FOLK NA SREBRNYM EKRANIE! UTWORY DYLANA W ŚWIETLE REFLEKTORÓW [RECENZJA]
KATEGORIA: Muzyka
Film „Kompletnie nieznany” Jamesa Mangolda w piątek pojawił się w polskich kinach.
Głos pokolenia lat 60. na nowo zyskuje swoje znaczenie, a jego muzyka wybrzmiała z głośników kinowych sal. Jednak czy trafi ona do każdego słuchacza? Czy idea Dylana się odrodzi?
Ścieżka dźwiękowa została wydana 20 grudnia zeszłego roku wydana przez Columbia Records. Zawiera kluczowe utwory z repertuaru muzyka, takie jak „Like a Rolling Stone”, „Girl from the North Country” oraz „A Hard Rain's a-Gonna Fall”. Soundtrack jest dostępny w formatach cyfrowych, a także na winylu i CD, z premierami zaplanowanymi odpowiednio na styczeń i luty 2025 roku. Produkcja muzyczna, nadzorowana przez Nicka Baxtera, skupiła się na odtworzeniu charakterystycznego brzmienia Dylana z lat 60. Wykorzystano oryginalne, czterokanałowe nagrania oraz sprzęt z epoki, w tym mikrofony i instrumenty, aby uchwycić surowość i spontaniczność.
Jego zdolność do opowiadania historii w sposób niezwykle osobisty, a jednocześnie uniwersalny, uczyniła go ikoną swojego czasu. Szczególnie interesująca była jego współpraca z Joan Baez – duet, który łączył nie tylko muzyczne talenty, ale także ideowe zaangażowanie w sprawy społeczne. Ich wspólne występy, choć chwilami pełne napięć artystycznych, emanowały niezwykłą siłą wyrazu. Baez wniosła delikatność i liryczność, które w połączeniu z surowością Dylana tworzyły niezapomniane interpretacje. To właśnie ta unikalność i emocjonalna szczerość sprawiają, że oryginalne utwory Dylana pozostają niedoścignionym wzorem – trudnym do odtworzenia, a jeszcze trudniejszym do naśladowania.
Timothée Chalamet dobrze odwzorowuje jego anty-melodyczność oraz zwinną manipulację tonacją i akcentem. Imitacja wokalu jest technicznie stosunkowo łatwa, jednak czy tak prosto da się uchwycić ideę i duszę? To, co przyciągało słuchaczy Dylana była jego surowość i autentyczność. Podczas słuchania odniosłam wrażenie, że w procesie produkcji oraz tak usilnego odwzorowania sylwetki zatracono to, co tak bardzo przemawiało przez twórczość Dylana – istotę i ideę utworów. Skupiono się bardziej na stronie technicznej, starając się dopracować każdy szczegół.
Całość stanowi hołd dla twórczości Boba Dylana, a także zwrócenie uwagi nowego pokolenia na eksplorowanie kultowych sylwetek muzyki przeszłych lat. Jednak brakuje tu brudu, niedoskonałości i intensywności, które definiowały wczesne lata Dylana. Choć Chalamet udowodnił, że jest utalentowanym aktorem i muzykiem, jego wykonanie może pozostawić niedosyt u długoletnich fanów Dylana, którzy z pewnością oczekiwali większej surowości i głębi. Jednak na pewno znajdzie się grupa osób, której spodobają się covery tych klasycznych utworów muzyki folkowej. W moim odczuciu twórczość oryginalna zawsze powinna przemawiać mocniej niż jej odtwarzanie, jednak polecam zapoznać się z muzyką filmu „Kompletnie nieznany”.
Joanna Pawałowska
Głos pokolenia lat 60. na nowo zyskuje swoje znaczenie, a jego muzyka wybrzmiała z głośników kinowych sal. Jednak czy trafi ona do każdego słuchacza? Czy idea Dylana się odrodzi?
Ścieżka dźwiękowa została wydana 20 grudnia zeszłego roku wydana przez Columbia Records. Zawiera kluczowe utwory z repertuaru muzyka, takie jak „Like a Rolling Stone”, „Girl from the North Country” oraz „A Hard Rain's a-Gonna Fall”. Soundtrack jest dostępny w formatach cyfrowych, a także na winylu i CD, z premierami zaplanowanymi odpowiednio na styczeń i luty 2025 roku. Produkcja muzyczna, nadzorowana przez Nicka Baxtera, skupiła się na odtworzeniu charakterystycznego brzmienia Dylana z lat 60. Wykorzystano oryginalne, czterokanałowe nagrania oraz sprzęt z epoki, w tym mikrofony i instrumenty, aby uchwycić surowość i spontaniczność.
Jego zdolność do opowiadania historii w sposób niezwykle osobisty, a jednocześnie uniwersalny, uczyniła go ikoną swojego czasu. Szczególnie interesująca była jego współpraca z Joan Baez – duet, który łączył nie tylko muzyczne talenty, ale także ideowe zaangażowanie w sprawy społeczne. Ich wspólne występy, choć chwilami pełne napięć artystycznych, emanowały niezwykłą siłą wyrazu. Baez wniosła delikatność i liryczność, które w połączeniu z surowością Dylana tworzyły niezapomniane interpretacje. To właśnie ta unikalność i emocjonalna szczerość sprawiają, że oryginalne utwory Dylana pozostają niedoścignionym wzorem – trudnym do odtworzenia, a jeszcze trudniejszym do naśladowania.
Timothée Chalamet dobrze odwzorowuje jego anty-melodyczność oraz zwinną manipulację tonacją i akcentem. Imitacja wokalu jest technicznie stosunkowo łatwa, jednak czy tak prosto da się uchwycić ideę i duszę? To, co przyciągało słuchaczy Dylana była jego surowość i autentyczność. Podczas słuchania odniosłam wrażenie, że w procesie produkcji oraz tak usilnego odwzorowania sylwetki zatracono to, co tak bardzo przemawiało przez twórczość Dylana – istotę i ideę utworów. Skupiono się bardziej na stronie technicznej, starając się dopracować każdy szczegół.
Całość stanowi hołd dla twórczości Boba Dylana, a także zwrócenie uwagi nowego pokolenia na eksplorowanie kultowych sylwetek muzyki przeszłych lat. Jednak brakuje tu brudu, niedoskonałości i intensywności, które definiowały wczesne lata Dylana. Choć Chalamet udowodnił, że jest utalentowanym aktorem i muzykiem, jego wykonanie może pozostawić niedosyt u długoletnich fanów Dylana, którzy z pewnością oczekiwali większej surowości i głębi. Jednak na pewno znajdzie się grupa osób, której spodobają się covery tych klasycznych utworów muzyki folkowej. W moim odczuciu twórczość oryginalna zawsze powinna przemawiać mocniej niż jej odtwarzanie, jednak polecam zapoznać się z muzyką filmu „Kompletnie nieznany”.
Joanna Pawałowska