QUEEN - THE PROPHET'S SONG

Osoby z niepełnosprawnościami chcą sprawniejszego miasta

KATEGORIA: Poznań

Nierówna kostka brukowa, niedziałające windy, brak ramp w autobusach i tramwajach – to część powodów, przez które osoby z niepełnosprawnościami często unikają korzystania z komunikacji miejskiej i poruszania się po niektórych miejscach w Poznaniu.

Nam nie chodzi o to, żeby nas traktować jakoś szczególnie czy ze specjalną litością – mówi Agnieszka Kubicka, prezeska Fundacji Wózkowicze. Na co dzień korzysta z wózka elektrycznego. – My po prostu chcemy mieć ten sam dostęp do różnych usług co inni. 

Stary Rynek. Centrum turystycznego Poznania, najczęściej fotografowane miejsce w mieście. Kilkadziesiąt kawiarni, restauracji i pubów, wokół zabytki z niemal wszystkich epok. Miejsce, które odwiedzają tysiące poznaniaków – jednak głównie tych pełnosprawnych. Osoby poruszające się na wózkach unikają Starego Rynku jak tylko mogą. – Kostka jest tam tak porozciągana, a przestrzenie między jedną a drugą są tak ogromne, że na wózku jeździ się tam tragicznie – mówi Kubicka. – Skoro konserwator zabytków upiera się, że kostka jest historyczna, to może wróćmy do klepiska, które też jest historyczne i dla osób na wózkach będzie łatwiejsza do pokonania, bo klepisko jest ubite. Byłam w wielu miastach Europy i Polski, gdzie kostka brukowa może być historyczna, bardzo ładnie zadbana i jedziesz tam może nie w luksusie, ale nie odczuwasz tego. Według mnie wystarczyłoby tę kostkę oszlifować i wypełnić przestrzenie lub postawić ją ciaśniej. 

Wspomina, jak w 2014 roku wraz z partnerem zorganizowali „spacer z wózkowiczami” dla ówczesnych kandydatów w wyborach na prezydenta miasta: – Wówczas kandydował pan Wudarski. Jechał wózkiem na Starym Rynku i jak siedział, to powiedział coś takiego: „dwa dni temu jechałem tutaj na rowerze i zgrzeszyłem, bo mówiłem, że jest nierówno – teraz już wiem, co to znaczy jechać wózkiem po nierównej kostce brukowej”. Więc chyba nawet na rowerze się tego tak nie odczuje jak na wózku. 

Teraz centrum miasta stopniowo przechodzi rewitalizację. Po zakończeniu trwającej przebudowy placu Kolegiackiego jesienią 2021 roku prace budowlane obejmą rewaloryzację płyty Starego Rynku. Według planów zostanie ona wyrównana, położona będzie nowa nawierzchnia, a krawężniki zlikwidowane. Modernizację nawierzchni przejdą także fragmenty ulic odchodzących od rynku. 
Wyrównana płyta niewątpliwie sprawi, że osobom poruszającym się na wózkach będzie łatwiej przemieszczać się po Starym Rynku, ale czy dzięki temu będą częściej go odwiedzać? Niekonieczne. Centrum miasta jest wizualnie atrakcyjne, ale pod kątem miejsc dostępnych dla osób z niepełnosprawnościami – niespecjalnie. Winą może być podejście właścicieli m.in. kawiarni i restauracji, jakie znajdują się na Starym Rynku.  

My mówimy o naszych problemach, ale zarządcy obiektów zakładają: dobra, jest problem, ale przecież aż tyle tych niepełnosprawnych do nas nie przychodzi – mówi Kubicka. – Problem jednak w tym, że nie przychodzi do nich dużo niepełnosprawnych, bo właśnie mają ten problem. I to kółko się zamyka. 

Dobrym przykładem obiektu, którego zarządcy chcą go w miarę możliwości zmieniać, by korzystało z niego więcej osób z niepełnosprawnościami, jest, zdaniem Agnieszki Kubickiej, galeria Posnania. 

Poszliśmy tam chyba tydzień po otwarciu zobaczyć, jak jest. No i wyszło kilka „kwiatków”, które nie były do końca winą zarządcy, ale jak opublikowaliśmy taki film na Youtube’ie, gdzie ich ocenialiśmy, odezwali się do nas i spytali, co można jeszcze przerobić, ewentualnie skonsultować – podaje rozmówczyni. 

Współpraca zaowocowała cyklem szkoleń dla m.in. pracowników ochrony i punktów info, a także kilkoma zmianami w samej galerii. W ubikacjach dla osób z niepełnosprawnościami pierwotnie zamontowano dzwonek w taki sposób, że w jednym narożniku pomieszczenia znajdował się przycisk, a w drugim – toaleta. – Trzeba by się do niego doczołgać, żeby wezwać pomoc – mówi Kubicka. Po zgłoszeniu tego problemu w łazience poprowadzono sznurek w taki sposób, że można zadzwonić po pomoc, będąc praktycznie w dowolnym miejscu w pomieszczeniu. 

Kolejną modyfikacją wprowadzoną w toalecie było zamontowanie wieszaków na drzwiach na trzech różnych wysokościach. – Gdy na przykład zimą osoba niepełnosprawna na wózku czy poruszająca się o kulach chce się załatwić, a musi gdzieś powiesić kurtkę, to gdzie ona ma ją zostawić? Najczęściej ta kurtka lądowała na koszu na śmieci albo na poręczy, co było niebezpieczne, bo poręcz jest po to, żeby osoba niepełnosprawna się jej chwyciła. A jak chwyci poręcz z kurtką, to istnieje ryzyko, że się przewróci – wyjaśnia Kubicka. 

Inną zmianą było dołożenie paru stołów w strefie Working Zone, dostosowanych dla osób z niepełnosprawnościami. Na pierwszy rzut oka nie różnią się od pozostałych w tym obszarze – jedyne, co je różni, to grubość blatu. Jest cieńszy, dzięki czemu osoba na wózku może podjechać do stołu i komfortowo z niego korzystać. Zdaniem Kubickiej to działanie jest podobne do obniżania krawężników przy jezdniach – osoba pełnosprawna nie zwróci uwagi na to, dlaczego krawężnik w danym miejscu jest niższy. 

Miejscem, które za to łączy frustracje zarówno osób pełnosprawnych, jak i z niepełnosprawnościami, jest Rondo Kaponiera. Pierwszych najczęściej denerwują notorycznie psujące się schody, drugich – problemy z windami, które również często zaliczają awarie. – Robiłam kiedyś tak, że jeździłam górą Kaponiery, przez ścieżkę rowerową, nielegalnie, bo nielegalnie, ale tak było po prostu bezpieczniej – wyjaśnia Kubicka. 

Tylko że ścieżka rowerowa, jak sama nazwa wskazuje, jest przeznaczona dla rowerzystów. Czy w przypadku gdy osoba poruszająca się na wózku skorzysta z niej, gdyż uzna, że to bezpieczniejsze od np. ryzyka utknięcia w windzie lub przejechania po chodniku, może otrzymać mandat? Tak, ponieważ przez polskie prawo jest traktowany jak pieszy. Tym samym jeżeli osoba niepełnosprawna porusza się na wózku po drodze rowerowej, a na odcinku drogi występuje chodnik lub droga dla pieszych, to grozi mu mandat w wysokości 50 złotych.

Przepisy w jednym przypadku zakładają, że niepełnosprawny przemieszczający się na wózku ponosi taką odpowiedzialność, jak na przykład rowerzysta: kiedy używa drogi publicznej (w tym chodnika) pod wpływem alkoholu.

- Z jednej strony jest traktowany jak pieszy, a z drugiej, gdy zaczyna zagrażać bezpieczeństwu w ruchu drogowym, to odpowiedzialność ponosi jak kierowca pojazdu – podaje Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Poznaniu. – I tak też będzie z drogami rowerowymi – zasadniczo niepełnosprawny na wózku jeździ chodnikami dla pieszych, a schody w przejściach podziemnych pokonuje windą. Wystarczy, że winda jest nieczynna – w mojej ocenie można wtedy powiedzieć o wystąpieniu stanu wyższej konieczności, co „zalegalizuje" wózek inwalidzki na drodze dla rowerzystów.

Przemysław Piwecki podkreślił, że to jego zdanie, a nie opinia prawna, ale dotychczas nie słyszał o karaniu osób niepełnosprawnych na wózkach za korzystanie z drogi rowerowej, nawet na Rondzie Kaponiera. – W tym miejscu wielu pieszych zostało już ukaranych, ale nie pamiętam, ażeby był też ukarany niepełnosprawny na wózku – zaznacza. 

Niesprawne windy utrudniają też korzystanie m.in. z obiektów kultury. – Nie powinno być tak, że ja, chcąc kupić bilet do teatru, mam za każdym razem dzwonić, czy na pewno zostanie mi otwarta winda z boku i czy ta winda na pewno jest czynna. Zdarza się, że windy nie działają – mówi Kubicka. – Ochrona często pomoże, tylko jeśli ktoś jest na wózku elektrycznym ważącym 100 kg i osoba na nim siedząca waży 50 kg, to zastanówmy się, na ile to jest komfortowe i bezpieczne, w szczególności dla osoby niesionej. 

Podobna sytuacja występuje w przypadku korzystania z komunikacji miejskiej. To, że autobus czy tramwaj jest niskopodłogowy, nie oznacza, że jest jednocześnie dostosowany dla osób poruszających się na wózkach. Aby taki był, musi posiadać rampę. – Nie wszystkie autobusy je mają, ale to raczej przypadki tych starszych, co są obniżane. Co do tramwajów, rampy mają tylko te, co zostały zakupione w połowie zeszłego roku – informuje Kubicka. – Wcześniejsze tramwaje niskopodłogowe, co zostały zakupione na Euro 2012, jak zapytaliśmy na zebraniu z przedstawicielami ZTM i MPK, dlaczego nie mają ramp, tylko są niskopodłogowe, usłyszeliśmy: „bo my myśleliśmy, że coś takiego wystarczy”. Tylko że nikt nie skonsultował tego ze środowiskiem osób niepełnosprawnych. Nikt nie usiadł na wózku, nie stanął na przystanku, nie zmierzył odległości tramwaju od końca krawężnika i nikt nie zastanowił się nad tym, że tam jest tak duża przestrzeń, a nieumiejętne pomaganie tak naprawdę grozi tym, że kółka przednie wpadną w tą przestrzeń. 

Najczęściej pomagają inni pasażerowie bądź osoby stojące na przystankach. Nie każdy jednak wie, w jaki sposób chwycić wózek. Zdarzają się sytuacje, że w wyniku niepoprawnej pomocy został wyrwany podłokietnik czy uszkodzone koła. Oprócz odległości między krawężnikiem a pojazdem, ważna jest jeszcze różnica poziomów. O ile autobus zwykle się obniża, tramwaj technicznie nie jest w stanie tego wykonać. Dodatkowo każdy model tramwaju również cechuje się własną wysokością podłogi – w rezultacie różnice między wysokością przystanku a pojazdem bywają znaczące. Odczuwa się to nie tylko na przystankach zlokalizowanych na terenach, gdzie różnica poziomów jest duża, np. na Wildzie. – Słyszeliśmy, że przecież przystanki na trasie „pestki” są na równej wysokości. Nie, my pojechaliśmy specjalnie tramwajami i ta wysokość przystanków w stosunku do tramwajów nie jest identyczna – zaznacza Kubicka. – One wszystkie mają różne wysokości. Różne tramwaje w stosunku do różnych przystanków nigdy nie staną na tym samym poziomie. 

Problem w różnicy poziomów dostrzega też Sara Wawrzeła. Posiada orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym, która nie porusza się na wózku, ale ma problemy z chodzeniem. – Czasem to jest problem, żeby nogę tak wysoko podnieść, zwłaszcza na Wildzie – mówi. 

Czy rozwiązaniem mogą być przystanki wiedeńskie? Są to podwyższone w stosunku do poziomu ulic i szyn miejsca, z których m.in. osoby starsze, pasażerowie z wózkami i osoby niepełnosprawne łatwiej mogą wejść do tramwaju. W Poznaniu znajdują się m.in. na ulicy Gwarnej i Strzeleckiej, powstaną także na Jeżycach. 

Jak przyznaje Sara Wawrzeła, to dobre rozwiązanie. Dzięki takiemu przystankowi nie ma problemu, by wsiąść i wysiąść z tramwaju, gdyż poziom podłogi i drogi jest niemal identyczny. To rozwiązanie, jak zaznacza Kubicka, nie jest jednak perfekcyjne dla osób poruszających się na wózkach. Poziom przystanku i podjeżdżającego pojazdu komunikacji publicznej nie zawsze jest identyczny. Aby tak było, jego konstrukcja musiałaby zostać skorelowana z parametrami technicznymi danego pojazdu, a w Poznaniu jeździ kilka modeli autobusów i tramwajów. – Tak czy inaczej ta rampa musi być, zwłaszcza dla osób poruszających się wózkami elektrycznymi – podkreśla Kubicka. – Często też słyszeliśmy, że takie rampy powinny być wysuwane elektrycznie. Mieliśmy taką jedną w Poznaniu. W pierwszy dzień testu przestała działać. To nie zda egzaminu w naszych realiach pogodowych. 

Rampa nie musi być na stałe zamontowana do autobusu czy tramwaju. Może być przenośna, dostępna u motorniczego lub kierowcy pojazdu. Takie rozwiązanie stosowane jest np. w Pradze i Niemczech. Gdy osoba niepełnosprawna chce wsiąść, kierujący bierze rampę, wychodzi i ją rozkłada. Zapytaliśmy więc MPK, czy planuje w najbliższym czasie wyposażyć pojazdy w rampy. 

Obecnie wszystkie autobusy MPK Poznań – 330 pojazdów – są niskopodłogowe. 319 z nich, czyli 96,7 proc. jest wyposażonych w rampę dla niepełnosprawnych (dla pozostałych 11 nie jest planowany zakup czy montaż ramp – w najbliższym czasie te pojazdy przeznaczone są do likwidacji) – podaje Agnieszka Smogulecka, rzeczniczka prasowa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu. – W przypadku tramwajów, na 230 pociągów 77 proc. ma niską lub częściowo niską podłogę. W rampy wyposażonych jest ok. 35 proc. tramwajów (80 pociągów). Podczas naprawy głównej rampy zostaną zamontowane jeszcze w 14 tramwajach Combino (postępowanie na wyłonienie wykonawcy trwa) oraz dwóch zakupionych w tym roku na rynku wtórnym tramwajach Tatra.

Innym problemem powiązanym z komunikacją miejską i istotnym dla osób na wózkach są informacje zawarte na rozkładach jazdy. Na wersji papierowej oraz elektronicznej, na wyświetlaczach zaznaczone jest jedynie, czy pojazd o danej godzinie będzie niskopodłogowy. Ale czy ma rampę? To da się sprawdzić jedynie poprzez internetową stronę Wirtualny Monitor PEKA. Tramwaje i autobusy wyposażone w rampę posiadają specjalne oznaczenie (ikonkę), której odpowiednika nie znajdzie się na „standardowych” rozkładach jazdy – została ona dodana po uwzględnieniu potrzeb osób niepełnosprawnych. Jednak osoby niesprawdzające rozkładu w Wirtualnym Monitorze i czekające na przystanku, muszą często stracić więcej czasu. – Mnie dojazd do centrum nie zajmie 20 minut, bo sobie wsiądę w każdy tramwaj, tylko zajmie mi godzinę, bo będę musiała dwa tramwaje opuścić – mówi Kubicka. Zaznacza, że przydałoby się, by informacja o posiadaniu rampy przez pojazd była odnotowana w „stacjonarnym” rozkładzie jazdy. Tej zmiany nie przewiduje na razie ZTM. 

Nie planujemy oznaczenia pojazdów z rampami na statycznych, drukowanych rozkładach jazdy. Znacząco ograniczyłoby to elastyczność kierowania taboru do obsługi linii – dzisiaj tramwaje Solaris Tramino i Moderus Gamma mogą obsługiwać dany kurs naprzemiennie. Podobnie Moderus Beta z rampą lub bez niej – informuje Bartosz Trzebiatowski, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego. – Warto mieć na uwadze, że w sytuacjach awaryjnych priorytetem jest wykonanie kursu, co wiązać się może z przyjazdem pojazdu bez rampy, mimo takiej informacji w rozkładzie jazdy. Dodatkowo większość tramwajów z rampami zlokalizowana jest w jednej zajezdni, co ogranicza elastyczność w doborze linii.

Pozostaje więc korzystać z Wirtualnego Monitora, który odnotowuje rzeczywisty czas odjazdu z przystanku z wyprzedzeniem do 30 minut. Osoby na wózkach nie mogą więc zaplanować podróży wcześniej. Agnieszka Kubicka mówi jednak, że lubi jeździć komunikacją miejską. Pozytywnie ocenia też zachowanie kierowców i motorniczych: – Lubię, jak oni do mnie wychodzą, zawsze jest jakaś wymiana zdań. My też mówimy, że dziękujemy bardzo, życzymy miłego dnia i kierowca często ma takie: „ooo, życzy mi miłego dnia!”, a nie, że „miałem tylko wyjść i rozłożyć rampę”. – Dodaje, że zdarzają się też tacy, którzy rampę obsługują z mniejszą ostrożnością i czasem dostanie piachem po twarzy, ale, jak mówi, nie każdy musi mieć dobry dzień. – W każdym razie mnie zawsze pomagają – podkreśla. 

Kolejnymi problemami związanymi z infrastrukturą, jakie dostrzega Kubicka, są remonty dróg, a także różnych obiektów i stawianie nowych domów. – Ktoś na przykład, robiąc przebudowę jakiegoś chodnika, nie pomyśli, żeby wyznaczyć trasę alternatywną, wyłożoną płytami lub wyrównaną, czy oznaczoną, że tędy jest przejście dla osób niepełnosprawnych, bo po co, wydeptają sobie ścieżkę na czas budowy – mówi. – Problem w tym, że my, idąc na przykład do pracy, spotkamy nie jedną, a kilka takich przeszkód, to dotarcie do celu zajmie nam godzinę dłużej. A sprawny sobie poradzi. 

Prowadzonych przez PIM inwestycji jest dużo. Czy każda ma oznaczoną trasę alternatywną? Niekoniecznie. 

Prowadzenie każdej inwestycji wiąże się z czasowym dyskomfortem dla mieszkających i poruszających się w jej sąsiedztwie – zarówno w pełni sprawnych, jak i osób z niepełnosprawnościami – informuje Joanna Żabierek, rzeczniczka prasowa Prezydenta Poznania i Urzędu Miasta. – To dlatego miejsce każdej z naszych inwestycji w trakcie realizacji jest terenem wydzielonym, oznakowanym zgodnie z przepisami prawa budowlanego, niedostępnym dla osób z zewnątrz i zabezpieczonym. Jeśli prowadzone przez Poznańskie Inwestycje Miejskie zadanie ma wpływ na poruszanie się w jego trakcie pieszych, rowerów, samochodów, staramy się ten wpływ minimalizować. Podobnie jak w każdym innym przypadku, w okolicy prowadzenia prac wprowadzana jest dla wszystkich czasowa organizacja ruchu, którą zatwierdza Miejski Inżynier Ruchu. Jej zadaniem jest umożliwienie bezpiecznego poruszania się wszystkich użytkowników ruchu w czasie realizacji inwestycji.

Kubicka zaznacza, że problem ten jest znacznie mniej dostrzegany przez prywatnych deweloperów. Uważa, że wynika to ze sposobu myślenia właścicieli różnych obiektów. Gdyby zasiedli na wózku, zobaczyli, jak wygląda życie z tej perspektywy, lepiej podchodziliby do planowania i dostosowywania ich dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Tymczasem przez takie myślenie osoby z niepełnosprawnościami na przykład nie korzystają często z różnych usług, np. z taksówek. Te dla osób poruszających się na wózkach powinny być specjalnie dostosowane. Jak mówi Agnieszka Kubicka, zamówienie takiej taksówki czasem graniczy z cudem, a cena potrafi być na tyle wysoka, że bardziej opłaca się poprosić znajomego o podwózkę lub skorzystać z komunikacji miejskiej. – A taksówka to taksówka – warunki dla pełnosprawnego i niepełnosprawnego powinny być takie same – dodaje Kubicka. 

Osoba z niepełnosprawnościami może skorzystać ze wsparcia oferowanego przez Poznań. – Usługi wspierające takie jak „złota rączka” i „taksówka dla seniora” dedykowane są również osobom z niepełnosprawnościami. Jednym z kryteriów dostępu do tych usług jest kryterium wieku – podaje Joanna Żabierek. 

W przypadku „taksówki dla seniora” osoba musi być w wieku min. 70 lat, usługa „złota rączka” dedykowana jest zaś dla osób powyżej 65. roku życia. Agnieszka Kubicka sądzi, że część usług, które są dostępne dla seniorów, powinny być szerzej dostępne dla osób niepełnosprawnych w stopniu umiarkowanym lub znacznym. Według rejestru osób niepełnosprawnych na terenie całego powiatu mieszka w sumie ponad 50 tysięcy osób niepełnosprawnych, z czego 34229 w Poznaniu. Statystycznie ponad połowa z nich to osoby z niepełnosprawnością w stopniu umiarkowanym lub znacznym. Dla porównania zgodnie z danymi z 2018 roku Urzędu Statystycznego w Poznaniu osób powyżej 65 r.ż. jest w mieście niecałe 110 tysięcy. 

Joanna Żabierek informuje, że osoby niepełnosprawne w stopniu umiarkowanym lub znacznym i będące płatnikami PIT na rzecz Poznania mogą skorzystać z m.in. programu „asystent osobisty osoby niepełnosprawnej”, realizowanego do końca bieżącego roku. Usługi obejmują m.in. pomoc w wyjściu, powrocie i dojazdach do wybranych miejsc, w załatwianiu spraw urzędowych czy czytanie książek osobom niezdolnym do samodzielnego czytania. 

Agnieszka Kubicka zauważa, że program asystentury jest potrzebny i przydatny, ale w pewnym stopniu niedopracowany. – Asystent mógł mi pomóc dojechać do urzędu, do lekarza, ale nie mógł mi pomóc np. zdjąć kurtki albo skorzystać z ubikacji. Albo jak chciałam, aby mi pomógł w domu posprzątać, ugotować obiad, to to już nie jest jego obowiązek. – Jak dodaje, te zadania wchodzą w gestię pracowników MOPRu. Ci zaś pomogą w domu, ale nigdzie nie pójdą z podopiecznym, bo to już kompetencja asystenta. Brakuje w tym pewnego ujednolicenia działań. 

Pytanie też, ile osób niepełnosprawnych wie o usługach oferowanych przez miasto. Sara Wawrzeła, gdy spytaliśmy ją, czy korzystała kiedyś z usługi asystenta, przyznała, że nigdy wcześniej o tym nie słyszała – ani o usłudze asystenta, ani o wcześniejszych podobnych programach, tj. np. „niezależność na telefon”. – Brakuje dobrego poinformowania – zaznacza. – Podobna sytuacja jest np. z komunikacją miejską. Kiedyś przejazdy dla osób takich jak ja były darmowe, teraz jest tylko 50% zniżki. Nawet nie wiedziałam, kiedy wprowadzono zmianę – poinformował mnie o tym "kanar", kiedy wystawiał mi mandat. Niby są jakieś informacje na stronie internetowej miasta, ale ciężko na niej coś znaleźć. Wszędzie podawane są wiadomości dla seniorów, są ulotki, plakaty, komunikaty w tramwajach, a dla nas? Nic nie widać. 

Wawrzeła mówi także, że nie tylko ona ma problem z uzyskaniem informacji. Osoby z niepełnosprawnościami, które spotyka, również często nie wiedzą o tym, co im przysługuje albo co zostało ostatnio zmienione. Być może właśnie dlatego mało osób z niepełnosprawnościami zgłasza swoje potrzeby miastu, konsultuje się z nim przy wypracowywaniu rozwiązań w infrastrukturze i dalszych udogodnień. Osoby, które współpracują z miastem, zwykle należą do jakiejś fundacji lub stowarzyszenia. – Jak braliśmy udział w opracowywaniu standardów dostępności, to tam było tak mało osób niepełnosprawnych, które chciałyby brać w tym udział, że nam było przykro, że nie możemy się rozdwoić. Pytanie: nie chciały brać udziału czy o tym w ogóle nie wiedziały? – zastanawia się Kubicka. 

Poznań niewątpliwie zmienia się na lepsze pod kątem udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami. Oferuje programy pomocowe, wsparcie finansowe, bierze pod uwagę zdanie osób niepełnosprawnych podczas planowania inwestycji. Opracował z nimi standardy dostępności, z których ciągle korzysta. Powołał Miejską Społeczną Radę ds. Osób Niepełnosprawnych. Za swoje działania Poznań dwa razy z rzędu został nagrodzony w konkursie Lider Dostępności – w 2018 roku w kategorii „Samorząd” i w 2019 wyróżnienie w „Przestrzeń publiczna”. 

Ja nie mówię, że miasto Poznań jest złe. Robi się dużo – podkreśla Agnieszka Kubicka. – Widzi się tych niepełnosprawnych, widzi się pewne ruchy miasta w kierunku osób niepełnosprawnych, ale zawsze można więcej. 

Dagmara Kendzior

fot. Deposit Photos

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK