NIEMOC - POLOWANIE NA MNIE

Ta Konkretna Perspektywa #2 | Barbara Cabaj

KATEGORIA: Kultura

Od kiedy odkryłem, że w Poznaniu co jakiś czas pojawiają się kolejne wystawy z cyklu Rezydencji Artystycznych Centrum Kultury Zamek, temat ten bardzo mnie zafascynował. Czekając na prezentację kolejnego projektu, wiedziałem, że potrzebuję dowiedzieć się jak najwięcej. Najlepiej przedpremierowo. Jest koniec września, a ja zjawiam się w budynku CK Zamek - jednak od tylnej strony. Barbara Cabaj (po kolejnym dniu pracy nad wystawą) siada ze mną, żeby podsumować swoją dotychczasową sztukę i omówić nadchodzący projekt. 


Bartosz Czyżyk: Może od razu zacznę od zapytania cię, czy odczuwasz presję w związku z tym, że jesteś następną osobą na Rezydencji w Zamku? Perspektywa porównywania do innych artystów i utrzymania poziomu, czy jednak patrzysz tylko na swoją wizję?

Barbara Cabaj: Uważam, że to indywidualne. Myślę, że mało się porównuje do innych. Może w sytuacjach, kiedy jestem niepewna. Za to w praktyce artystycznej jest tak, że każdy jest indywidualny. Stresujące było to, żeby utrzymać ten dobry poziom, z którego będę usatysfakcjonowana. Nie myślałam w ogóle o tym w odniesieniu do innych osób.

Bartosz: Jednak trudno porównywać osoby artystyczne, które mają zupełnie inne style i rzeczy do pokazania. Próbowałem na moment postawić siebie w tej sytuacji…


Barbara: Tak jak mówisz, osoby, które ostatnio były na Rezydencji były w zupełnie różnymi projektami i wizjami.

Bartosz: Uznajmy to za słowa wstępu na rozkręcenie… Może przenieśmy się w przeszłość do początku twojej przygody, czyli do open call-a. Jak się dowiedziałaś o nim i jakie to było doświadczenie? 

Barbara: Dowiedziałam się o Rezydencji od znajomej osoby. Sama jestem z Częstochowy, a teraz mieszkam w Katowicach, więc aż tak nie docierały do mnie informacje z poznańskiego środowiska. To co oferował CK Zamek w podaniu wydało mi się bardzo atrakcyjne, więc uznałam, że chciałabym spróbować. Później przyjechałam tu, żeby prześledzić wcześniejszy program i zobaczyć jak wygląda historia i przestrzeń tego miejsca. Na końcu zostało mi napisać program.

Bartosz: Jak zaczął się ten proces? Czy od razu miałaś idee i wiedziałaś co chcesz stworzyć? Czy jakieś starsze projekty ułatwiły to i zaplanowanie było łatwe?

Barbara: Wydaje mi się, że to nie było trudne.. Naturalne było dla mnie zacząć od tej wizyty.  Zobaczenie tej przestrzeni z zamiarem pisania projektu, było dla mnie inspirujące w konkretny sposób. Zainspirowałam się też w jakimś stopniu opowiadaniem Carmen Maria Machado - “Rezydentka” (sam tekst był omawiany na spotkaniu związanym z rezydencją tygodnie wcześniej).

Bartosz: Czy literatura w jakiś sposób pomaga w twoim procesie?

Barbara: Ogólnie w praktyce czerpię dużo literatury. Kiedy czuję, że potrzebuje bodźców to zwracam się do niej. Połączenie poszukiwań w literaturze i przestrzeni tego miejsca popchnęło mnie do przodu i wyszło to szybko i naturalnie. 

Bartosz: Przyznam, że brzmi to swobodnie. Podoba mi się to. A jak było z odczuciami, kiedy zostałaś wybrana? Czy pojawił się jakiegoś rodzaju strach w kontekście tworzenia w mieście oddalonym od twojego miejsca zamieszkania? 

Barbara: Nie miałam za dużo obaw. Myślę, że byłam bardziej podekscytowana. Również dlatego, że nie skończyłam studiów, przez co poczułam się wyróżniona. Jestem po czwartym roku studiów i będę zajmować się dyplomem magisterskim (kończąc tym malarstwo na ASP w Katowicach). Poczułam też, że to dobra okazja dla mnie, jakiej jeszcze nie miałam. Rzeczywiście przez trzy miesiące mogłam skupić się na tworzeniu i posiadałam zarówno jakościową przestrzeń w pracowni i dużo przestrzeni myślowej, która przez mój samotny pobyt dodatkowo mnie inspiruje. Jestem tu od 1 lipca, więc może pod koniec czerwca pojawiły się myśli: czy na pewno się wyrobię? Czy jakość będzie taka jakiej od siebie oczekuje. Tym bardziej, że to moja pierwsza solowa wystawa. Pomimo to, wpadłam w dobry rytm pracy i lęki same się rozmyły. 

Bartosz: To zdecydowanie duże osiągnięcie. Idealnie w czasie złożyło Ci się wszystko, prawda?

Barbara: Tak, przyjechałam w czasie wakacji z uczelni. 

Bartosz: Bardzo interesujący dla mnie był sam tytuł twojego programu - „Nie wiem, gdzie chcę być, ale na pewno nie tutaj”. Może opowiedz więcej o tym. 

Barbara: Cały mój projekt rezydencyjny bardzo się rozszerzył w trakcie pracy. Z założenia miał odpowiadać na zagadnienie oddziaływania przestrzeni na stan psychiczny i to jak przebywanie w miejscach może przenosić mentalnie w inne miejsce. Pomyślałam o takich nienaturalnych sytuacjach jak: rezydencja artystyczna, wyjazd do sanatorium, czy nawet wycieczka szkolna. Jest to sytuacja bardzo specyficzna i potrafi wprawić w bardzo szczególne stany. W twórczości czerpię bardzo dużo z własnego życia i to przypomniało mi o moim dzieciństwie, kiedy zaczęłam odczuwać stany lękowe. Właśnie takie wyjazdy to był dla mnie czas derealizacji i dużego lęku. Moje pierwsze silnie lękowe wydarzenia w życiu. Mocno skupiłam się  na próbie oddania w swoich pracach tego stanu derealizacji. Wydaje mi się, że tytuł właśnie do tego się odnosi, ale też do tej reguły: walcz albo uciekaj, które pojawia się w sytuacjach strachu. Chciałam oddać to uczucie, że nie wiem gdzie chcę być i jestem oszołomiona, ale to co wiem, to to, że nie chcę być tutaj. 

Bartosz: A nazwa samej wystawy? Jak to się przeniosło?

Barbara: Na tytuł „Jestem tym czego dotykam” zdecydowałyśmy się po tym, jak ten koncept ewoluował. Projekt dalej odnosił się do portali i mentalnego przenoszenia na podstawie miejsca, w którym przebywasz, ale też się to rozszerzyło podczas tworzenia pracy. Okazało się, że bodźcami, które oddziaływały  w procesie twórczym to nie tylko miejsce, ale też bardzo mocno warstwa sensoryczna życia. Są obrazy, które ściśle nawiązują do zmysłu węchu czy dotyku.. Sam tytuł jest też nazwą jednego z obrazów, które będzie można zobaczyć na wystawie. Jest dobrym podsumowaniem wystawy - jest wieloznaczny, odnosi się do zmysłów, do dotykania tematów. To wiąże się też z silną narracyjnością moich prac, odwołaniami do literatury i z wydźwiękiem feministycznym. 

Bartosz: Te dwa tytuły kolaborują ze sobą  i wynikają z siebie w pewnym sensie. Wydają mi się łączyć z twoim pierwszym zetknięciem z przestrzenią w celu zapoznania. Za to przechodząc do tematyki lęków, oglądając twoje poprzednie dzieła w internecie zauważyłem, że ten motyw już się u ciebie pojawia.

Barbara: Tytuł “Jestem tym czego dotykam” i kwestia zmysłów była związana z tym, że moje obrazy są w pewien sposób autobiograficzne. Ostatnio stało się dla mnie pociągające to, żeby były  autotematyczne. Potrzebowałam zastanowić się, dlaczego portretuje siebie, więc dotykanie odnosi się też trochę do samego aktu malowania.  

Bartosz: Jakbyś przedstawiła swoją twórczość osobie, która nie oglądała nigdy twoich poprzednich prac?

Barbara: Zaczęło się od tematu lęku, który był dla mnie bardzo naturalny. Zaczął on potem ewoluować trochę w tematykę związaną z różnymi emocjami, jak również z zagadnieniami połączonymi z byciem osobą socjalizowaną, postrzeganą jako kobieta i recepcją roli kobiety. Często moje obrazy są wielowątkowe - z jednej strony odnoszą się do aspektu mojego życia, ale używam tego, żeby opowiedzieć o czymś szerszym. Lubię zostawiać odbiorcom wolność interpretacyjną. Staram się, żeby tytuły nie wskazywały jednoznacznie o czym jest obraz. Istotna jest za to strona formalna: wykorzystuje autoportrety. Ważne jest dla mnie uchwycenie stanu emocjonalnego. Pragnę, żeby paleta kolorystyczna i sposób nałożenia farby odpowiadały klimatowi emocjonalnego, który chce przekazać. Z drugiej strony próbuję budować wielowątkowe literackie narracje. Literatura jest tym co mnie bardzo inspiruje. Interesuje mnie autofikcja - głównie kobiet i osób queerowych. Czuję jakąś syntezę i staram się tą tekstualność nadać w obrazach. 

Bartosz: To, co zauważyłem, oglądając twoje obrazy to właśnie wizualne podobieństwo między postaciami a tobą jako autorką. Nie sprawiało to jednak, że ograniczyłam tym próbę utożsamiania się z obrazami. Jesteś w stanie uchwycić sam moment i uczucie w danej sekundzie. 

Bartosz: Jesteś tutaj już trzeci miesiąc i twój projekt ewoluuje. Jakbyś przedstawiła zmiany na przestrzeni czasu?

Barbara: Malowanie zajmuje sporo czasu, którego nie da się oszukać, z tego powodu czułam, że muszę mieć to z góry zaplanowane. Mimo wszystko nie jest to wykonalne. Zaczęło się bardzo mocno od dwóch wątków: nawiązanie do aktu malowania i historii malarstwa. Pierwszy obraz na wystawę jest trawestacją znanego obrazu. To coś, czego wcześniej nie robiłam. Jestem ciekawa jak zostanie to odebrane. Chodziło mi o własną relację z tą pracą i to, jak była dla mnie teleportem do pewnej emocji, a z drugiej strony moich feministycznych rozważań na temat konkretnego dzieła i ogólnego portretowania kobiet w sztuce. To był element  spoza projektu spisanego rok temu, ale jest to coś dla mnie bardzo interesującego teraz. Były ramy projektu, które od początku mi towarzyszyły: to tworzenie obrazów o tej przestrzeni i o tych portalach. Teraz pod koniec rezydencji kiedy maluję te obrazy, to są mniej konceptualne i konkretne niż pierwsze sześć. 

Bartosz: Ile będzie łącznie obrazów do zobaczenia?

Barbara: Na wystawie będzie ich dziewięć. Pierwsze sześć jest bardzo przemyślanych, konceptualnych i z rozbudowaną narracją. Na pozostałe trzy wpłynęło zmęczenie, ale też zmiana pory roku, przez co są bardziej ulotne. Ta ulotność spowodowana jest tym, że opadła siła intensywnych przemyśleń towarzysząca przez pierwsze dwa miesiące. Po tym czasie zastanowień, następne obrazy wyszły ze mnie bardziej emocjonalnie. 

Bartosz: Podoba mi się ten proces ewolucji wszystkiego i jestem bardzo ciekaw efektu końcowego. Czy jest może coś, czego dowiedziałaś się przez ten czas tworzenia?

Barbara: Dowiedziałam się więcej o mojej samodzielności. Całe moje dorosłe życie mieszkam z kimś, więc to najdłuższy czas, kiedy mieszkam oddzielnie. Jako osoba lękowa trochę boję się tych sytuacji samotności, ale uważam, że ten czas dobrze mi zrobił. Umocnił mnie w wierze w moją niezależność. Czuję, że wyjęcie z domowego kontekstu do tego mieszkania rezydentów znacząco wpłynęło na mnie. Moje życie na trzy miesiące mogło być ograniczone tylko do zamku, spędzałam większość czasu w tym olbrzymim budynku. Mimo wszystko tutaj ludzie nie mieszkają, a ja pełnię specyficzną rolę. Pomimo tęsknoty za domem, myślę, że uwierzyłam w siebie i dobrze to działa na moją praktykę. Mam nadzieję, że to nie jest ostatnia taka sytuacja dla mnie. 

Bartosz: Czy za to przebywanie w innym miejscu wpływa na to jak tworzysz?

Barbara: Na pewno rutyna jest inna. Wydaje mi się, że obrazy istnieją wystarczająco długo, żeby ocenić czym różnią się od wcześniejszych. Jak malujesz to nie jesteś w stanie odciąć się od pracy. Później jak jest skończona, zaczyna funkcjonować poza tobą, ale zanim się usamodzielni w twojej percepcji, musi minąć trochę czasu. Trochę jak z niemowlakiem. Przez jakiś czas nie czuję odrębności od tego. Jestem zadowolona z prac, które powstały i myślę, że nie stworzyłabym ich w innych warunkach niż te. 

Bartosz: Jest to twoja pierwsza solowa wystawa. Czy daje Ci to więcej wolności?

Barbara: Odczuwałam pewną presję poprzez poczucie, że kiedy robię solową wystawę to obrazy mają mieć wspólną narrację. To jest trochę trudne, bo mimo wszystko wątków przeróżnych jest dużo i moje zainteresowania wpływają na to. Obawiałam się o spójność całości. Wcześniej też nie przygotowywałam pracy pod wystawę, tylko oddawałam już gotowy obraz. 

Bartosz: To o czym też pomyślałem, to przestrzeń, w której odbędzie się twoja wystawa. Jest to inna przestrzeń zamku, niż ta, w której odbyły się ostatnie dwie wystawy („Ruchome Łuski Naszych Zwierząt” i „Umgebung” w salach historycznych).

Barbara: Moje prace znajdować się będą w laboratorium i w sali, w której mam pracownię - obie umiejscowione są na parterze. Można powiedzieć, że przestrzeń laboratorium jest łatwiejsza, ponieważ jest bardziej uporządkowana. Jest tam parkiet i ściany, które są jednolite, ale jednak kremowe. Taka złamana biel. Na szczęście w przypadku mojej palety kolorów, nie stanowiło to problemu. Przestrzeń jest plastyczna.

Bartosz: Dlaczego projekt jest w dwóch przestrzeniach?

Barbara: W jakimś stopniu projekt odnosi się do przestrzeni zamku. Trochę chciałam z Jagną Domżalską (kuratorką wystawy), żeby ta charakterystyczna przestrzeń pałacowa stała się częścią wystawy. Wejście będzie od labu. Zwiedzający będą musieli przejść przez kawałek korytarza obok schodów paradnych i wejść do mojej pracowni, która jest obok sieni przejazdowej, więc będzie trzeba przejść przez charakterystyczny fragment krwistych czerwonych marmurów, a później białych, w których funkcjonowałam przez trzy miesiące. W ten sposób przestrzenie historyczne i charakterystyczne będą odgrywać swoją rolę. Jestem bardzo ciekawa, jak się to sprawdzi. 

Bartosz: Interesujące staje się to dla widowni, która wchodząc do sali będzie wiedzieć, że w tym samym miejscu dane prace powstawały. 

Barbara: Dla mnie to jest bardzo interesujące. Ciężko mi sobie to wyobrazić, przez to, że jestem tam w warunkach pracownianych. Ale też cenne może być to pod kątem, że ta wystawa tematyzuje samo malarstwo. 

Bartosz: Gdy rozmawiamy, jesteśmy jeszcze ponad dwa tygodnie przed wystawą. Jak się czujesz z tym, w perspektywie odbioru widowni?

Barbara: Chyba nie mam konkretnych oczekiwań. Oczywiście chciałabym dobrego odbioru. Moje prace są dla mnie bardzo osobiste, ale chcę zostawiać wolność interpretacyjną, mimo, że nie zawsze jest to dla mnie komfortowe. Staram się mieć otwartość na to, że ktoś widzi coś zupełnie innego w jakiejś pracy niż mój zamysł. Też często jest dany koncept z którym zaczynam, później zmienia się w trakcie malowania, a czasami kolejne wątki pojawiają się już po ukończeniu obrazu. Jestem otwarta na wszystko!

Bartosz: Obserwując ciebie w Poznaniu, można zobaczyć, że wykorzystujesz czas na obserwowanie tego „artystycznego miasta”. Czy coś cię zaskoczyło i czy pomogła Ci ta obserwacja?

Barbara: Było to pomocne i odświeżające. Potrzebuję takiego rozszczelnienia i oderwania od tego co ja robię. Dużo wystaw, które widziałam były zrobione przez osoby, które wcześniej śledziłam. Oczywiście środowisko Poznania jest inne niż w Katowicach. Poznałam tu dużo osób i miało to dobry wpływ na mnie. 

Bartosz: A twój czas po rezydencji? Czy plan to skupić się na obronie magisterki?

Barbara: Głównie będę skupiona na tym, żeby stworzyć i obronić dyplom. To taki trudny moment w życiu każdej osoby artystycznej: koniec studiów, funkcjonowanie w roli artystki i ciągłe poszukiwanie swojej sztuki. Na razie będę skupiona na tym, ale będę dalej rozglądać się nowymi możliwościami. Może to zabrzmi górnolotnie, jako młoda osoba chce odnaleźć się w życiu. Przy okazji zobaczę, jak będzie zmieniała się moja praktyka artystyczna i przebieg jej usamodzielnienia. Czuję, że ta rezydencja to był taki okres próbny. Myślę, że się spisałam i mam nadzieję, że to dobra wróżba na pełną dorosłą praktykę.

Bartosz: Pozostawaj pewna w swoich wyborach.

Barbara: Dziękuję!


Mimo, że stosunkowo na początku swojej kariery artystycznej, Barbara Cabaj ma wiele do zaoferowania. Niech prezentacja wnętrza emocji i talentu malarskiego artystki będzie jedynie początkiem długoterminowej i pełnej sukcesów kariery.

Wernisaż najnowszej wystawy - „Jestem tym, czego dotykam” odbędzie się 11 października w Centrum Kultury Zamek, a potrwa aż do 11 listopada. 

Ta strona wykorzystuje cookies tylko do analizy odwiedzin. Nie przechowujemy żadnych danych personalnych. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, możesz je zablokować w ustawieniach swojej przeglądarki.

OK