Chantal Delsol - „Esej o człowieku późnej nowoczesności”
KATEGORIA: Kultura
Wiek XX, od swych narodzin żywiący się kultem przyszłości, zamknął się wstydem za przeszłość i pogardą dla teraźniejszości. Istnieje jeszcze nadzieja dla społeczeństwa zachodniego? Czy konieczna jest restytucja systemu wartości sprzed wieków, czy jest on tylko reliktem zamierzchłej przeszłości? O tym wszystkim pisała na początku tysiąclecia Chantal Delsol w swoim „Eseju o człowieku późnej nowoczesności”.
Istotą książki Chantal Delsol jest refleksja nad wartościami minionymi i niewątpliwie zdewaluowanymi, które dotychczas wyznawało społeczeństwo Zachodu. Autorka rozpoczyna swój esej od definicji człowieka. Ponowoczesność z jednej strony pragnie bronić godności pojedynczego człowieka (zważywszy na okropieństwa totalitaryzmów w XX wieku), z drugiej strony natomiast usiłuje zniwelować jednostkę, człowieka jako podmiot i jako osobę. Według autorki „Eseju o człowieku późnej nowoczesności” zadaniem współczesnego Europejczyka, „obywatela świata Zachodniego”, winno być przywrócenie człowiekowi jego godności i duchowej niezależności.
Późna nowoczesność dehumanizuje człowieka, zakłada, że człowiek jako taki nie posiada właściwości, ale został włączony do społeczeństwa o płynnym statusie. Otóż musi dojść do zagwarantowania jedności ludzkiego gatunku, czyli jednakowego statusu człowieczeństwa wszystkich. Nie jest to proste w obliczu coraz to silniejszych prób dehumanizacji, która - jak twierdzi autorka – jest pierwszym krokiem do totalitaryzmu.
Osoba w późnej nowoczesności wyparowuje w mętnym panteizmie, podmiot tonie w nowych formach podporządkowania. W tym sensie późna nowoczesność, wbrew temu, co mówi (traktuje jednostkę jako wolną i niezależną), nie usiłuje zastąpić światów totalitarnych, które dopiero co odrzuciła; przeciwnie, stanowi ich dalszy ciąg, kontynuując dzieło usuwania podmiotu, podjęte w czasach totalitarnych. Inaczej rzecz ujmując, pragniemy uciec od naszych demonów i odbudować prawa człowieka, którymi pogardzał wiek XX. Ale uciekając od nich, usuwamy sam podmiot, uzasadniający istnienie tych praw.
Cywilizacja Zachodu „wychowała” społeczeństwo spektaklu, gdzie owszem, mówi się bardzo dużo, ale o niczym już się nie świadczy, za nic się nie umiera, w nic się nie angażuje. Społeczeństwo takie łączy się w dziwne byty, gdzie spoiwem stała się tożsamość oparta na sposobach bycia, a nie na rzeczywistym systemie wartości. Według Delsol powinniśmy powrócić do zhierarchizowanej aksjologii, która znajdzie swój wyraz w prawie krajowym i międzynarodowym.
Kult pieniądza jest konsekwencją ośmieszania jakichkolwiek etosów, różniących się od tych, które zaproponowała ponowoczesność. W społeczeństwie wyzbytym jakichkolwiek innych wzorców postępowania, naturalny niejako staje się kult rzeczy posiadanych i używanych. Tymczasem destrukcja osoby, musi prowadzić cywilizację do samozniszczenia.
Chantal Delsol, jest dyrektorem Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Mame-la-Valée w Paryżu. Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Znak w 2003 roku.
Krzysztof Prabucki
Istotą książki Chantal Delsol jest refleksja nad wartościami minionymi i niewątpliwie zdewaluowanymi, które dotychczas wyznawało społeczeństwo Zachodu. Autorka rozpoczyna swój esej od definicji człowieka. Ponowoczesność z jednej strony pragnie bronić godności pojedynczego człowieka (zważywszy na okropieństwa totalitaryzmów w XX wieku), z drugiej strony natomiast usiłuje zniwelować jednostkę, człowieka jako podmiot i jako osobę. Według autorki „Eseju o człowieku późnej nowoczesności” zadaniem współczesnego Europejczyka, „obywatela świata Zachodniego”, winno być przywrócenie człowiekowi jego godności i duchowej niezależności.
Późna nowoczesność dehumanizuje człowieka, zakłada, że człowiek jako taki nie posiada właściwości, ale został włączony do społeczeństwa o płynnym statusie. Otóż musi dojść do zagwarantowania jedności ludzkiego gatunku, czyli jednakowego statusu człowieczeństwa wszystkich. Nie jest to proste w obliczu coraz to silniejszych prób dehumanizacji, która - jak twierdzi autorka – jest pierwszym krokiem do totalitaryzmu.
Osoba w późnej nowoczesności wyparowuje w mętnym panteizmie, podmiot tonie w nowych formach podporządkowania. W tym sensie późna nowoczesność, wbrew temu, co mówi (traktuje jednostkę jako wolną i niezależną), nie usiłuje zastąpić światów totalitarnych, które dopiero co odrzuciła; przeciwnie, stanowi ich dalszy ciąg, kontynuując dzieło usuwania podmiotu, podjęte w czasach totalitarnych. Inaczej rzecz ujmując, pragniemy uciec od naszych demonów i odbudować prawa człowieka, którymi pogardzał wiek XX. Ale uciekając od nich, usuwamy sam podmiot, uzasadniający istnienie tych praw.
Cywilizacja Zachodu „wychowała” społeczeństwo spektaklu, gdzie owszem, mówi się bardzo dużo, ale o niczym już się nie świadczy, za nic się nie umiera, w nic się nie angażuje. Społeczeństwo takie łączy się w dziwne byty, gdzie spoiwem stała się tożsamość oparta na sposobach bycia, a nie na rzeczywistym systemie wartości. Według Delsol powinniśmy powrócić do zhierarchizowanej aksjologii, która znajdzie swój wyraz w prawie krajowym i międzynarodowym.
Kult pieniądza jest konsekwencją ośmieszania jakichkolwiek etosów, różniących się od tych, które zaproponowała ponowoczesność. W społeczeństwie wyzbytym jakichkolwiek innych wzorców postępowania, naturalny niejako staje się kult rzeczy posiadanych i używanych. Tymczasem destrukcja osoby, musi prowadzić cywilizację do samozniszczenia.
Chantal Delsol, jest dyrektorem Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Mame-la-Valée w Paryżu. Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Znak w 2003 roku.
Krzysztof Prabucki