Jak z kwarantanną radzą sobie domy dziecka?
KATEGORIA: Poznań
Wprowadzone przez pandemię koronawirusa nauczanie zdalne sprawia problemy zarówno szkołom, jak i samym uczniom. Awarie systemu, przerywające się połączenie internetowe, duża ilość materiału do przerobienia. Narzekają i uczniowie, i rodzice, którzy nieraz muszą łączyć pracę z pomocą pociechom. W domach dziecka, gdzie uczniów przebywa znacznie więcej, skale tych problemów są jeszcze większe. Placówkom brakuje sprzętu, a szkołom – ujednoliconego sposobu nauczania zdalnego.
– Tak naprawdę to nauczyciele decydują, czy będą korzystać ze wskazanej przez dyrektora szkoły platformy czy też z innych form komunikatorów, np. w jednej szkole niektórzy nauczyciele korzystają z platformy, a niektórzy preferują pracę za pomocą WhatsApp – informuje Agnieszka Ugorek-Macka, zastępczyni dyrektora Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”. – Obecnie naszych dwóch uczniów ma lekcje online. Następnych 3 prawdopodobnie będzie miało, a mamy 20 wychowanków uczących się.
Problemów ze zdalnym nauczaniem jest wiele. Od awarii systemów takich jak Librus po kontakty z nauczycielami. Część z nich nie radzi sobie z platformami do nauczania, z jakich korzysta dana szkoła, a ponadto wiadomości odnośnie planowanych zajęć bywają wysyłane zbyt późno. Problemem jest też ogrom materiału, który muszą przerobić uczniowie, często pochodzący z różnych źródeł. Przykładowo nauczyciele korzystający z systemu Librus przesyłają zadania nie tylko w zakładce „wiadomości”, ale także „terminarz” czy „zadanie domowe”. W rezultacie łatwo o pomyłkę – aby niczego nie przeoczyć, należy sprawdzić wszystkie zakładki. Same otrzymywane przez uczniów karty pracy należy wydrukować i uzupełnić, a później zwykle zeskanować lub zrobić zdjęcie i odesłać do nauczycieli.
Niektóre szkoły, jak twierdzi Agnieszka Ugorek-Macka, radzą sobie dosyć dobrze z tymi problemami. Słuchają uwag opiekunów dzieci i reagują – jedna ze szkół zaoferowała podopiecznym „Swobody” tablet do lekcji online. Rozumieją, że domy dziecka nie zawsze mają odpowiednie warunki, by uczyć jednocześnie kilka, a nawet kilkadziesiąt osób. Do tego trzeba chociażby więcej osób w kadrze, które mogłyby przypilnować dzieci – a z tym też jest problem, zwłaszcza że przez obowiązujące wytyczne nie ma wolontariuszy. Aktualnie wychowawcy podczas swojej zmiany – jest ich zwykle dwóch – muszą zarówno opiekować się młodszymi dziećmi, jak i pomagać starszym w lekcjach. Problem dostrzega Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”, które deleguje swoich pracowników do różnych placówek, aby pomogli dzieciom w nauce. Jednak nawet posiadając wystarczającą liczbę osób w kadrze, nie da się przeskoczyć braków w sprzęcie.
– Urząd Miasta Poznania zapytał się o zapotrzebowanie dzieci na laptopy, programy, przekazaliśmy, czekamy na odpowiedź – informuje Agnieszka Ugorek-Macka. – Analogicznie wysłaliśmy także zapotrzebowanie na artykuły ochronne, też czekamy, czy coś z tego będzie. Jak
na razie sami szukamy artykułów, licząc przy tym każdy grosz, ponieważ budżet mamy w tym roku bardzo obcięty.
Z problemami technicznymi i kadrowymi boryka się większość ośrodków wychowawczych w Polsce. Część z nich zgłasza swoje potrzeby przez portal domydziecka.org, gdzie proszą o wsparcie tabletem, komputerem czy środkami ochronnymi. Inni kierują prośby do samorządów lokalnych lub organizują zbiórki udostępniane na stronach społecznościowych.
O kwestię zdalnego nauczania i braki sprzętowe zapytaliśmy Biuro Rzecznika Praw Dziecka.
– Za organizację nauczania zawsze odpowiedzialny jest dyrektor szkoły lub placówki w porozumieniu z organem prowadzącym – informuje BRPD. – Obecnie trwają prace rządu nad konkretnymi rozwiązaniami dedykowanymi tym uczniom, którzy nie posiadają sprzętu niezbędnego w tym trudnym czasie. Jedną z ważnych inicjatyw w tym zakresie jest pozyskanie finansowania, które Centrum Projektów Polska Cyfrowa ma dystrybuować do samorządów. To efekt współpracy ministrów edukacji i cyfryzacji oraz starań, dzięki którym Komisja Europejska zgodziła się, aby zaoszczędzone środki w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa przekazać na zakup sprzętu dla
szkół.
A ponadto od 1 kwietnia samorządy mogą wnioskować o pieniądze na zakup sprzętu dla uczniów i nauczycieli do zdalnej nauki (komunikat można znaleźć na tej stronie). Do rozdysponowania jest 180 milionów złotych.
Jednak dla wychowanków domów dziecka to nie brak sprzętu czy nadmiar materiału do przerobienia stanowi największą przeszkodę.
– Rzeczywistym problemem, który – coraz bardziej – przekłada się na inne sfery życia, jest czwarty tydzień „kwarantanny” naszych dzieci. Zakaz opuszczania terenu placówki, odwiedzin, urlopowań i jedynie telefoniczny kontakt z rodzicami i osobami bliskimi utrudniają ten niełatwy czas – informuje dyrektor Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu Wojciech Walczak.
Jego słowa potwierdza także Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”.
– Stan taki trwa od 11 marca. Niewątpliwie doskwiera dzieciom pobyt 24 godziny na dobę ciągle z tymi samymi osobami, bez wychodzenia na zewnątrz, bez kontaktu osobistego z rówieśnikami, bez korzystania z oferty sportowej, kulturalnej, rekreacyjnej instytucji zewnętrznych takich jak: basen, chór, koło teatralne czy po prostu szkoła – relacjonuje Ugorek-Macka.
W poznańskich ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych przebywa ponad 200 dzieci.
Dagmara Kendzior
fot. Dom Dziecka nr 3 w Poznaniu
– Tak naprawdę to nauczyciele decydują, czy będą korzystać ze wskazanej przez dyrektora szkoły platformy czy też z innych form komunikatorów, np. w jednej szkole niektórzy nauczyciele korzystają z platformy, a niektórzy preferują pracę za pomocą WhatsApp – informuje Agnieszka Ugorek-Macka, zastępczyni dyrektora Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”. – Obecnie naszych dwóch uczniów ma lekcje online. Następnych 3 prawdopodobnie będzie miało, a mamy 20 wychowanków uczących się.
Problemów ze zdalnym nauczaniem jest wiele. Od awarii systemów takich jak Librus po kontakty z nauczycielami. Część z nich nie radzi sobie z platformami do nauczania, z jakich korzysta dana szkoła, a ponadto wiadomości odnośnie planowanych zajęć bywają wysyłane zbyt późno. Problemem jest też ogrom materiału, który muszą przerobić uczniowie, często pochodzący z różnych źródeł. Przykładowo nauczyciele korzystający z systemu Librus przesyłają zadania nie tylko w zakładce „wiadomości”, ale także „terminarz” czy „zadanie domowe”. W rezultacie łatwo o pomyłkę – aby niczego nie przeoczyć, należy sprawdzić wszystkie zakładki. Same otrzymywane przez uczniów karty pracy należy wydrukować i uzupełnić, a później zwykle zeskanować lub zrobić zdjęcie i odesłać do nauczycieli.
Niektóre szkoły, jak twierdzi Agnieszka Ugorek-Macka, radzą sobie dosyć dobrze z tymi problemami. Słuchają uwag opiekunów dzieci i reagują – jedna ze szkół zaoferowała podopiecznym „Swobody” tablet do lekcji online. Rozumieją, że domy dziecka nie zawsze mają odpowiednie warunki, by uczyć jednocześnie kilka, a nawet kilkadziesiąt osób. Do tego trzeba chociażby więcej osób w kadrze, które mogłyby przypilnować dzieci – a z tym też jest problem, zwłaszcza że przez obowiązujące wytyczne nie ma wolontariuszy. Aktualnie wychowawcy podczas swojej zmiany – jest ich zwykle dwóch – muszą zarówno opiekować się młodszymi dziećmi, jak i pomagać starszym w lekcjach. Problem dostrzega Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”, które deleguje swoich pracowników do różnych placówek, aby pomogli dzieciom w nauce. Jednak nawet posiadając wystarczającą liczbę osób w kadrze, nie da się przeskoczyć braków w sprzęcie.
– Urząd Miasta Poznania zapytał się o zapotrzebowanie dzieci na laptopy, programy, przekazaliśmy, czekamy na odpowiedź – informuje Agnieszka Ugorek-Macka. – Analogicznie wysłaliśmy także zapotrzebowanie na artykuły ochronne, też czekamy, czy coś z tego będzie. Jak
na razie sami szukamy artykułów, licząc przy tym każdy grosz, ponieważ budżet mamy w tym roku bardzo obcięty.
Z problemami technicznymi i kadrowymi boryka się większość ośrodków wychowawczych w Polsce. Część z nich zgłasza swoje potrzeby przez portal domydziecka.org, gdzie proszą o wsparcie tabletem, komputerem czy środkami ochronnymi. Inni kierują prośby do samorządów lokalnych lub organizują zbiórki udostępniane na stronach społecznościowych.
O kwestię zdalnego nauczania i braki sprzętowe zapytaliśmy Biuro Rzecznika Praw Dziecka.
– Za organizację nauczania zawsze odpowiedzialny jest dyrektor szkoły lub placówki w porozumieniu z organem prowadzącym – informuje BRPD. – Obecnie trwają prace rządu nad konkretnymi rozwiązaniami dedykowanymi tym uczniom, którzy nie posiadają sprzętu niezbędnego w tym trudnym czasie. Jedną z ważnych inicjatyw w tym zakresie jest pozyskanie finansowania, które Centrum Projektów Polska Cyfrowa ma dystrybuować do samorządów. To efekt współpracy ministrów edukacji i cyfryzacji oraz starań, dzięki którym Komisja Europejska zgodziła się, aby zaoszczędzone środki w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa przekazać na zakup sprzętu dla
szkół.
A ponadto od 1 kwietnia samorządy mogą wnioskować o pieniądze na zakup sprzętu dla uczniów i nauczycieli do zdalnej nauki (komunikat można znaleźć na tej stronie). Do rozdysponowania jest 180 milionów złotych.
Jednak dla wychowanków domów dziecka to nie brak sprzętu czy nadmiar materiału do przerobienia stanowi największą przeszkodę.
– Rzeczywistym problemem, który – coraz bardziej – przekłada się na inne sfery życia, jest czwarty tydzień „kwarantanny” naszych dzieci. Zakaz opuszczania terenu placówki, odwiedzin, urlopowań i jedynie telefoniczny kontakt z rodzicami i osobami bliskimi utrudniają ten niełatwy czas – informuje dyrektor Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu Wojciech Walczak.
Jego słowa potwierdza także Centrum Wspierania Rodzin „Swoboda”.
– Stan taki trwa od 11 marca. Niewątpliwie doskwiera dzieciom pobyt 24 godziny na dobę ciągle z tymi samymi osobami, bez wychodzenia na zewnątrz, bez kontaktu osobistego z rówieśnikami, bez korzystania z oferty sportowej, kulturalnej, rekreacyjnej instytucji zewnętrznych takich jak: basen, chór, koło teatralne czy po prostu szkoła – relacjonuje Ugorek-Macka.
W poznańskich ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych przebywa ponad 200 dzieci.
Dagmara Kendzior
fot. Dom Dziecka nr 3 w Poznaniu