"Kochanie, kiedy będziesz w domu?", czyli o piłce wracającej zbyt długo
KATEGORIA: Poznań
Kiedy jako dziecko zrobiłem coś złego i zostałem na tym przyłapany dostawałem od rodziców szlaban “do odwołania”. Wiele osób dobrze zna moc tej kary - bolała ze względu na zawieszenie w niepewności. Nie wiedziałem czy jutro zostanę ułaskawiony, czy też w Heroes 3 zagram dopiero za miesiąc. Właśnie w tak niekomfortowym położeniu znajdujemy się w tej chwili. Z tą różnicą, że tutaj rodzicami jest koronawirus (przepraszam, mamo i tato), rolę Heroes 3 przejęły ligi piłkarskie, zaś karą stało się ich zawieszenie.
12 czerwca to data, której jeszcze dwa miesiące temu wypatrywaliśmy z utęsknieniem. Właśnie wtedy rozpocząć się miało Euro 2020. Jak abstrakcyjnie to brzmi, kiedy pomyślimy, że dopiero na 8-go czerwca zaplanowano wznowienie jednej z największych lig piłkarskich - Premier League. Pierwsze kluby - między innymi Wolverhampton - wznawiają treningi, jednak do rozpoczęcia rozgrywek droga jeszcze daleka. W kuluarach wiele mówi się o tym, że nie tylko sezon 2019/20 zostanie dograny bez udziału kibiców, ale również w kolejnym nie usłyszymy You’ll Never Walk Alone na 50 tysięcy gardeł.
W natłoku pomysłów na reanimację piłkarskich rozgrywek zdecydowanie wyróżnia się pomysł Niemców. Wznowienie rozgrywek bez udziału publiczności, z garstką osób obsługujących spotkanie dla telewizji i zespołów, szeroko zakrojone testy na obecność koronawirusa w klubach. 1. i 2. Bundesliga wznowi rozgrywki najpewniej już 15 maja jako pierwsza z czołowych europejskich lig. Oczywiście nie da się uniknąć zarażeń, szczególnie kiedy nie wszyscy piłkarze podchodzą do tematu poważnie. Sztandarowym przykładem jest Facebukowy live Salomona Kalou, na którym ostentacyjnie łamał przepisy sanitarne. Licznik zachorowań wśród piłkarzy nie zatrzyma się więc na dziesięciu, jednak takie podejście wydaje się nie być wylaniem dziecka z kąpielą.
Nie ma mistrza, nikt nie spada, nikt nie awansuje, to koniec, dziękuję, dobranoc. Tak orzekły władze ligi holenderskiej tym samym rozpoczynając prawdziwy armagedon. Kilka klubów jest zadowolonych z takiego rozwiązania, jak ostatnie w tabeli Waalwijk, zaś kolejne pogodziły się z sytuacją - jak bliski mistrzostwa Ajax. W zupełnie innym nastroju jest Cambuur, klub drugiej ligi, który był niemal pewny awansu. Przekonanie było tak silne, że wpompowano tam spore pieniądze, zakładając niemal pewny wzrost dochodów w kolejnym sezonie. Oczywiście obecnej sytuacji nikt nie mógł przewidzieć, jednak czy uczciwie jest odebrać liderowi trud całego sezonu, jednocześnie puszczając płazem fatalną postawę outsiderów pierwszej ligi?
Z pewnością każde z rozwiązań okaże się wadliwe, zaś po wszystkim mądre głowy zaczną krytykować decydentów za opieszałość lub zbytnią surowość decyzji. Trudno jednak w tej chwili orzec z pewnością, kto ma rację: wywieszający białą flagę Holendrzy i Francuzi, czy nacierający Niemcy. Nam pozostaje na razie wyjść na orlika i poharatać w gałę. Pamiętajcie tylko, że maksymalnie w 6 osób!
Krzysztof Jaensch
fot. FB Gramy na Aferę - Radio Afera
12 czerwca to data, której jeszcze dwa miesiące temu wypatrywaliśmy z utęsknieniem. Właśnie wtedy rozpocząć się miało Euro 2020. Jak abstrakcyjnie to brzmi, kiedy pomyślimy, że dopiero na 8-go czerwca zaplanowano wznowienie jednej z największych lig piłkarskich - Premier League. Pierwsze kluby - między innymi Wolverhampton - wznawiają treningi, jednak do rozpoczęcia rozgrywek droga jeszcze daleka. W kuluarach wiele mówi się o tym, że nie tylko sezon 2019/20 zostanie dograny bez udziału kibiców, ale również w kolejnym nie usłyszymy You’ll Never Walk Alone na 50 tysięcy gardeł.
W natłoku pomysłów na reanimację piłkarskich rozgrywek zdecydowanie wyróżnia się pomysł Niemców. Wznowienie rozgrywek bez udziału publiczności, z garstką osób obsługujących spotkanie dla telewizji i zespołów, szeroko zakrojone testy na obecność koronawirusa w klubach. 1. i 2. Bundesliga wznowi rozgrywki najpewniej już 15 maja jako pierwsza z czołowych europejskich lig. Oczywiście nie da się uniknąć zarażeń, szczególnie kiedy nie wszyscy piłkarze podchodzą do tematu poważnie. Sztandarowym przykładem jest Facebukowy live Salomona Kalou, na którym ostentacyjnie łamał przepisy sanitarne. Licznik zachorowań wśród piłkarzy nie zatrzyma się więc na dziesięciu, jednak takie podejście wydaje się nie być wylaniem dziecka z kąpielą.
Nie ma mistrza, nikt nie spada, nikt nie awansuje, to koniec, dziękuję, dobranoc. Tak orzekły władze ligi holenderskiej tym samym rozpoczynając prawdziwy armagedon. Kilka klubów jest zadowolonych z takiego rozwiązania, jak ostatnie w tabeli Waalwijk, zaś kolejne pogodziły się z sytuacją - jak bliski mistrzostwa Ajax. W zupełnie innym nastroju jest Cambuur, klub drugiej ligi, który był niemal pewny awansu. Przekonanie było tak silne, że wpompowano tam spore pieniądze, zakładając niemal pewny wzrost dochodów w kolejnym sezonie. Oczywiście obecnej sytuacji nikt nie mógł przewidzieć, jednak czy uczciwie jest odebrać liderowi trud całego sezonu, jednocześnie puszczając płazem fatalną postawę outsiderów pierwszej ligi?
Z pewnością każde z rozwiązań okaże się wadliwe, zaś po wszystkim mądre głowy zaczną krytykować decydentów za opieszałość lub zbytnią surowość decyzji. Trudno jednak w tej chwili orzec z pewnością, kto ma rację: wywieszający białą flagę Holendrzy i Francuzi, czy nacierający Niemcy. Nam pozostaje na razie wyjść na orlika i poharatać w gałę. Pamiętajcie tylko, że maksymalnie w 6 osób!
Krzysztof Jaensch
fot. FB Gramy na Aferę - Radio Afera