W izolacji od alkoholu. W izolacji z alkoholem

KATEGORIA: Poznań

Celina, gdy pierwszy raz się upiła, miała 11 lat. Gdy ktoś proponował jej alkohol, nigdy nie odmawiała. Po skończeniu osiemnastu lat chodziła na imprezy, domówki, do klubów. W jednym z nich, pijana, podcięła sobie żyły. Po tym incydencie postanowiła zmienić swoje życie – przeprowadziła się do innego miasta, zamieszkała sama. Nadal jednak codziennie piła alkohol. W końcu poznała kogoś, dla kogo pragnęła zmienić swoje życie. 

Niestety, ta osoba nie uznała, że się staram, uznała mnie za chorą psychicznie alkoholiczkę i tak skończyło się love-story – pisze Celina. – Powiedziałam sobie, że nie warto się nią przejmować, a iść dalej, dla siebie. 

Po części jej się udało. Ograniczyła spożycie alkoholu. Dziś, gdy korespondujemy, Celina ma 22 lata.

W mojej rodzinie wszyscy pili – podaje rozmówczyni. – Żyłam w rodzinie, w której nie brakowało pieniędzy, ale i tak wszystkie szły na narkotyki i alkohol. Ojciec zmarł, gdy miałam 8 lat, mieszał różne substancje z alkoholem. Wtedy mama kazała mi żebrać na ulicy. Groziła, że jeśli tego nie będę robić, zabije siebie i moje rodzeństwo. 

Po chwili dodaje, że parę lat później matka popełniła samobójstwo. Celina trafiła pod opiekę dziadków, którzy również mieli problemy z alkoholem. Teraz moja rozmówczyni mieszka sama. Nie chodzi na terapię, kontaktuje się z małą grupą osób. Przyznaje, że coraz częściej w trudnych momentach sięga po alkohol i zdarza jej się upić. 

Marek jest rok młodszy od Celiny. Po raz pierwszy sięgnął po alkohol, gdy miał 16 lat. Wtedy nic nie zapowiadało, że będzie miał problem ze spożywaniem trunków. Pisze, że na tę sytuację wpłynęło wydarzenie z jego przeszłości – w wieku nastoletnim dowiedział się, że jego ojciec zdradza matkę. Wpłynęło to na jego ówczesny światopogląd, zaburzyło wartości życiowe, jakimi się wtedy kierował. Przyznaje, że został z tym sam i popadł w depresję. 

Równolegle do tego odkryłem, że alkohol reguluje te natręctwa myślowe: wyłącza świadomość – pisze Marek. – Dla zdepresjowanej osoby wizja pozbycia się złych emocji nawet na chwilę jest niezwykle kusząca. Regulowałem emocje narzędziem, jakim był alkohol. Piłem po kryjomu i w samotności, coraz większe ilości. Niszczyłem kolejno ważne wcześniej dla mnie aspekty życia. 

Od samego początku swojego picia zdawał sobie sprawę, że nie powinno tak być – alkohol jednak przejmował kontrolę nad jego decyzjami. Marek wielokrotnie przysięgał sobie i bliskim, że przestanie pić. Wierzył, że uda mu się powstrzymać chęć sięgnięcia po alkohol. Po paru dniach postanowienie szło w niepamięć – wtedy nie widział nic złego w wypiciu (w zamierzeniu) jednego piwa. – Alkoholik po spróbowaniu nawet najmniejszych ilości kompletnie traci nad sobą kontrolę, wpada w obsesję i pije jak najwięcej – tłumaczy. 

Marek, gdy był trzeźwy, potrafił wiele osiągnąć. Miał sukcesy sportowe na ogólnopolskiej arenie, zdał maturę, dostał się na satysfakcjonujące studia. Założył własną działalność gospodarczą, która upadła, bo przepijał za dużo pieniędzy.

Alkoholik może tak skrzętnie ukrywać swoje zaburzenie, że przez lata alkoholizm pozostanie dla otoczenia niezauważony – pisze Marek w korespondencji – jednak będąc alkoholikiem, nawet tym wysokofunkcjonującym, nigdy nie będziemy osiągali swojego peak performance’u, zawsze w jakimś stopniu ukrywanie alkoholizmu będzie zaburzało nasz wykon życiowy.

Mimo trwającego od dawna alkoholizmu nie stracił wsparcia w swojej dziewczynie. Teraz Marek leczy się psychiatrycznie, korzysta z psychoterapii i działa we wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Przyznaje, że najbardziej pomaga mu rozmowa z innymi alkoholikami i pomoc innym alkoholikom. Bierze też udział w programie 12 kroków. – Dla mnie nie ma powrotu do jakiegokolwiek spożycia alkoholu – dodaje Marek. – Nie piję i jest mi z tym bardzo dobrze. Wreszcie mogę się cieszyć życiem takim, jakie jest. 

Moim kolejnym rozmówcą jest Paweł. Ma 36 lat, alkoholu w ustach nie miał od osiemnastu miesięcy. Mówi, że w końcu może cieszyć się z życia.

W moim życiu alkohol był odkąd pamiętam – zaczyna. – Mój ojciec jest alkoholikiem i od najmłodszych lat utrwalał się we mnie taki jego obraz. Ojca, który jest modelowym przykładem uzależnienia, gdzie dochodzi przemoc zarówno psychiczna, jak i fizyczna. Pamiętam, że zawsze sobie obiecałem, że nigdy nie będę taki jak on… co po części mi się udało. Niestety, tylko po części. 

Alkoholizm u Pawła rozwijał się podobnie jak u Marka. Zaczęło się od niewinnego popijania przy różnych okazjach, gdy miał kilkanaście lat. Zauważył, jak zmienia go alkohol – z nieśmiałego, cichego Pawła do rozgadanego, elokwentnego chłopaka, który czuje się coraz pewniej, jest akceptowany i wręcz pożądany w towarzystwie. Czuł, że podoba się dziewczynom, odrywa się od problemów rodzinnych, widział same zalety. Nie zwracał uwagi na to, że do upicia potrzebował coraz więcej alkoholu, gdy pojawiał się kac – zapijał go. Wpadał w ciągi alkoholowe. Manipulował ludźmi. Najbliższymi i dalszymi. 

Wtedy tak o tym nie myślałem – pisze Paweł. – Uważałem, że jestem mądrzejszy i sprytniejszy od wszystkich. Mimo że robiłem, co chciałem i kiedy chciałem, to udawało mi się prawie zawsze spaść na cztery łapy i wyjść praktycznie z każdej opresji. Imponowało mi to. Byłem z siebie dumny i w tym momencie już uzależniony, czego naturalnie nie wiedziałem, ba, nawet nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. 

W wieku 21 lat wyjechał do Anglii, by rozpocząć nowe życie, ale zmiana kraju nie sprawiła, że przestał pić. Paweł wspomina, że przez alkohol w pewnym momencie życia stracił wszystko. Nie miał pracy, domu nad głową. Myślał o samobójstwie. – Byłem zawieszony między światem trzeźwości, którego nie znosiłem i prawie już nie znałem, a światem alkoholika, w którym byłem w stanie funkcjonować. Oba światy były wrogie i nie dla mnie. Jeden był nie do przyjęcia, a drugi przywiódł mnie na dno – wspomina. 

Ostatecznie wrócił do Polski, postanowił, że nie będzie pić. Często jednak łamał to postanowienie, a alkohol stopniowo niszczył jego zdrowie i życie prywatne. W końcu zdecydował się na wszywkę i kolejną walkę o powrót do trzeźwej rzeczywistości. Na jakiś czas zadziałało. Po ponad roku ułożonego życia wrócił do alkoholu. Kolejny ciąg, kolejny odwyk. Teraz Paweł nie pije i mówi, że jest szczęśliwy. 

Te historie, choć bolesne, dają pewną nadzieję na przyszłość. Że będzie lepiej, że uda się ułożyć sobie życie bez potrzeby picia alkoholu. Świadomość własnych błędów to pierwszy krok w stronę poprawy swojego stanu. Tylko najpierw trzeba sobie zdać sprawę z problemu, a potem przełamać się i zacząć z nim walczyć. Nie jest to jednak takie proste. 

Spożywanie alkoholu pełni różne funkcje. Często wymieniane powody sięgania po alkohol to zapomnienie o problemach, odprężenie, chęć poczucia ulgi – mówi Katarzyna Kaczmarek, psycholożka i psychoterapeutka. Od 10 lat współpracuje z osobami uzależnionymi od alkoholu. – Osoby uzależnione doświadczają tzw. błędnego koła, czyli chcą zapomnieć o obecnych problemach, a w konsekwencji spożywania dużych ilości alkoholu pojawiają się nowe problemy. Podobnie sytuacja ma się z odczuwanymi uczuciami przez osoby uzależnione. Nie chcąc czuć wstydu, poczucia winy, poczucia bycia gorszym. Spożywają alkohol, co sprawia, że nie kontrolują swojego zachowania i w konsekwencji znowu czują to, co czuły, często ze zdwojoną siłą. 

Historie związane z uzależnieniem od alkoholu często okraszone są bólem. Gdy alkoholik pije, często zapomina o swoim cierpieniu. Ucieka od swoich problemów, myśli, trudów. Wtedy cierpią za niego najbliżsi – najczęściej ci, z którymi mieszkają pod jednym dachem. Nie każdy po alkoholu staje się potulny jak baranek, nie każdy będzie spokojny i opanowany. Alkohol uwalnia złe instynkty, obniża próg gniewu, prowadzi do agresji. Złość szuka ujścia – pojawia się przemoc, zazwyczaj we własnym domu. Według statystyk Komendy Głównej Policji w ubiegłym roku wypełniono ponad 74 tysiące formularzy „Niebieskiej karty”. Około 57% z nich dotyczyło osób, które były pod wpływem alkoholu. Krzywda, która dzieje się we własnym domu, nie pozostaje bez wpływu na życie ofiar przemocy domowej.

Ania wychowywała się z ojcem-alkoholikiem. Dziś, gdy ma osiemnaście lat, twierdzi, że wyparła większość wspomnień z dzieciństwa. Tylko jedno z nich szczególnie zapadło jej w pamięć.  

Weszłam do domu z podwórka ze starszą siostrą. Mama leżała między szafkami, a tata bił ją pięściami po twarzy. Płakała z posiniaczoną twarzą – pisze korespondentka. – Wraz z siostrą pobiegłyśmy do sąsiadki, by zadzwonić na policję, jednak niewiele to dało. 

Przyznaje, że sytuacja w domu bardzo wpłynęła na jej psychikę. Do dziś w snach słyszy płacz swojej mamy. Wie, że gdy była mała, nie mogła jej pomóc – oprawca był silniejszy od wszystkich obecnych w domu. – Kiedyś, gdy rzuciłam w niego [ojca – red.] szufelką, prosząc, aby przestał ją bić, podniósł mnie za szyję i uderzył mną o ścianę – pisze Ania. – Mama wtedy pierwszy raz mu oddała. 

Ta historia kończy się szczęśliwie. Matka Ani rozstała się z mężem i prowadzi nowe życie, bez pijaka-oprawcy. Dziewczyna, mimo ciężkich przeżyć, nie ma problemów w relacjach międzyludzkich. Obawia się jedynie osób, które po przesadzeniu z alkoholem zamieniają się w potwory. Gdy słyszy krzyki i wyzwiska, przypomina jej się ojciec, który zachowywał się identycznie. 

Nie wszystkie historie kończą się jednak happy endem. W ilu domach ofiary przemocy domowej wciąż przeżywają piekło? Nie wiadomo. Nie każdy przypadek jest zgłaszany na policję. Ofiary przemocy domowej nie zawsze chcą o tym mówić. Boją się swojego oprawcy, społecznego wykluczenia. Wstydzą się tego, co się u nich dzieje. Część z nich szuka winy w sobie, a nie w ciemiężycielu. Próbuje usprawiedliwić alkoholizm u partnera, rodzica. Przejawia objawy syndromu współuzależnienia. Czasami role się odwracają – ofiarami przemocy domowej nie są osoby z otoczenia alkoholika, lecz on sam.
 
Osoby uzależnione od alkoholu często postrzegane są stereotypowo, a obraz osoby uzależnionej w ostatnich latach mocno się zmienił – wyjaśnia Kaczmarek. – Często same osoby uzależnione od alkoholu doświadczają przemocy domowej i to również mężczyźni, którzy jednocześnie mają marne szanse na uzyskanie pomocy chociażby ze strony policji. Można powiedzieć, że nikt o tym głośno nie mówi, ja o tym słyszę, rozmawiając z osobami uzależnionymi. 

Do czego jeszcze może prowadzić alkoholizm? Do niszczenia relacji z ludźmi, utraty pracy, dachu nad głową. Według ogólnopolskiego badania liczby osób bezdomnych z lutego 2019 spośród 30330 osób w kryzysie bezdomności przebywających w Polsce, średnio co czwarty z nich przyznał, że do jego sytuacji przyczyniło się uzależnienie od napojów wyskokowych. Alkoholizm może także pośrednio wpływać na podejmowanie decyzji o samobójstwie – osoby go spożywające często cierpią na depresję lub inne zaburzenia. W ubiegłym roku policja odnotowała prawie 12 tysięcy zamachów samobójczych – ponad 5 tysięcy z nich zakończyło się zgonem. 

Nadużywanie alkoholu ma ogromny wpływ na życie jednostki, jak i jej otoczenie. Osoby uzależnione ponoszą dotkliwe konsekwencje takie jak: utrata pracy, utrata rodziny czy bezdomność. Alkohol jest substancją, o której mówi się, że jest „depresantem”, więc nadużywanie alkoholu zarówno może prowadzić do rozwoju depresji, jak i może być sposobem na radzenie sobie z depresją – mówi psychoterapeutka. – Nie ma danych, które mówiłyby o tym, iż uzależnienie od alkoholu ma bezpośredni wpływ na popełniane samobójstwa, gdyż musimy brać pod uwagę choroby współwystępujących, które mogą mieć większy wpływ niż samo uzależnienie. Niewątpliwie natomiast alkohol jest substancją „ułatwiającą” podjęcie decyzji o odebraniu sobie życia.

Jak anonimowy alkoholicy radzą sobie teraz? Różnie. Część spotkań grupowych została odwołana, mityngi w dużej mierze przeniosły się do sieci. Niektórzy przerwali terapię. Czy wrócili do alkoholu na czas pandemii? Nie wiadomo. – Wiem z opowieści przyjaciół z AA, że masa osób ciężko to znosi, jednak ja staram się zachować dystans do tej sytuacji, bo nie mam na nią wpływu i pozostaje mi godzić się z taką rzeczywistością, jaką ją zastaję – pisze Marek. 

Czy wzrosła sprzedaż alkoholu? To zależy od sklepu i czasu. Na początku pandemii, jeszcze przed ogłoszeniem stanu epidemicznego w Polsce, masowo wykupowano spirytus i inne wysokoprocentowe trunki. – Trudno powiedzieć, ile go idzie na dezynfekcję, a ile na nalewki i „dezynfekowanie od środka” – mówi nam ekspedientka pracująca w sklepie spożywczym. 

Pozostałe kasjerki mają różne spostrzeżenia. Niektóre nie widzą znaczących zmian w sprzedaży alkoholu w swoim sklepie, inne zauważają, że z półek w szczególności schodzi piwo, czasami wino. – Dla niektórych alkohol stał się artykułem pierwszej potrzeby – pisze inna kasjerka. – Kupują duże ilości albo chodzą co jakiś czas po pojedyncze puszki piwa. 

Julia pracuje w całodobowym sklepie monopolowym. Zauważyła, że sprzedaż alkoholu wzrosła, ale jest zależna od dnia i godziny. – Mając poranną zmianę, sprzedaję bardzo dużo. Czy więcej? Raczej nie, ale leci dużo małpek, piw, piw 2% i smakowych. Popołudniami różnie bywa. Czasem biorą całą skrzynkę 20 sztuk plus whisky, ale to głównie zdarza się w weekendy i w piątek wieczorem. Dodaje, że w ciągu tygodnia przede wszystkim sprzedaje się rano dużo małpek i piw. Po południu – dla większości ludzi to także czas po pracy – kupują nawet po kilkanaście piw i butelkę wódki. Jej zdaniem większy zakup alkoholu na weekend może wynikać z przeniesienia imprez z pozamykanych klubów do domu. 

Czy po pandemii koronawirusa czeka nas epidemia alkoholizmu? To określenie, choć przerysowane, może zawierać w sobie część prawdy. – Stresujące sytuacje życiowe wywołujące silny lęk mają wpływ na rozwój uzależnienia. Obecna izolacja i dojmująca samotność mogą przyczyniać się do zwiększania zapotrzebowania na spożywanie alkoholu jako sposobu poradzenia sobie z nieprzyjemnymi uczuciami. Ograniczenia w różnych obszarach życia, które mogły wcześniej pomagać w zmniejszaniu napięcia, radzeniu sobie z emocjami, mogą powodować obecnie nawroty uzależnienia oraz większe i częstsze sięganie po alkohol – wyjaśnia Kaczmarek. 

Imiona rozmówców zostały zmienione. 

Dagmara Kendzior

fot. Deposit Photos

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK