THE STROKES - MACHU PICCHU

Jakie seriale wybrać podczas kwarantanny?

KATEGORIA: Kultura

Chyba nie ma wśród nas kogoś, kto czas kwarantanny nie uznałby za dobrą okazję do nadrabiania serialowych zaległości – od klasyków po schowane wśród nich perełki portali streamingowych. Nasi redaktorzy dzielą się swoimi ostatnimi odkryciami i produkcjami, które mogą oglądać w nieskończoność.

Aleksandra Dix:

„The OA”

Pierwszą pozycją, jaką polecę jest serial pod tytułem „The OA”. Moim zdaniem jest to jedna z bardziej tajemniczych produkcji Netflixa. Serial ten nie był w żaden sposób promowany, po prostu pewnego dnia 2016 roku pojawił wśród innych seriali fantasty na platformie. Sceną rozpoczynającą serial jest nagranie młodej dziewczyny skaczącej z mostu. Skoczkiem tym okazuję się Prairie Johnson, która zaginała siedem lat wcześniej. Niespodzianką dla wszystkich, a zwłaszcza dla rodziców dziewczyny, jest fakt, że w dniu zaginięcia Prairie była niewidoma, jednak teraz jej wzrok jest w pełni sprawny, a ciało pokrywają blizny. Odmawia współpracy z FBI oraz złożenia wyjaśnień, co działo się z nią przez ostatnie siedem lat. Zaczyna sama siebie nazywać The OA. W tajemnicy przed rodzicami i agentami zakłada grupę, składającą się z pięciu okolicznych mieszkańców, którym opowiada swoją historię oraz prosi ich o pomoc w realizacji tajnej misji. Jakie tajemnice skrywa Prairie? Kim jest tajemniczy Homer, o którym ciągle mówi? Przekonajcie się sami!

„Sense8”

Kolejny serial, tak jak i poprzedni, to produkcja Netflixa. Tym razem z nutką polskości, albowiem jest wyreżyserowany przez siostry Wachowskie. Trudno nakreślić fabułę tak zawiłego oraz intrygującego serialu, jakim jest „Sense8”. Serial opowiada historie ośmiu obcych sobie rówieśników z różnych części świata, którzy zaczynają doświadczać rzeczy niedających się racjonalnie wyjaśnić. Z czasem odkrywają, że są ze sobą parapsychicznie połączeni, czyli są w stanie widzieć, słyszeć, a nawet przejąć umiejętności wszystkich z ośmiu członków tak zwanej „gromady”. Przez swój niezwykły dar bohaterowie stają się celem organizacji stojącej za zagładą ich gatunku.

Małgorzata Kaczmarek-Kuczyńska:

„Dark”

Może nie powinnam w okresie zbiorowej kwarantanny pisać o dość „klaustrofobicznych” produkcjach, niemniej fanom dusznych klimatów zdecydowanie mogę polecić serial oryginalny Netflixa, jakim jest „Dark”. Intrygująca, niemiecka produkcja, stworzona z dbałością o najmniejsze detale, których odkrywanie przynosi niesamowitą satysfakcję. „Dark” to serial wymagający pełnej uwagi, bo jego fabuła jest zaprojektowana niczym szwajcarskich zegarek – poszczególne mechanizmy idealnie współpracują, aby opowiedzieć spójną historię na wielu płaszczyznach. „Dark” to historia, w której jednym z najważniejszych bohaterów jest czas, czy może wręcz czasoprzestrzeń. Twórcy świadomie i oryginalnie podchodzą do zagadnienia przyczyny i skutku, a także liniowości czasu. Jeśli zatem czujecie, że w czasie kwarantanny chcecie się oderwać i skupić na serialu całym sobą, to zdecydowanie serial „Dark” wypełni potrzebę analitycznego rozwiązania zagadki logicznej. A przynajmniej jego pierwszy sezon.

„Dom z papieru”
 
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o serialu „Dom z papieru” i jego fenomenie, to zdecydowanie warto poświęcić na niego nieco wolnego czasu. Przyznaję, że osobiście bardzo nie lubię koncepcji postaci Deus ex machina, która pojawia się nagle i ma rozwiązania na każdy problem, dlatego długo zwlekałam z nadrobieniem tej produkcji. Właśnie jeden z głównych bohaterów „Domu z papieru” to przedziwne ucieleśnienie tego archetypu. Towarzyszy nam od pierwszych do ostatnich minut, a jego utopijny wręcz plan, będący jednocześnie oparty na zupełnie nieżyciowym założeniu numer jeden, które zostaje złamane przez praktycznie każdego, ma sens. „Dom z papieru” to opowieść o zabawie w kotka i myszkę, gdzie myszka jest zawsze o kilkanaście kroków przed kotkiem, choćby ten wykonywał najdłuższe susy w swoim życiu. To też ciekawa historia planu idealnego realizowanego przez nieidealnych ludzi.

„Syn Ojca Narodów”

Co to właściwie znaczy być dzieckiem Ojca Narodów? Czas kwarantanny to niezły okres na poznanie pewnych wycinków historii świata z perspektywy „bohaterów drugoplanowych”, takich jak Wasilij Stalin, syn Józefa Stalina. „Syn Ojca Narodów” („Syn Otca Narodov”/„Сын отца народов”) to serial, gdzie Wasilij wychodzi z cienia ojca, stając się bohaterem pierwszoplanowym. Choć tytuł i pierwsze minuty pilotażowego odcinka sugerują, że poznamy go głównie od strony bycia synem, to jednak Wasilij staje się szybko postacią dość niezależną. Przynajmniej na tyle, ile może być niezależny syn jednego z największych dyktatorów historii. Bardzo wymowna jest też pierwsza scena pilotażowego odcinka, gdzie tytułowy bohater, wraz z rodzicami i rodzeństwem, pozuje do propagandowego ujęcia idealnej rodziny wielkiego przywódcy. Jak sugeruje nam stare porzekadło – „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu” – tego typu obrazy wydają się mieć w sobie niewiele prawdy. Nie inaczej jest tym razem. W końcu niełatwo jest być idealnym synem jednego z największych dyktatorów
historii.

Maciej Mitulski:

Wielka Dwójka Nowego Meksyku, czyli „Breaking Bad” i „Better Call Saul” to pozycje obowiązkowe dla fanów stylu Vince’a Gilligana.

„Breaking Bad”

Światowy fenomen, a do niedawna numer jeden w rankingu seriali portalu Filmweb. Serial, który rozpoczął się w 2008 roku, przez pięć lat emisji dorobił się dwóch Złotych Globów, 63 innych nagród oraz 125 nominacji – liczby mówią same za siebie. Jest to pozycja, obok której nie można przejść obojętnie. Czas i miejsce akcji to pierwsze dziesięciolecie XXI wieku w mieście Albuquerque w stanie Nowy Meksyk (USA). Niezwykle utalentowany chemik Walter White (Bryan Cranston), który przez niefortunne koleje losu naucza chemii w liceum, dowiaduje się, że cierpi na nowotwór płuc. Aby zagwarantować pieniądze i godne życie rodzinie po swojej możliwej śmierci, postanawia rozpocząć produkcję metamfetaminy. Z pomocą przychodzi mu jego były, niezbyt ambitny uczeń, który sam zajmuję się dilerką – Jesse Pinkman (Aaron Paul). Walter White jako ekspert w swojej dziedzinie, dzięki czystości narkotyków, które produkuje, szybko zyskuje rozgłos w półświatku i musi mierzyć się z coraz to nowymi przeszkodami na swojej drodze do celu. Bohater przechodzi niesamowitą metamorfozę przez pięć sezonów serialu. Ze spokojnego i poczciwego nauczyciela, pod wpływem choroby i nowego stylu życia, staje się bezwzględnym producentem narkotyków. Postać Waltera White’a spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony krytyków i widzów. Gazeta „USA Today” nazwała ją jedną z najlepszych postaci dramatycznych, jaka kiedykolwiek pojawiła się w telewizji. Bryan Cranston znajduje się na liście 8 aktorów, którzy zmienili telewizję w sztukę według „The New York Times”. Twórca „Gry o Tron”, George R.R. Martin stwierdził, że Walter White jest większym potworem niż którakolwiek postać z jego książek. Natomiast aktor Anthony Hopkins powiedział, że rola Bryana Cranstona to najlepsza rola, jaką widział w całym swoim życiu. Ja sam widziałem ten serial cztery razy i jeszcze mnie nie znudził. Za każdym razem odkrywając coś nowego i analizując szczegóły, których wcześniej nie dostrzegłem, bawiłem się doskonale i przeżywałem wydarzenia widziane na ekranie z taką samą mocą, jak za pierwszym razem. Gorąco polecam fanom wolno rozgrywającej się akcji, która zyskuje na mocy z każdą minutą.

„Better Call Saul”

Jeśli podobało wam się „Breaking Bad”, na pewno z przyjemnością obejrzycie spin-off tego serialu – „Better Call Saul”. Jego pierwszy odcinek wyemitowano w 2015 roku, miejsce akcji to Albuquerque, a czas to siedem lat przed wydarzeniami z „Breaking Bad”. Pechowy prawnik o wątpliwej moralności, Jimmy McGill (Bob Odenkirk), zmaga się z przeciwnościami losu, które skutecznie blokują jego wymarzoną karierę prawnika. Ekscentryczny mężczyzna z drobnego oszusta, poprzez studia internetowe, staje się dyplomowanym prawnikiem, który jednak nie cieszy się ani uznaniem, ani zaufaniem kolegów po fachu i jedyna posada, jaką otrzymuje w kancelarii prawniczej, należącej między innymi do jego brata, to roznosiciel korespondencji. Jimmy, któremu nie brakuje ambicji, nie potrafi pogodzić się z rzeczywistością i próbuje przeróżnych (często niezgodnych z prawem) sposobów, by zostać uznanym adwokatem. Ma on swoje wzloty i upadki, zawiera intrygujące i niebezpieczne znajomości oraz otwiera różne działalności, a wszystko po to, by spełnić swoje życiowe marzenie. „Better Call Saul” to bez wątpienia dramat, jednak nie brakuje w nim momentów mrożących krew w żyłach i zwyczajnie zabawnych, a wszystko to za sprawą bardzo ciekawie napisanej postaci głównego bohatera. Serial nagrany jest w tym samym stylu co „Breaking Bad”, czyli spodziewać się możemy wolno rozgrywającej się, lecz trzymającej w napięciu akcji. W kolejnym dziele Gilligana spotkamy niektóre postacie z „Breaking Bad” oraz znajdziemy mnóstwo nawiązań do „serialu matki”. Niektórzypodają ten serial jako przykład spin-off’u, który jest lepszy od oryginału. Ja nie postawiłbym go wyżej od „Breaking Bad”, ale zdecydowanie zasługuje na miejsce zaraz za swoim poprzednikiem.

Remigiusz Różański:

„The Wire”

Nietrudnostać się serialowym hegemonem w momencie, w którym wszelkie szlaki zostały pieczołowicie przetarte. HBO wykonywało przez niemal dekadę pionierską pracę, redefiniując sposób opowiadania historii odcinkowych, a „The Wire” było jednym z game changerów. Serial znany w Polsce pod niefortunnym tłumaczeniem „Prawo ulicy”, to reportaż fabularny z ulic Baltimore. Historie niejednokrotnie oparte są na prawdziwych wydarzeniach, z ust postaci padają zasłyszane na ulicy dialogi, a na ekranie przewija się zastęp naturszczyków. Na przestrzeni pięciu sezonów twórcy wykonują koronkową robotę – kreśląc losy policjantów, dilerów, robotników, polityków i dziennikarzy, wychodzą daleko poza ramy policyjnego dramatu i starają się odpowiedzieć na pytanie „skąd biorą się trawiące Baltimore problemy?”. The Wire nie prowadzi widza za rączkę, wymaga uwagi i wyjątkowego skupienia, warto jednak podjąć ten wysiłek i wsiąknąć w jeden z najstaranniej wykreowanych światów przedstawionych w historii telewizji.

„Toys That Made Us”

12-odcinkowydokument „The Toys That Made Us” to niezwykła podróż po amerykańskim przemyśle zabawkarskim. Podczas gdy w Polsce jedyną namiastką zabawkarskiego snu były tandetne gumowe bootlegi figurek Kennera, w USA tworzona była plastykowa historia. Netfliksowy dokument w każdym z odcinków przygląda się konkretnej marce, opowiada pełne wzlotów i upadków historie, zagląda za kulisy i oddaje głos ludziom, których może i nikt nie rozpoznaje na ulicy, jednak to im Amerykanie (i nie tylko) zawdzięczają sporą część swojego dzieciństwa. „The Toys That Made Us” to serial o pasji, kreatywności i pełnym chłodnych kalkulacji biznesie, płynący na fali nostalgii, na tyle rozrywkowy, by zapewnić doskonałą zabawę również osobom, dla których nazwy takich marek jak G.I. Joe czy He-Man brzmią co najmniej enigmatycznie.

„Primal”

Najnowszyserial Genndy’ego Tartakovsky’ego – ojca sukcesów „Laboratorium Dextera” i „Samuraja Jacka” – to brutalna opowieść o walce o przetrwanie w prehistorycznym świecie, w którym niemal każda istota jest drapieżnikiem, a jedyną szansą dla pary protagonistów – jaskiniowca i tyranozaura – jest współpraca. „Primal” pozbawione jest dialogów, a komunikacja pomiędzy bohaterami odbywa się na poziomie pomrukiwań, warknięć i gestów. Mimo to ich relacja jest klarowna, motywacje jasne, a cel jeden – przeżyć. Włócznia i Szpon atakowani są z każdej ze stron, krew się leje, kości są gruchotane, a wszystko zobrazowane jest w naturalistyczny, wizualnie oszałamiający sposób. Z każdym kolejnym epizodem nić porozumienia pomiędzy bohaterami staje się grubsza, ich relacja głębsza i bardziej empatyczna, bo koniec końców „Primal” nie jest historią wyłącznie o woli przetrwania, lecz również o wadze współpracy, współczucia i potrzebie bliskości, co aktualnie jest wyjątkowo warte przypomnienia.

Zuzanna Marcinowska

„Unorthodox"

Mini-serial, który aż szkoda, że trwa tak krótko. Mimo to swojej postaci pokazuje wystarczająco. „Unorthodox” to tegoroczna adaptacja autobiografii Debory Feldman. Cała fabuła opiera się na historii 17-letniej Esty, która szybko rozpoczyna dorosłe życie, wchodząc w aranżowane małżeństwo. Po pewnym czasie zauważa, że fundamenty, których tak kurczowo się trzymała, odbiegają od jej inności, co sprawia, że nie odnajduje się w życiu żydowskiej społeczności.

Serial ukazuje między innymi hermetycznie zamknięty świat, który znamy tylko z opowiadań – jest on pełen sekretów, tradycji i przekonań. Możemy tam zobaczyć przede wszystkim społeczność, która żyjąc we współczesnym świecie w dzielnicy Nowego Jorku, nadal aranżuje małżeństwa swoich dzieci, zakazuje używania wszelkich technologii i skupia się na realizacji obrzędów oraz przestrzeganiu tradycji. Ponadto niesamowicie poruszająca jest historia głównej bohaterki i jej odmienność do reszty społeczności, walka o nowe życie oraz konfrontacja z „innym” dla niej samej światem.

„Ślepnąc od świateł"

Polskie produkcje nie odbiegają od hollywoodzkich, jeżeli wiemy czego szukamy. Ja znalazłam „Ślepnąc od świateł” i trafiłam w dziesiątkę. Próżno szukać drugiego tak bardzo klimatycznego polskiego serialu. Ukazuje on mroczną i tajemniczą Warszawę, w której pięknie gra światło i stale zaskakują zwroty akcji. Do tego jest on naszpikowany wulgarnym, ale przy tym niezwykle błyskotliwym poczuciem humoru.

Serial przedstawia historię dilera narkotykowego Kuby Niteckiego, który posiada kilka mieszkań, dokumentów tożsamości, telefonów i minimalne grono znajomych. Z pozoru jego życie wydawało się być nie do ruszenia, było dokładnie zaplanowane, jednak po wyjściu z więzienia gangstera starej daty do życia Kuby wkrada się chaos. To opowiadanie przedstawia, jak trudne i specyficzne może być życie dilera, jak bardzo ryzykowne decyzje musi podjąć oraz w jaki sposób zacierać za sobą ślady, by nie dać się zdemaskować. Ponadto wkrada się tam wiele brutalnych scen, dlatego odradzamy ten wybór osobom o słabych nerwach.

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK