To nie są ćwiczenia, czyli jak studenci Uniwersytetu Medycznego włączyli się do walki z Covid-19
KATEGORIA: Poznań
Wielkopolska jest jednym z województw, w których liczba zakażeń wirusem SARS COV –2 jest największa. Co za tym idzie, jest także większa potrzeba wykonywania badań, które pozwolą na stwierdzenie, czy możemy być zarażeni. Te badania wykonują Sanepid, szpital im. Strusia, Instytut Chemii Bioorganicznej PAN i Uniwersytet Medyczny, który do akcji pomocy przyłączył się na początku rozwoju epidemii Covid-19 w Polsce.
Uczelnia stworzyła w ciągu zaledwie kilku dni laboratorium diagnostyczne, które z powodzeniem działa już miesiąc i przyczyniło się do zbadania ponad czterech i pół tysiąca pobranych próbek, przejmując dużą część pracy innych placówek.
Jak działa to laboratorium i jaką rolę odgrywają w nim studenci uczelni medycznej? Zapytaliśmy o to szefa Uczelnianego Centrum Aparaturowego, profesora Krzysztofa Książka - Na co dzień byliśmy największym laboratorium uniwersyteckim o charakterze naukowym. W 4 dni staliśmy się laboratorium diagnostycznym. To było możliwe dzięki profilowi naszej jednostki, która prowadzi badania o charakterze interdyscyplinarnym. Zaledwie kilka urządzeń zostało pożyczonych z innych jednostek Uniwersytetu Medycznego. Współpracujemy aktualnie z 25 szpitalami na terenie całego województwa, w Poznaniu są to praktycznie wszystkie szpitale za wyjątkiem Wielkopolskim Centrum Onkologii, które prowadzi własne badania. Studenci wykonują pracę na dwóch przyczółkach. Jednym z nich jest etap rejestracji prób, to jest praca czysto administracyjna. Polega na wprowadzaniu danych pacjentów do systemu informatycznego. Mamy także grupę studentów – magistrantów, która pracuje w laboratorium. Ta grupa zajmuje się izolacją RNA i pracą przy PCR [metoda badań – red.]. Wszystkie te działania nie są już pracą teoretyczną, tylko praktyczną – dodaje szef laboratorium.
W laboratorium znajdującym się przy ulicy Rokietnickiej pracuje w formie wolontariatu łącznie 19 studentów. Staż w laboratorium to dla nich przejście w inny tryb pracy. Często są już traktowani jako „młodsi koledzy po fachu”. To zrównanie się szeregu nauczycieli i uczniów bardzo pomaga we wspólnej pracy, zwłaszcza, kiedy cel jest jeden: zbadanie pacjenta.
O tym mówi jeden ze studentów analityki medycznej, Stanisław - Zachowany jest wzajemny szacunek. Nie tylko pomiędzy kadrą z tytułami. Te rzeczy działają w obie strony; często rozmowy, jeśli ktoś na to pozwoli, są prowadzone na „ty”. Skoro razem spędzamy czas, jemy i pracujemy, czy miałoby być inaczej? Utrzymywanie konwenansów pewnie przeszkadzałoby w pracy. Czasem są sytuacje nerwowe, bo przy szybkich ruchach na przykład przy wpisywaniu danych to się zdarza, ale po czasie ciśnienie opada. Nikt do nikogo wrogo nie jest nastawiony, raczej odwrotnie, jesteśmy tutaj, żeby działać razem.
Zapytaliśmy także o zasady bezpieczeństwa. Zaostrzony rygor higieniczny, kombinezony, przyłbice, gogle, maseczki, grube, podwójne rękawiczki i osłony na obuwie. Z takim ekwipunkiem wyruszają do pracy Ci, którzy pracują z materiałem w pomieszczeniach, do których wstęp mają tylko nieliczni. - Mamy świadomość pracy z niebezpiecznym materiałem. Laboratorium jest jednak miejscem całkowicie przystosowanym i bardzo bezpiecznym, nieraz żartujemy, że jest to właściwie najbezpieczniejsze miejsce w Poznaniu – dodaje profesor Książek.
Studenci – wolontariusze pracują jak reszta kadry przez cały tydzień. W znacznej większości uczestniczą w pomocy przy przyjmowaniu próbek. Jest to też jedyny moment, w którym mają do czynienia z materiałem biologicznym, który potencjalnie jest groźny. Żeby zminimalizować ryzyko przestoju, zostali podzieleni na dwie grupy w systemie 7 - dniowym. Jeśli ktoś w jednej z grup okaże się być zakażony – całą pracę przejmuje druga. Koledzy z jednej grupy mają też bezwzględny zakaz spotykania się z tymi z drugiej.
Jak przyznają młodzi adepci, przez to, że mają stały kontakt z kadrą która pracuje przy próbach, mogą się dużo nauczyć, rozmawiają, poznają detale kolejnych etapów pracy. Nie wchodzą do dalszych pomieszczeń laboratoryjnych ze względu na bezpieczeństwo, ale poznają ten grunt i dyskutujemy o naszej pracy. - To daje nam ogładę na przyszłość - ocenia Stanisław.
Aktualnie Laboratorium Uniwersytetu Medycznego pracuje przez cały tydzień; 60 specjalistów i grupa studentów wspólnie prowadzą działania. Ponadto, jak możemy dowiedzieć się ze strony uniwersyteckiej, ponad 200 studentów pracuje w innych placówkach, pomagając lekarzom.
Czy ten wolontariat jest dostrzegany przez innych? Wydaje się, że tak. Studenci, którzy wykazują chęć pracy i pokazują to w laboratorium, w paru przypadkach otrzymali już oferty pracy zarobkowej w innych laboratoriach, które poszukują młodych talentów. Wolontariat wykonywany w ramach studiowania na uczelni, może więc zostać przekuty na dalszą pracę w powiązanych branżach.
Filip Obiała
fot. Deposit Photos
Uczelnia stworzyła w ciągu zaledwie kilku dni laboratorium diagnostyczne, które z powodzeniem działa już miesiąc i przyczyniło się do zbadania ponad czterech i pół tysiąca pobranych próbek, przejmując dużą część pracy innych placówek.
Jak działa to laboratorium i jaką rolę odgrywają w nim studenci uczelni medycznej? Zapytaliśmy o to szefa Uczelnianego Centrum Aparaturowego, profesora Krzysztofa Książka - Na co dzień byliśmy największym laboratorium uniwersyteckim o charakterze naukowym. W 4 dni staliśmy się laboratorium diagnostycznym. To było możliwe dzięki profilowi naszej jednostki, która prowadzi badania o charakterze interdyscyplinarnym. Zaledwie kilka urządzeń zostało pożyczonych z innych jednostek Uniwersytetu Medycznego. Współpracujemy aktualnie z 25 szpitalami na terenie całego województwa, w Poznaniu są to praktycznie wszystkie szpitale za wyjątkiem Wielkopolskim Centrum Onkologii, które prowadzi własne badania. Studenci wykonują pracę na dwóch przyczółkach. Jednym z nich jest etap rejestracji prób, to jest praca czysto administracyjna. Polega na wprowadzaniu danych pacjentów do systemu informatycznego. Mamy także grupę studentów – magistrantów, która pracuje w laboratorium. Ta grupa zajmuje się izolacją RNA i pracą przy PCR [metoda badań – red.]. Wszystkie te działania nie są już pracą teoretyczną, tylko praktyczną – dodaje szef laboratorium.
W laboratorium znajdującym się przy ulicy Rokietnickiej pracuje w formie wolontariatu łącznie 19 studentów. Staż w laboratorium to dla nich przejście w inny tryb pracy. Często są już traktowani jako „młodsi koledzy po fachu”. To zrównanie się szeregu nauczycieli i uczniów bardzo pomaga we wspólnej pracy, zwłaszcza, kiedy cel jest jeden: zbadanie pacjenta.
O tym mówi jeden ze studentów analityki medycznej, Stanisław - Zachowany jest wzajemny szacunek. Nie tylko pomiędzy kadrą z tytułami. Te rzeczy działają w obie strony; często rozmowy, jeśli ktoś na to pozwoli, są prowadzone na „ty”. Skoro razem spędzamy czas, jemy i pracujemy, czy miałoby być inaczej? Utrzymywanie konwenansów pewnie przeszkadzałoby w pracy. Czasem są sytuacje nerwowe, bo przy szybkich ruchach na przykład przy wpisywaniu danych to się zdarza, ale po czasie ciśnienie opada. Nikt do nikogo wrogo nie jest nastawiony, raczej odwrotnie, jesteśmy tutaj, żeby działać razem.
Zapytaliśmy także o zasady bezpieczeństwa. Zaostrzony rygor higieniczny, kombinezony, przyłbice, gogle, maseczki, grube, podwójne rękawiczki i osłony na obuwie. Z takim ekwipunkiem wyruszają do pracy Ci, którzy pracują z materiałem w pomieszczeniach, do których wstęp mają tylko nieliczni. - Mamy świadomość pracy z niebezpiecznym materiałem. Laboratorium jest jednak miejscem całkowicie przystosowanym i bardzo bezpiecznym, nieraz żartujemy, że jest to właściwie najbezpieczniejsze miejsce w Poznaniu – dodaje profesor Książek.
Studenci – wolontariusze pracują jak reszta kadry przez cały tydzień. W znacznej większości uczestniczą w pomocy przy przyjmowaniu próbek. Jest to też jedyny moment, w którym mają do czynienia z materiałem biologicznym, który potencjalnie jest groźny. Żeby zminimalizować ryzyko przestoju, zostali podzieleni na dwie grupy w systemie 7 - dniowym. Jeśli ktoś w jednej z grup okaże się być zakażony – całą pracę przejmuje druga. Koledzy z jednej grupy mają też bezwzględny zakaz spotykania się z tymi z drugiej.
Jak przyznają młodzi adepci, przez to, że mają stały kontakt z kadrą która pracuje przy próbach, mogą się dużo nauczyć, rozmawiają, poznają detale kolejnych etapów pracy. Nie wchodzą do dalszych pomieszczeń laboratoryjnych ze względu na bezpieczeństwo, ale poznają ten grunt i dyskutujemy o naszej pracy. - To daje nam ogładę na przyszłość - ocenia Stanisław.
Aktualnie Laboratorium Uniwersytetu Medycznego pracuje przez cały tydzień; 60 specjalistów i grupa studentów wspólnie prowadzą działania. Ponadto, jak możemy dowiedzieć się ze strony uniwersyteckiej, ponad 200 studentów pracuje w innych placówkach, pomagając lekarzom.
Czy ten wolontariat jest dostrzegany przez innych? Wydaje się, że tak. Studenci, którzy wykazują chęć pracy i pokazują to w laboratorium, w paru przypadkach otrzymali już oferty pracy zarobkowej w innych laboratoriach, które poszukują młodych talentów. Wolontariat wykonywany w ramach studiowania na uczelni, może więc zostać przekuty na dalszą pracę w powiązanych branżach.
Filip Obiała
fot. Deposit Photos