Podsumowanie muzyczne '23 - część 1

KATEGORIA: Muzyka

Alicja Dec

Rosalie - "Motherlode" (LP)
Jakoś tak wychodzi, że Rosalie. raz po raz gości w moim płytowym podsumowaniu. Nie ma rady - mieszanka stylów w mistrzowskich proporcjach nie może dać innego rezultatu. Rosalie odkrywa na kolejnej płycie swój muzyczny Matecznik - miejsce komfortowe, gdzie nie musi się do nikogo dopasować, ale kreuje samą siebie z przekonaniem i bez przepraszania. Nie brakuje elementów tanecznych (Iluzja), ale i wzruszających (Spadamy).

Kali Uchis - "Red Moon in Venus" (LP)
Trzeci album w dorobku kolumbijsko-amerykańskiej artystki. Nie znałam jej wcześniej, natomiast ujęła mnie swoim podejściem do muzyki. Relaksuje, spowalnia ruchy, przenosi w inny świat. Warstwa muzyczna momentami przypomina psychodeliki spod znaku Tame Impala. Warstwa wokalna jest sensualna, kobieca, wielowarstwowa. Można się zatracić, na przykład przy Moonlight, I wish you roses, Happy Now, Endlessly.

Daria ze Śląska - "Daria ze Śląska tu była" (LP)
Dziewczyna z sąsiedztwa, która pod czapką z daszkiem skrywa wrażliwą muzyczną duszę. Na początku podchodziłam do niej z rezerwą, ale gdy posłuchałam materiału z debiutanckiej płyty na koncercie, całkowicie przepadłam. Daria ograła muzycznie smutek w niesamowity sposób. Przez momentami minimalistyczne formy pozwala nam tu i teraz zatrzymać się i wczuć w tekst oraz rytm. Aż chce się człowiekowi smucić.

Kasia Lins - "Omen" (LP)
Widzę Kasia Lins - wiem, że będzie petarda. Nie inaczej jest tym razem. Kasia z każdego utworu robi osobny spektakl, teatr jednej aktorki, lecz jakby z towarzyszeniem tysiąca duchów wokół. Klimat poezji śpiewanej sprawdza się na kolejnej płycie i mimo, że klimat pozostaje właściwie ten sam, jest chyba jeszcze bardziej rozedrgany, niepewny, dramatyczny. Do posłuchania: "Persefona", "Omen", "Nie lubię zimnej wody"... oraz wszystkie pozostałe.

Pola Rise - "Hikikomori" (LP)
Po udanym debiucie "Anywhere but here" z 2018r. Pola powraca z bardzo ciekawym koncept albumem. To reakcja na wszechobecną presję sukcesu i niekończącą się w dzisiejszym świecie rywalizację. Autorka przekuwa swoje trudne doświadczenia w utwory, tym razem zaśpiewane w języku polskim. Płyta to część większego projektu, na który składa się książka, seria teledysków oraz audiowizualna wystawa metaverse. Doceniam za spójność i ciekawą oprawę.

Ada Jankowska

EABS meets Jaubi - "In Search Of a Better Tomorrow" (LP)
To płyta, którą najbardziej zapamiętam z 2023.
Krótko, to moje ulubione wydawnictwo z minionego roku.

Paramore - "This is Why" (LP)
Hayley Williams, Taylor York i Zac Farro w „This Is Why” to mistrzowie egzystencjalizmu. 
W zestawieniu z fachowo wykonanym post-punkiem i nową falą odkrywają swoją fascynację złożonością kondycji ludzkiej. Williams zastanawia się, co to znaczy być dobrą osobą, która nie jest w stanie uratować wszystkich, łącznie z sobą. 

Kaz Bałagane – "B&B Warsaw" (LP)
To dysfunkcyjna satyra obecnego polskiego społeczeństwa którego symbolem jest Warszawa – miasto rapu, miasto przestępstw – miasto zepsute, które w postępującym rozkładzie jest równie odrzucające jak kuszące, brzydkie i piękne, majestatyczne i małostkowe.

Odys (artysta)
Odys to powiew świeżości na polskiej rap scenie. Najpierw pokazał swoje muzyczne alter ego jako LOAA, czyli tajemniczy beatmaker z „Club2020” (album club2020, wydany 10 marca 2023).
Potem jako Odys wydaje najlepszy rapowy numer 2023, "Ej stop", a później dowiadujemy się o jego alter ego.

Mateusz Karłowski

Franek Warzywa, Młody B - "Wykopki EP" (EP)
Rok 2023 był pełen muzyki, która zaskakiwała. Na warszawskiej scenie muzycznej powstało wiele projektów w podobnej oryginalnej stylistyce. Wystarczająco dużo, aby można było użyć na nie oddzielnego określenia - Nowa Dziwna Warszawa, muzyka nietypowa oraz nieoczywista. Dziwna, bo w dzisiejszych czasach trudno jest stworzyć coś naprawdę nieoczywistego muzycznie. Jednak właśnie to jest cała magia tego rodzaju twórczości, a do jej nurtu z pewnością zalicza się Franek Warzywa razem z Młodym B. Warszawscy muzycy pokazują nam EP-kę, która ujawnia swój potencjał dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu. Po pierwszym kontakcie wielu może uznać to za głupkowaty rap, jednak piętnastominutowy materiał ma o wiele więcej do zaoferowania. Znajdziemy tam takie gatunki jak midwest emo, experimental hip hop, indie rock, math rock czy nawet elementy elektroniki. Wszystko wzbogacone tekstami o ważnych tematach społecznych.

hage-o - HAGEUKO (EP)
Jeszcze dziwniej w 2023 roku wypada trio hage-o, które również zaliczymy do nurtu Nowej Dziwnej Warszawy. Zespół tworzy album bardzo osobliwy, pokazuje na polskiej scenie całkowicie świeże brzmienie. Szalone zmiany tempa, wielojęzyczne piosenki oraz dynamiczne przejścia stylistyczne w utworach to wszystko, co może was spotkać na tej EP-ce. Dosyć szalone i chaotyczne, ale totalnie aprobujące granie, które z opisu mocno przypomina math rock i pewnie do niego należy, jednak wyróżnia się pewnym bardziej pastelowym brzmieniem. Dlatego muzycy stworzyli w opozycji do cold wave swój własny termin na ten nurt - warm core. Inspirowany wschodem EP HAGEUKO to bardzo oryginalne dzieło zeszłego roku, którego zdecydowanie warto przesłuchać.

EABS meets Jaubi - "In Search Of a Better Tomorrow" (LP)
Połączenie dwóch kultur może być ryzykowne, gdyż różnice w tradycjach, zwyczajach i zasadach mogą zakłócić zamierzony efekt. Niemniej jednak, to ryzyko niesie ze sobą szansę na niezwykły sukces. Taki właśnie sukces osiągnęli wrocławscy EABS i pakistańscy Jaubi poprzez wspólny album "In Search To Better Tomorrow". Obie grupy stworzyły wyjątkową nowojazzową muzykę, która nieustannie zaskakuje słuchacza. Klasyczne instrumenty EABS, połączone z egzotycznymi dla naszych uszu dźwiękami instrumentów Jaubi, przynoszą świeży powiew w dyskografii wrocławskiego zespołu. Efekt tego połączenia sprawia, że album ten jest jednym z najbardziej intrygujących wydawnictw tego roku oraz świetną reprezentacją klasy polskiego współczesnego jazzu.

Jakub 'Staff' Budner

Within Temptation – Bleed Out (LP)
Zdumiewający muzyczny zwrot w twórczości Within Temptation udowadnia, że 27. letni zespół wciąż się rozwija i potrafi zaskoczyć. Krążek „Bleed Out” jest tego namacalnym dowodem. Rewelacyjnie wyprodukowany, wypełniony ciężkim, przestrzennym brzmieniem porzuca typowe dla zespołu gotyckie, hard rockowe melodie na rzecz mocniejszych i bardziej futurystycznych aranżacji. Każdy utwór jest inny choć całość jest bardzo spójna stylistycznie. W szczególności wyróżnia się dźwięk nisko przesterowanych gitar oraz niepokojące brzmienie syntezatorów nadające utworom dodatkowej głębi. W moim subiektywnym odczuciu Bleed Out to numer 1 ubiegłego roku.

Foo Fighters – But Here We Are (LP)
Muzyka ku pokrzepieniu, dająca nadzieję i moc przetrwania. To właśnie jedenasty studyjny album Foo Fighters – zespołu, którym w ubiegłym roku wstrząsnęły tragiczne wydarzenia. Śmierć perkusisty Taylora Howkinsa oraz matki lidera grupy Dave’a Grohla odcisnęły swoje piętno, a mimo to nowy materiał nie pogrąża słuchacza ani w rzewnej rozpaczy , ani w melancholii . Wręcz przeciwnie – napełnia otuchą i rockandrollową energią. Stylistycznie nie trudno doszukać się inspiracji w pierwszych albumach grupy, choć nie można mówić tu też o wtórności. Krążek „But Here We Are” to powrót do korzeni, pożegnanie trudnej przeszłości i równocześnie spojrzenie w przyszłości.
 
Rival Sons – Darkfighter / Lightbringer (LP)
Artystycznej płodności nie można odmówić członkom zespołu Rival Sons. Wzlatujące z za oceanu młode gwiazdy klasycznego rock and rolla w ubiegłym roku wydały aż dwa albumy. Oba mają swoje bardziej żywiołowe i bardziej nostalgiczne momenty. Oba przeplatają ostrzejsze i bardziej wesołe brzmienia w guście rocka z lat 70’. Rival Sons z gracją dozują intensywność oraz nastrój muzyki. Między płytami ‘Darkfighter’ i ‘Lightbringer’ nie można postawić znaku równości, choć trudno jednocześnie wskazać która z nich udała się bardziej. Ponieważ łącznie trwają zaledwie 73min, obydwa krążki trafiły do tegorocznego zestawienia jako artystycznie kontinuum. 

Peter Gabriel – I/O (LP)

Ponad 20 lat Peter Gabriel kazał czekać swoim fanom na nową płytę, a gdy już ją zapowiedział nie podał konkretnej daty wydania, lecz wypuszczał kolejne utwory w terminach pełni księżyca utrzymując zaciekawienie publiki. Po roku udostępniania singli wniosek nasuwa się jeden – warto było czekać i warto było śledzić nowości. Album I/O ma bowiem w sobie mnogość nieszablonowych kompozycji i artystycznych aranżacji. Jest zarazem bardzo eklektyczny. Znajdziemy na nim utwory wesołe i smutne, przebojowe i melancholijne, proste ale też bogato aranżowane. Jedno pozostaje niezmienne – głos Gabriela który przez lata zachował swój oryginalny ton i charakter. 

Ad Infinitum – Chapter III – Downfall
 (LP)
Wraz ze wspomnianym już krążkiem Within Temptation, trzeci longplay szwajcarskiej formacji Ad Infinitum udowadnia, że w nurcie symfonicznego metalu jest jeszcze miejsce na świeże brzmienie. Ten z pozoru mocno wyeksploatowany gatunek przeżył istny renesans w 2023 roku. „Chapter III – Downfall” to album pełen energii i polotu. Chwytliwe melodie zgrabnie przeplatają się w nim z mocniejszymi fragmentami tworząc muzyczne show o niezmiernie nowoczesnym brzmieniu. Warto zwrócić uwagę, że zespół przyjmuje narracje, zgodnie z którą wydawane albumy są następującymi po sobie rozdziałami.

Tymoteusz Powęzowski

Festiwal Jarocin 2023 (wydarzenie)
Był to mój chyba pierwszy Jarocin, na którym byłem od początku do samego końca. Był to też jeden z najlepiej w mojej opinii obsadzonych festiwali tego roku, o czym powinno świadczyć samo nazwisko Janerka, które zrobiło furorę w drugim dniu festiwalu. Nie mówię tu wcale o Lechu, o nie, chodzi o Bożenę Janerkę której imię, ja oraz kilkaset innych osób, skandowało, gdy zarówno widownia jak i zespół czekały na rozpoczęcie koncertu o czasie. To wydarzenie jest dla mnie reprezentacją tego, co stanowiło o mocy tegorocznego festiwalu, czyli piękny kontakt między widownią a wykonawcami. Pomimo tego, że oddzielały nas barierki i kilka metrów trawy monitorowane przez ochronę, można było odnieść wrażenie że podczas koncertów zarówno ci po jednej, jak i drugiej stronie barierek stanowili jedność. Cieszy też ilość młodych wykonawców oraz otwarcie się Jarocina na inne brzmienia, jednymi z najlepszych w mojej opinii koncertów były Nosowska oraz Renata Przemyk, czyli artystki z repertuarem niekojarzącym się z „tradycyjnymi” brzmieniami festiwalu. Cieszy to z prostego powodu, dla Jarocin Festiwal jest przyszłość i to raczej świetlana.

Kim Nowak – My (LP)
To według mnie najszczersza płyta tego roku. Nie ma w niej nic pretensjonalnego, nic nie sprawia wrażenia obliczonego na zysk, to muzyka prosto z serca, do serca. To długo zapowiadany powrót braci Waglewskich do ostrzejszych brzmień, i jest to ogromy powiew świeżości w tegorocznym zestawieniu muzycznym. Na tej płycie nie ma kombinowania, wszystkie utwory są proste, ale nigdy trywialne. W warstwie tekstowej Fisz również postawił na minimalizm, słowa są proste lecz znaczenia złożone. I pomimo, założenia że jest to płyta „garażowa” to nie ma tu monotonii, od takiego łomotu jak „Dzikie Gęsi” możemy przejść do pięknego wyznania miłości jakim jest „Echo”. Doprawdy jest to płyta kompletna.

Dagadana – Koncert na 15-lecie (wydarzenie)
Nie byłem fanem Dagadany od początku, jestem nawet nieco spóźniony na tan „pociąg”. Jednakże konduktor jest litościwy i pociąg jedzie dalej, więc czasu na zachwyt jeszcze trochę mam. Pomimo tej niedogodności, bawiłem się wyśmienicie na 15-leciu zespołu. Była to podróż, albo ściślej mówiąc podróże do różnych miejsc i okresów w działalności Dagadany, do każdej podróży byliśmy wprowadzani przez członków zespołu, przy każdym razie była dodana anegdota z życia zespołu (opowieść o zwerbowaniu perkusisty - Bartosza Nazaruka nigdy nie opuści mojej pamięci). Ponadto byliśmy świadkami wykonania całkiem znanego utworu „Jesień-Tańcuj” na 4 osoby. Parafrazując klasyka „Wspaniały był to koncert, nie zapomnę go nigdy”.

Lech Janerka – Gipsowy Odlew Falsyfikatu (LP)
Ciężko coś jeszcze dodać do tego, co zostało już powiedziane przeze mnie na antenie. Ciężko coś dodać do uczucia po przesłuchaniu płyty Lecha Janerki po 18 latach. Jest to górnolotne stwierdzenie, ale słuchając Gipsowego Odlewu Falsyfikatu ma się wrażenie obcowania z czymś ważnym, czymś niepowtarzalnym. Słuchając tego albumu czuję jedynie radość, radość z tego że mogłem tego doświadczyć. 

Spięty – Heartcore (LP)
Prosta w przekazie, ale delikatna płyta. Nie są to wyżyny twórczości Spiętego, sam mówi że na nie wspiął się na płycie Black Mental. Nie znaczy to że Spięty wykonał skok na kasę, bynajmniej. Jest to płyta zagłębiająca nas w psychikę oraz serce artysty. Płyta która mimo prostoty podchodzi do tych tematów z należną im delikatnością oraz charakterystycznym do Spiętego „origami ze słów”. Coś co warto zaznaczyć to to że muzycznie jest to płyta bardziej zbliżona do Lao Che niż do Black Mental. Można to kochać można nie lubić, ale warto mieć na uwadze.

To wszystko w części 1!
Część 2 już w czwartek!

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK