzędnym jest promowanie sztuki współczesnej, promowanie twórców młodych, działania edukacyjne. Więcej na ten temat zostawię na osobną rozmowę.
BC: Wystarczy poczekać. Przejdę teraz do pytania: skąd nazwa galerii Kolor i kropka?
MR: Na początku był kolor i… kropka. A tak poważnie, to bardzo lubię kolory - w sztuce, we wnętrzach, w życiu. Nie lubię szarych, jednakowych przestrzeni, mam chyba dość eklektyczną duszę. Doceniam minimalizm, ale w sercu gra mi bardziej klimat “space age”, co odzwierciedla się w moich przestrzeniach - dom, pracownia czy galeria. Kolor jest dla mnie istotnym nośnikiem, który bardzo na mnie oddziałowuje. Uważam, że kolor jest nam potrzebny i kropka! Sama kropka ma podkreślić jego wagę i ponadto jest początkiem każdej linii i formy – wszystko zaczęło się od kropki.
BC: Trochę buntujesz się przeciwko szarym white cube’om, które teraz dominują. Jak ta przestrzeń z nimi walczy?
MR: Właśnie tą formą i kolorem, różnorodnością. Nie mylić z przesyceniem, sama wystawa ma być klarowna mimo swojej różnorodnej formy. Oprócz obrazów pojawia się także rzeźba, formy ruchome, ceramika, a takżę buty Henryka Stażewskiego, z których jeden widnieje na plakacie i zaproszeniu, jako flagowa praca tej wystawy. Dzieje się dużo, ale myślę, że nie za dużo. Całość jest wyważona i czysta.
BC: W momencie gdy podjęłaś decyzję o zmianie lokalizacji wiedziałaś, że będziesz musiała poszukiwać nowego lokalu. Jak byś opisała ten czas i poszukiwanie nowego początku?
MR: Przede wszystkim zwracałam uwagę na przestrzeń wnętrza, kubaturę, ściany. Lokalizacja tutaj na ulicy Rembertowskiej, dla niektórych była nieco kontrowersyjna, ponieważ nie jest to centrum Poznania. Urzekło mnie to, że mamy naprzeciwko park, bo natura jest dla mnie tak samo istotna jak sztuka.. Gdy pojawiłam się pierwszy raz w tym lokalu to od razu odczułam, że to będzie przestrzeń w której będzie mi się dobrze pracowało. Wybrałam ją w dużej mierze na bazie intuicji.
BC: Niech tak zostanie. Oby to poczucie tylko wzrastało w tobie. Jak długo trwało przenoszenie rzeczy i przygotowywanie tej przestrzeni, by była gotowa taka jaka jest teraz?
MR: Był to dość długi proces. Poprzednią przestrzeń zamknęłam we wrześniu zeszłego roku (2024). W tym momencie swojego życia wychodzę z założenia, że pośpiech nie jest dobrym doradcą. Działanie jest ważne, ale takie, które jest przemyślane i spokojne. Miałam dużo czasu, by zdecydować jak powinna wyglądać ta wystawa. Ważnym elementem Koloru i kropki jest to, że działam w pojedynkę, wszystko jest moim działaniem autorskim. Oczywiście, mam wspaniałych przyjaciół, którzy mnie wspierają i pomagają. Co nie zmienia faktu, że cały proces powstawania wystawy - od identyfikacji wizualnej, poprzez dobór prac, ich rozmieszczenie, a także zwykłe kwestie logistyczno - porządkowe spoczywa na moich barkach.
BC: Czy miałaś jakieś obawy, zmieniając lokalizację?
MR: Szczerze mówiąc, nie stresowałam się przesadnie, myślę że jest to związane z momentem życia w jakim się znajduje. Po wielu trudnych przeżyciach, wiem jak ważny jest spokój, wyciszenie, kontemplacja. Utwierdzenie się w przekonaniu, że wszystko idzie właściwą drogą. Oczywiście, że pojawia się wachlarz emocji, ale raczej te pozytywnie motywujące.
BC: Czy poza tym, że rozdzieliłaś pracownię i galerię, czy dla osób znających już dotychczas Kolor i Kropkę będzie coś nowego?
MR: Samo założenie fundacji i to, że teraz galeria będzie działała pod patronatem fundacji i współpracowała z nią. Postanowiłam wprowadzić też więcej sztuki klasycznej. Poprzednia galeria Kolor i kropka skupiała się na artystach młodych i lokalnych. Nadal tacy artyści będą istotną częścią działań galerii, ale w większym akompaniamencie sztuki klasycznej. Otwiera się szersza perspektywa, szersze spojrzenie na sztukę.
BC: A czy jesteś już w stanie powiedzieć, jaka tematyka interesuje ciebie już na przyszłość?
MR: Program wystawienniczy mam już zaplanowany na ten i przyszły rok. Mogę zdradzić, że planuję wystawę o nazwie Na początku był kolor. Będzie kilka wystaw indywidualnych i kilka zbiorowych. W najbliższych planach mam również wystawę indywidualną mojej mamy o tytule Ciało-dusze. Nie zdradzając zbyt wiele, muszę powiedzieć o jeszcze jednej wystawie, która będzie mieć miejsce w najbliższej przyszłości, bo mocno odnosi się do nazwy galerii. Będzie to wystawa sztuki australijskich Aborygenów – malarstwo kropkowe i bardzo kolorowe.
BC: Czyli pokryjesz w najbliższym czasie i kolor i kropkę, wtedy nie można już mieć żadnych pytań. W jeszcze dalszej przyszłości, gdy będziesz poszukiwać młodych artystów spod jakiego klucza chcesz ich dobierać?
MR: Kieruje się przede wszystkim intuicją. Staram się być na bieżąco, ale nie robię analizy szczegółowej rynku sztuki. Czuję i widzę, co mi się podoba i co jest ze mną kompatybilne. Jedno to poznanie sztuki, a drugie samo poznanie artysty, jego historii i drogi. Nie istnieją tu sztywne ramy. Jest bardziej wymiana energii, która albo działa albo nie.
BC: Na sam koniec: co sprawia, że Kolor i Kropka wyróżnia na tle przestrzeni wystawienniczych w Poznaniu?
MR: Wiele ciekawych miejsc otwiera się teraz w Poznaniu: galerii prowadzonych przez studentów, przez artystów, przestrzeni alternatywnych, pojawiają się też nowe galerie komercyjne, ale nadal w porównaniu z innymi dużymi miastami, czegoś tutaj nam w Poznaniu brakuje. Czegoś pośredniego. Chciałabym by moja przestrzeń była właśnie takim miejscem: z jednej strony jest to galeria prywatna, komercyjna, z drugiej stoi za nią historia, idea i miłość do sztuki we wszystkich jej aspektach. Także sztuki życia. Czy będzie się wyróżniać na tle innych przestrzeni wystawienniczych? Nie wiem, ale mam nadzieję, że będzie chociażby ciekawym uzupełnieniem artystycznej układanki na mapie naszego miasta.
BC: Czyli jesteś na to wszystko gotowa?
MR: Taką mam nadzieję. Tak czuję.
BC: I kropka.
MR: … I kropka!
Wernisaż wystawy Figury i Figuracje odbędzie się 12 kwietnia o godzinie 18.00 na ulicy Rembertowskiej 15A - w galerii Kolor i Kropka.
Wydarzenie na Facebooku:
https://www.facebook.com/events/1228139619022996
Więcej informacji o galerii:
https://www.instagram.com/kolor_i_kropka/
Marcelinę spotykam na Grunwaldzie. Z oddali widzę jak wychodzi z auta zaparkowanego pod parterowym lokalem. Podchodzę do niej i pomagam wnieść obramowane prace do środka. W środku oglądam czekające już na powieszenie prace i analizuję nowoczesną, czystą i gotową do działania przestrzeń. Potem siadamy, żeby poznać więcej szczegółów na temat kulis zmian w galerii, założeń i nadchodzącej pierwszej wystawy.
Bartosz Czyżyk: Zanim przejdziemy do rozmowy o samej galerii, myślę, że powinniśmy poznać nieco twoją historię. Co sprawiło, że interesujesz się sztuką i jak doszło do tego, że zaczęłaś prowadzić Kolor i kropka jeszcze w poprzedniej lokalizacji?
Marcelina Rosiak: Sztuka była w moim życiu od zawsze. Urodziłam się w domu malarki i marszanda - poety, dlatego sztuka od dnia narodzin była moim naturalnym środowiskiem. Wychowywałam się wśród wierszy, obrazów i artystów. Była to naturalna kolej rzeczy, że zaczęłam sama zajmować się sztuką – wpierw poprzez studiowanie scenografii i projektowania ubioru na Akademii Sztuk Pięknych, po drodze pojawiały się też inne rzeczy: dziennikarstwo, szkoła charakteryzacji. Wszystko sprowadzało się do działalności związanej z kreacją. Swoją pierwszą galerię – Galerię R, prowadziłam ponad 10 lat temu. Jej nazwa nawiązywała do kultowej na mapie Poznania galerii mojego taty Mariusza Rosiaka. Mimo symbolicznej nazwy nie była to kontynuacja działań pierwowzoru, raczej droga moich artystycznych, młodzieńczych poszukiwań. W tamtym czasie w prowadzeniu galerii pomagała mi moja mama - malarka Maria Rokosz - Rosiak (której dwa obrazy można zobaczyć na wystawie Figury i figuracje). W związku z jej późniejszymi problemami zdrowotnymi musiałam zawiesić działalność galerii. W tym czasie cały czas w mniejszym lub większym stopniu zajmowałam się sztuką, ale pomysł ponownego otwarcie galerii pojawił się dopiero 3 lata temu. Otworzyłam wówczas galerię Kolor i Kropka na ulicy Bukowskiej. Była to galeria połączona z pracownią ceramiczną, gdzie również prowadziłam warsztaty. Miejsce prężnie funkcjonowało przez 2 lata, jednak rok temu podjęłam decyzję o rozdzieleniu tych dwóch przestrzeni. Pracownię ceramiczną przeniosłam bliżej natury nad jezioro Powidzkie, a galeria Kolor i Kropka będzie znajdować się na ulicy Rembertowskiej na osiedlu Pogodny Skwer.
MR: 12 kwietnia nastąpi otwarcie pierwszej wystawy w nowej przestrzeni. Wystawa wybranych prac z kolekcji Fundacji MMM im. Mariusza Rosiaka i Marii Rokosz-Rosiak. Niektóre z prac prezentowanych na wystawie znajdują się w naszej rodzinnej kolekcji od lat 70, kolejne były nabywane z czasem, aż po te najbardziej współczesne - prace młodych artystów. Można więc powiedzieć, że kolekcja “buduje się” od przeszło 50 lat po dzień dzisiejszy. Ciekawy przekrój.
BC: Wracając do wystawy, chciałbym spytać: jakie to uczucie mieć dostęp do prac przekroju znanych artystów i móc ułożyć je wedle własnej kompozycji, w dodatku w galerii, którą otwierasz?
MR: Można rzecz, że jest to pewnego rodzaju “skarb”, który posiadam, pielęgnuje i rozwijam. Chcę, żeby był “ciągle żywy”. Oczywiście z biegiem czasu coraz bardziej to doceniam. Część prezentowanych artystów znałam osobiście jako przyjaciół domu, jako dziecko czy nastolatka nie czułam wyjątkowości tej sytuacji. Dzisiaj czuję wdzięczność za to, że mogłam dorastać wśród takich osobistości.
BC: Czym się kierowałaś wybierając prace na wystawę z kolekcji Fundacji MMM, którą założyłaś?
MR: Dobór prac na wystawę był bardzo subiektywny, bardzo mój. Bazował wspomnieniach, doświadczeniach oraz na tym, co i jak czuje teraz. Jest o moim poczuciu estetyki. Nie jest to “pompatyczna” wystawa, która skupia się na najbardziej rozpoznawalnych pracach i artystach. Jest nieoczywista. Pojawiają się czołowe nazwiska, jednak nie są to prace oczywiste, jakich moglibyśmy się spodziewać. Jest sporo prac artystów średniego pokolenia, którzy byli mi bliscy nie tylko jako artyści, ale też - a może przede wszystkim - jako ludzie. Są także prace osób młodych, które dopiero kształtują swoją pozycję w świecie sztuki.
BC: Łącząc ze sobą prace artystów na różnym poziomie doświadczenia i popularności – jaki jest wspólny element, który sprawia, że to działa jako całość?
MR: Nazwa wystawy to Figury i figuracje. Figury jako figury geometryczne, osobiście dla mnie najbliższym nurtem w sztuce od zawsze jest abstrakcja geometryczna. Jest to czysta forma: forma i kolor oraz to jak one grają i współistnieją ze sobą w przestrzeni oraz to, że oddziałują przez samą esencję, czysty sens. Nie ma tu przeintelektualizowania. Zestawiłam figury z figuracjami czyli postaciami antropomorficznymi. Mają one cały wachlarz przeżyć i doświadczeń, bardzo silnie oddziałują na odbiorcę. Wystawa jest dialogiem między czystą formą a bardzo ekspresyjną postacią ludzką. To zestawienie tworzy ciekawe zetknięcie tych dwóch światów, tworzy harmonijne napięcie, przeplata się i uzupełnia.
BC: Wystawa może przyciągnąć różnych ludzi również nieznających artystów prezentowanych czy kontekstów, mimo wszystko odczuwam, że można zrozumieć jej wątki czy konkretną wiadomość. Opowiedz o tym, jak ty postrzegasz tę perspektywę.
MR: Pomijając całe tło i intelektualny aspekt, prace są na wysokim poziomie estetycznym, wprowadzają widza w stan zmysłowej kontemplacji. Myślę, że sztuka jest dla każdego i nie chodzi tylko o historię, jaką niesie ze sobą dany artysta i dzieło (choć niewątpliwie jest to bardzo ważne), ale też o to, co czujemy patrząc na dany obiekt na poziomie estetycznym i zmysłowym. Sztuka nie zawsze mówi o pięknie, nie zawsze budzi pozytywne emocje i to też jest jej moc. Natomiast wystawa Figury i figuracje mówi w moim odczuciu w dużej mierze o pięknie właśnie. Nawet karykaturalne postacie Eugeniusza Markowskiego i ich pierwotność, z całym wachlarzem swoich emocji. Wracając do odpowiedzi na Twoje pytanie - tak, myślę, że to wystawa dla wszystkich, że każdy może wynieść z niej coś dla siebie. Także poprzez różnorodność prezentowanych prac.
BC: I wszyscy przyjdą. Zwróciłem uwagę na to, że mimo iż jest to kontynuacja twojej działalności w nowej lokalizacji, to może być dla ciebie niejako nowy początek. Jakie ma dla ciebie znaczenie pokazanie tej nowej przestrzeni i sama wystawa ją prezentująca?
MR: Myślę, że istotną kwestią jest założenie fundacji imienia moich rodziców. Jest to niejako powrót do korzeni, historia mojej tożsamości. Jest poniekąd o mnie i o tym, co mnie ugruntowało. Znajdują się również na niej prace mojej mamy, a także portret mojego taty namalowany przez Pawła Łubowskiego - przyjaciela rodziny. Można powiedzieć, że to pewnego rodzaju podróż sentymentalna.
BC: A co możesz powiedzieć o samej fundacji?
MR: Fundacja dopiero startuje, więc szczegółowy plan działalności jeszcze się kształtuje. Celem nadrzędnym jest promowanie sztuki współczesnej, promowanie twórców młodych, działania edukacyjne. Więcej na ten temat zostawię na osobną rozmowę.
BC: Wystarczy poczekać. Przejdę teraz do pytania: skąd nazwa galerii Kolor i kropka?
MR: Na początku był kolor i… kropka. A tak poważnie, to bardzo lubię kolory - w sztuce, we wnętrzach, w życiu. Nie lubię szarych, jednakowych przestrzeni, mam chyba dość eklektyczną duszę. Doceniam minimalizm, ale w sercu gra mi bardziej klimat “space age”, co odzwierciedla się w moich przestrzeniach - dom, pracownia czy galeria. Kolor jest dla mnie istotnym nośnikiem, który bardzo na mnie oddziałowuje. Uważam, że kolor jest nam potrzebny i kropka! Sama kropka ma podkreślić jego wagę i ponadto jest początkiem każdej linii i formy – wszystko zaczęło się od kropki.
BC: Trochę buntujesz się przeciwko szarym white cube’om, które teraz dominują. Jak ta przestrzeń z nimi walczy?
MR: Właśnie tą formą i kolorem, różnorodnością. Nie mylić z przesyceniem, sama wystawa ma być klarowna mimo swojej różnorodnej formy. Oprócz obrazów pojawia się także rzeźba, formy ruchome, ceramika, a takżę buty Henryka Stażewskiego, z których jeden widnieje na plakacie i zaproszeniu, jako flagowa praca tej wystawy. Dzieje się dużo, ale myślę, że nie za dużo. Całość jest wyważona i czysta.
BC: W momencie gdy podjęłaś decyzję o zmianie lokalizacji wiedziałaś, że będziesz musiała poszukiwać nowego lokalu. Jak byś opisała ten czas i poszukiwanie nowego początku?
MR: Przede wszystkim zwracałam uwagę na przestrzeń wnętrza, kubaturę, ściany. Lokalizacja tutaj na ulicy Rembertowskiej, dla niektórych była nieco kontrowersyjna, ponieważ nie jest to centrum Poznania. Urzekło mnie to, że mamy naprzeciwko park, bo natura jest dla mnie tak samo istotna jak sztuka.. Gdy pojawiłam się pierwszy raz w tym lokalu to od razu odczułam, że to będzie przestrzeń w której będzie mi się dobrze pracowało. Wybrałam ją w dużej mierze na bazie intuicji.
BC: Niech tak zostanie. Oby to poczucie tylko wzrastało w tobie. Jak długo trwało przenoszenie rzeczy i przygotowywanie tej przestrzeni, by była gotowa taka jaka jest teraz?
MR: Był to dość długi proces. Poprzednią przestrzeń zamknęłam we wrześniu zeszłego roku (2024). W tym momencie swojego życia wychodzę z założenia, że pośpiech nie jest dobrym doradcą. Działanie jest ważne, ale takie, które jest przemyślane i spokojne. Miałam dużo czasu, by zdecydować jak powinna wyglądać ta wystawa. Ważnym elementem Koloru i kropki jest to, że działam w pojedynkę, wszystko jest moim działaniem autorskim. Oczywiście, mam wspaniałych przyjaciół, którzy mnie wspierają i pomagają. Co nie zmienia faktu, że cały proces powstawania wystawy - od identyfikacji wizualnej, poprzez dobór prac, ich rozmieszczenie, a także zwykłe kwestie logistyczno - porządkowe spoczywa na moich barkach.
BC: Czy miałaś jakieś obawy, zmieniając lokalizację?
MR: Szczerze mówiąc, nie stresowałam się przesadnie, myślę że jest to związane z momentem życia w jakim się znajduje. Po wielu trudnych przeżyciach, wiem jak ważny jest spokój, wyciszenie, kontemplacja. Utwierdzenie się w przekonaniu, że wszystko idzie właściwą drogą. Oczywiście, że pojawia się wachlarz emocji, ale raczej te pozytywnie motywujące.
BC: Czy poza tym, że rozdzieliłaś pracownię i galerię, czy dla osób znających już dotychczas Kolor i Kropkę będzie coś nowego?
MR: Samo założenie fundacji i to, że teraz galeria będzie działała pod patronatem fundacji i współpracowała z nią. Postanowiłam wprowadzić też więcej sztuki klasycznej. Poprzednia galeria Kolor i kropka skupiała się na artystach młodych i lokalnych. Nadal tacy artyści będą istotną częścią działań galerii, ale w większym akompaniamencie sztuki klasycznej. Otwiera się szersza perspektywa, szersze spojrzenie na sztukę.
BC: A czy jesteś już w stanie powiedzieć, jaka tematyka interesuje ciebie już na przyszłość?
MR: Program wystawienniczy mam już zaplanowany na ten i przyszły rok. Mogę zdradzić, że planuję wystawę o nazwie Na początku był kolor. Będzie kilka wystaw indywidualnych i kilka zbiorowych. W najbliższych planach mam również wystawę indywidualną mojej mamy o tytule Ciało-dusze. Nie zdradzając zbyt wiele, muszę powiedzieć o jeszcze jednej wystawie, która będzie mieć miejsce w najbliższej przyszłości, bo mocno odnosi się do nazwy galerii. Będzie to wystawa sztuki australijskich Aborygenów – malarstwo kropkowe i bardzo kolorowe.
BC: Czyli pokryjesz w najbliższym czasie i kolor i kropkę, wtedy nie można już mieć żadnych pytań. W jeszcze dalszej przyszłości, gdy będziesz poszukiwać młodych artystów spod jakiego klucza chcesz ich dobierać?
MR: Kieruje się przede wszystkim intuicją. Staram się być na bieżąco, ale nie robię analizy szczegółowej rynku sztuki. Czuję i widzę, co mi się podoba i co jest ze mną kompatybilne. Jedno to poznanie sztuki, a drugie samo poznanie artysty, jego historii i drogi. Nie istnieją tu sztywne ramy. Jest bardziej wymiana energii, która albo działa albo nie.
BC: Na sam koniec: co sprawia, że Kolor i Kropka wyróżnia na tle przestrzeni wystawienniczych w Poznaniu?
MR: Wiele ciekawych miejsc otwiera się teraz w Poznaniu: galerii prowadzonych przez studentów, przez artystów, przestrzeni alternatywnych, pojawiają się też nowe galerie komercyjne, ale nadal w porównaniu z innymi dużymi miastami, czegoś tutaj nam w Poznaniu brakuje. Czegoś pośredniego. Chciałabym by moja przestrzeń była właśnie takim miejscem: z jednej strony jest to galeria prywatna, komercyjna, z drugiej stoi za nią historia, idea i miłość do sztuki we wszystkich jej aspektach. Także sztuki życia. Czy będzie się wyróżniać na tle innych przestrzeni wystawienniczych? Nie wiem, ale mam nadzieję, że będzie chociażby ciekawym uzupełnieniem artystycznej układanki na mapie naszego miasta.
BC: Czyli jesteś na to wszystko gotowa?
MR: Taką mam nadzieję. Tak czuję.
BC: I kropka.
MR: … I kropka!
Wernisaż wystawy Figury i Figuracje odbędzie się 12 kwietnia o godzinie 18.00 na ulicy Rembertowskiej 15A - w galerii Kolor i Kropka.
Wydarzenie na Facebooku:
https://www.facebook.com/events/1228139619022996
Więcej informacji o galerii:
https://www.instagram.com/kolor_i_kropka/